Władze Gdańska mówią, że mają plan na integrację imigrantów, czyli coś co nie zakończyło się sukcesem w wielu miastach zachodniej Europy. Nad planem pracowało 150 urzędników, naukowców i społeczników.
Czym dokument ma nas zaskoczyć? Fragment ujawnionego dokumentu “otwartość na procesy migracyjne może przyczyniać się do koniunktury ekonomicznej, wzrostu konkurencyjności, rozwoju wiedzy i nowych kompetencji, wzmacniania demograficznego i rozszerzania kompetencji kulturowych”, brzmi raczej jak znajomy urzędniczo-wielokulturowy bełkot.
Władze zapowiadają opublikowanie dokumentu i trzymiesięczne konsultacje z mieszkańcami miasta. Tylko czy można wierzyć w chęć dialogu, jeżeli wiceprezydent Gdańska ds społecznych Piotr Kowalczuk manipuluje danymi starając się ukryć brak poparcia dla pomysłu lokalnych władz? W sondażu przeprowadzonym przez Pracownię Realizacji Badań Socjologicznych (PRBS) na 1200 mieszkańcach tylko 26% popierało przyjmowanie uchodźców, a 50% było przeciwnych. Kowalczuk kwituje te wyniki: „(…) przeciwnych przyjęciu uchodźców jest 50 procent, czyli nie większość!” (j)
Źródło: gdansk.pl