Belgijski rząd cofnął wniosek o uznanie za miejsce kultu religijnego meczetu, znajdującego się w unijnej dzielnicy Brukseli, ze względu na podejrzenia o wpływy zagranicznego wywiadu.
Zdaniem belgijskich służb Wielki Meczet w Brukseli został zinfiltrowany przez marokańskich szpiegów. Mowa o trzech pracownikach meczetu, w tym o jego dyrektorze. Decyzja o odrzuceniu wniosku została podjęta przez ministra sprawiedliwości Vincenta Van Quickenborne. Uznanie wspólnoty za społeczność religijną pozwala zabezpieczyć finansowe wsparcie i pomoc ze strony rządu.
„Nie mogę zaakceptować, że zagraniczne reżimy próbują porwać islam dla swoich ideologicznych czy politycznych motywów, być tu u steru i przeszkadzać muzułmanom w naszym kraju w rozwinięciu swojego własnego progresywnego islamu”, powiedział Van Quickenborne.
Wielki Meczet w Brukseli ma długą historię związaną z radykalizacją muzułmanów. Zbudowany jeszcze w 1880 roku, został wydzierżawiony w 1969 Arabii Saudyjskiej, co pozwoliło wspieranym przez Saudów wahabickim imamom uzyskać dostęp do rosnącej społeczności muzułmanów w mieście, głównie pochodzących z Maroka i Turcji. Meczet prowadziła Światowa Liga Muzułmańska, powołana przez Organizację Współpracy Islamskiej (OIC).
Od zamachu na belgijskie lotnisko Zaventem i stację metra w 2016 roku władze belgijskie zaczęły przyglądać się baczniej meczetowi. Dwa lata później rząd zakończył dzierżawę meczetu Arabii Saudyjskiej z powodu obaw o radykalizację uczęszczających do światyni. Wtedy rząd również komunikował, że chodzi o „koniec zagranicznych wpływów na islam w Belgii”.
Wielki Meczet w Brukseli do czasu uzyskania pozwolenia na miejsce kultu religijnego pełnił funkcję biurową dla „Muzułmańskiego Zarządu”, organizacji parasolowej reprezentującej muzułmanów w Belgii. Jednak z czasem władze nabrały coraz większego podejrzenia co do związków z marokańskim wywiadem.
Minister sprawiedliwości domaga się, żeby organizacja ta wyczyściła się z obcych wpływów, ponieważ poza meczetem odpowiedzialna jest za szkolenia imamów, którzy powinni rozumieć i akceptować belgijski kontekst kulturowy i jednocześnie nie będą zagranicznymi marionetkami. Akademia Szkolenia i Badań nad Islamskimi Studiami (AFOR) otrzymała w tym celu grant na prawie 200 tysięcy euro.
Problemem dla ministerstwa jest to, że jednym z wiceprzewodniczących akademii jest jednocześnie szef belgijskiej organizacji muzułmańskiej podległej tureckiemu ministerstwu ds. religii, Diyanetowi. (j)