Zagrożenie terroryzmem we Francji pozostaje „niezwykle wysokie”, powiedział francuski minister spraw wewnętrznych, komentując sytuację przed rozpoczynającym się w środę procesem 14 osób oskarżanych o wspieranie terrorystów.
Oskarżeni pomagali przeprowadzić zamachy w styczniu 2015 roku, w tym atak na redakcję „Charlie Hebdo”, w których zginęło 17 osób.
Głównym zagrożeniem jest według ministra „sunnicki terroryzm”, co jest chyba zastępczym określeniem dla terroryzmu islamskiego, ale zagrożenie ze strony skrajnej prawicy też rośnie.
Według ministra we Francji 8132 osób znajduje się na specjalnej liście podejrzewanych o możliwość przygotowywania zamachu terrorystycznego. Jest to znacznie więcej niż w Niemczech, gdzie na takiej liście znajduje się około 700 osób, chociaż 11 tysięcy uznawanych jest za islamskich ekstremistów.
Nie wiemy, czy tak duże różnice między krajami wynikają z różnic w rzeczywistej liczbie osób gotowych przeprowadzić zamach terrorystyczny, czy z odmiennych kryteriów oceny zagrożenia, stosowanych przez policje obu krajów.
Od roku 2015 w zamachach terrorystycznych we Francji zginęło ponad 250 osób. Zamachy przeprowadzane były przez osoby, które uznawały się za członków Państwa Islamskiego. Jednak od 2017 roku, dzięki działaniom służb, nie było we Francji żadnego poważnego ataku terrorystycznego – w tym okresie służby udaremniły 32 przygotowywane ataki. (g)