Prof. Danecki napisał, że Mahomet mordował i nie wyrzucili go z uczelni. Prof. Haddad uważa, że Mahomet zlecił zabójstwo – pracuje na Georgetown.
Jak widać nie tylko Fronda, ale i Wyborcza zajęły się sprawą dr Bartłomieja Grysy, któremu uczelnia nie przedłużyła pracy ze względu na krytyczną postawę wobec islamu i naciski ze strony Muzułmańskiego Związku Religijnego.
Poza opisem skandalicznej postawy uczelni, interesujące jest wyjaśnienie prof. Jacka Hołówki co do sposobów prowadzenia pracy przez naukowca. Trudno polemizować z jego postulatem, że „każdy fakt można jednak przedstawić bez ocen, szyderstwa, agresji, epitetów”. Z drugiej strony, czego profesor jest świadomy, trudno znaleźć granicę pomiędzy tym, co obraża, a co nie powinno obrażać, i – jak sam w sprawie karykatur Mahometa podkreślał – że decyzja o byciu obrażonym należy do obrażonego.
Pozostaje więc odpowiedzieć na pytanie, czy dr Bartłomiej Grysa zachował się poniżej standardów środowiska naukowego? Stowarzyszenie Europa Przyszłości otrzymało krytyczną ocenę wystawioną Grysie przez uczelnię. Wysuwany tam jest przez dr hab. Pawła Siwca zarzut, że „dr Grysa obraża uczucia religijne muzułmanów nazywając Proroka islamu: mordercą, skrytobójcą, pedofilem i rabusiem”. To ostre słowa, ale, jak zobaczymy dalej – nie tak rzadkie w środowisku naukowym określenia Mahometa.
Czy w twierdzeniu, że Mahomet był mordercą, dr Grysa jest odosobniony? Prof. Janusz Danecki, zapraszany przez muzułmanów na liczne wydarzenia, uchodzący za jeden z największych w tym temacie autorytetów w Polsce, tak pisze w książce „Podstawowe wiadomości o Islamie I”: „Kolejne antyżydowskie posunięcia Mahometa nastąpiły w czwartym roku hidżry (wygnanie Banu an-Nadir) i piątym roku (wymordowanie plemienia Banu Qurayza za zdradę i konszachty z mekkańczykami)”.
Swoim autorytetem prof. Danecki wsparł także publikację Towarzystwa Więź „Nie bój się islamu”, której celem było przybliżenie islamu dziennikarzom, żeby nie powielali negatywnych stereotypów. W dziale poświęconym Mahometowi, kulturoznawca Agata Marek pisze: „Zdobywał on środki na prowadzenie walki, przejmując karawany podążające z Mekki, zajmował oazy żydowskie, podporządkowywał sobie arabskie plemiona”. W slangu zamiast „ukraść” można powiedzieć „zabezpieczyć, zbunkrować, skroić”, wobec tego można także powiedzieć: „przejąć”, albo – jak zrobił to Grysa – „zrabować”.
Kolejny zarzut, skrytobójstwa, jest przedmiotem dyskusji. Część specjalistów uważa, że hadisy mówiące np. o zleceniu zabójstwa poetki Asma bint Marwan drwiącej z Mahometa, są niewiarygodne. Z drugiej strony istnieją tacy naukowcy jak prof. Yvonne Haddad z Centrum Porozumienia Chrześcijańsko-Muzułmańskiego na Georgetown University czy prof. Richard A. Gabriel, autor książki „Mahomet, pierwszy generał islamu”, potwierdzający fakt zabicia Asmy. Nikt z nich nie został wyrzucony z uczelni. Poza tym, w świetle prób zamachów na Kurta Westergaarda – autora karykatur Mahometa – usuwanie tego głosu z dyskusji jest wyjątkowo nieodpowiedzialne.
Większość obecnych specjalistów od islamu potwierdza fakt skonsumowania przez Mahometa małżeństwa z Aiszą gdy miała dziewięć lat, aczkolwiek prawie niespotykane są głosy oceniające ten akt z pozycji współczesnej moralności. Ks. prof. Krzysztof Kościelniak i apologeci islamu twierdzą, że „nie można do tego przykładać współczesnej miary”. Tymczasem sam akt seksu z osobą nieletnią w świetle dzisiejszej wiedzy jest czynem pedofilskim. Pytanie, czy wolno więc mieć taki sam moralny do niego stosunek jak do niewolnictwa w Stanach Zjednoczonych – mimo, że kiedyś wydawało się ono powszechnie przyjętą praktyką?
Środowisko naukowe, nawet to kojarzone z postawami proislamskimi, zdaje się zgadzać z Grysą co do faktów. Część z nich używa nawet podobnych określeń. Dlaczego zatem dr Grysa został pozbawiony pracy, a pozostali ciągle funkcjonują na uczelniach? Może mufti Miśkiewicz powinien zacząć pisać więcej listów?
Jan Wójcik