Czy do każdej sprawy, gdzie wolność wypowiedzi jest ograniczana przez wrażliwość religijną muzułmanów (i nie tylko muzułmanów) powinniśmy podchodzić jednakowo? Pytanie nasuwa się po przedstawieniu w Euroislam.pl historii brytyjskiego nauczyciela zawieszonego za korzystanie w szkole i na lekcjach z kubka ozdobionego karykaturą Mahometa i Jezusa.
Szkoła gimnazjalna Colchester Grammar School znana z wysokiego poziomu nauczania została skrytykowana za niedostateczną wrażliwość społeczną kadry. Nauczyciel, zawieszony przez szkołę, na kubku miał mieć nadrukowany rysunek satyryczny z Mahometem i Jezusem pochodzący ze znanej serii „Jesus and Mo”, która krytykuje fundamentalizm religijny jako taki, nie tylko muzułmański, i czasami dość subtelnie żartuje z nieracjonalnych przekonań. Nie jest to coś wysoce obraźliwego. Jednak jak wiemy, niektórzy będą uważać nawet sporządzenie wizerunku Mahometa za łamanie religijnego tabu.
Pamięć przywołuje tutaj nauczyciela Samuela Paty zamordowanego we Francji za tłumaczenie uczniom, czym jest wolność słowa na przykładzie karykatur Mahometa drukowanych przez „Charlie Hebdo”. W artykule przypomniane są także inne zdarzenia z karykaturami „Jesus and Mo”, takie jak oskarżanie o islamofobię muzułmanina Maajida Nawaza, który je promował, czy napiętnowanie studentów z ateistycznego stowarzyszenia za pojawienie się w takiej koszulce na imprezie. Czy jednak to są porównywalne kategorie?
Wolność słowa dotyczy przestrzeni publicznej, relacji dorosłych z dorosłymi, ale są też zawody, które wykonując godzimy się na ograniczanie naszej wolności w miejscu pracy, ponieważ o wiele ważniejsza jest nasza bezstronność.
Możemy przyjąć oczywiście dość ostrą postawę: wolność słowa w każdym miejscu i ponad wszystko, i każde ograniczenie wolności wypowiedzi należy traktować tak samo. Wydaje mi się jednak, że funkcjonowanie nauczyciela w szkole na co dzień jest czymś innym, niż używanie przykładu na lekcji wychowania, a już zupełnie odmiennym od funkcjonowania dorosłych wśród dorosłych (powyższy przypadek Nawaza i studentów).
Nawet rysownik, twórca J&Mo na swoim koncie udostępnia post, którego autor pisze, że jedną sprawą jest zawieszenie nauczyciela, a drugą jest już autocenzura „Daily Mail” i wypikselowanie obrazu kubka.
Od nauczycieli oczekujemy wychowania, przekazania wiedzy także poprzez budowanie więzi. Jak to budowanie więzi ma wyglądać, kiedy nauczyciel może prowokować młodych, niedojrzałych uczniów? Ich relacja jest nierówna, praktycznie to, co mogą w tym wieku zrobić, to zamknąć się w sobie, poskarżyć rodzicom, mieć poczucie, że nauczyciel jest w jakiś sposób nieprzyjazny.
To utrudnia wypełnianie nauczycielowi jego funkcji i jest zupełnie czymś innym od sytuacji, w której nauczyciel wyciąga na godzinie wychowawczej karykaturę i mówi, dlaczego wolność słowa jest konieczna w naszych społeczeństwach, uprzednio ostrzegając uczniów przed treściami, które mogą im się nie spodobać.
Jeżeli do kogoś te argumenty nie trafiają, to zastanówmy się, czy sytuacją przez nas pożądaną byłby nauczyciel ateista wykpiwający chrześcijan w klasie, czy też nauczyciel chrześcijanin, który demonstracyjnie pokazuje, że inne religie są gorsze? Czy nasze dzieci czułyby się dobrze i czy miałyby otwartość na to, co on przekazuje?
Wreszcie jest w tym i obosieczny miecz, bo skoro nauczyciel może chodzić z karykaturą Mahometa, to dlaczego nauczycielka muzułmanka nie może chodzić w burce albo mieć zeszytu z cytatem określającym chrześcijan i żydów jako świnie i małpy?
Powinniśmy dbać o to, żeby nasza edukacja była wolna od takich czy innych poglądów politycznych lub religijnych czy innych ideologii, bo nie jest rolą nauczycieli rozpowszechnianie ich prywatnych poglądów, a szkoła nie jest do tego właściwym miejscem.
〉 Przeczytaj także przemówienie Macrona po zabójstwie Samuela Paty
A i tak takie rzeczy są przemycane. Ostatnio w jednej z warszawskich podstawówek uczniowie, ucząc się o dobrym Samarytaninie, mieli w tym kontekście przedstawić postać europosłanki Janiny Ochojskiej. Co ma zrobić nastolatek wobec takiego zadania, nie będąc politycznie wyrobionym, nie negując działań pomocowych, a jednocześnie nie mając pojęcia o skandalicznym zachowaniu europosłanki i ostatnich jej uwikłaniach?
Wolność słowa dotyczy przestrzeni publicznej, relacji dorosłych z dorosłymi, ale są też zawody, które wykonując godzimy się na ograniczanie naszej wolności w miejscu pracy, ponieważ o wiele ważniejsza jest nasza bezstronność. I nie jest to ograniczeniem naszych praw podstawowych, ponieważ poza miejscem pracy możemy je realizować.
Jesteśmy zaniepokojeni oczywiście tym, że coraz częściej zakazuje się wolności wyrażania poglądów w różnych miejscach, stygmatyzuje się, ogranicza w internecie i w dzisiejszych czasach jest to wolność, która jest zagrożona. To jednak tam stawiajmy opór, realizujmy nasze prawa do wolności wypowiedzi, a nie uciekajmy w nisze, gdzie będziemy psuć coś równie istotnego, jak bezstronność państwa. Z pewnością islamiści, którzy są zarówno przeciwko wolności wypowiedzi jak i przeciw bezstronności światopoglądowej państwa, wykorzystają te wyłomy.