Independent Press Standards Organisation.(IPSO), brytyjska organizacja regulująca prasę, orzekła, że portal MailOnline.co.uk musi umieścić oświadczenie informujące, że islam „nie popiera” „zabójstw honorowych”.
Dlaczego IPSO wydaje religijne wyroki mające na celu ochronę islamu?
Jaki interes mają organy regulujące prasę orzekając, co ma być uznane za „prawdziwą” interpretację islamu? IPSO w nierozsądny sposób wplątała się w tę debatę, kiedy opowiedziała się po stronie Miqdaada Versiego, asystenta sekretarza generalnego Muzułmańskiej Rady Wielkiej Brytanii, którego zdaniem „zabójstwa honorowe” „nie znajdują podstaw w islamie”. Skarga Versiego dotyczyła opublikowanego na portalu artykułu, którego nagłówek brzmiał: „Zamordowana przez dźgnięcie nożem matka czworga dzieci mogła być ofiarą islamskiego ‘zabójstwa honorowego’”.
Zdaniem Versiego źródłem „honorowych zabójstw” „jest kultura, nie religia”.
IPSO zgodziło się z Versim pomimo kontrowersji związanych z tym, że kobieta rzeczywiście mogła zostać zamordowana w związku z „zabójstwem honorowym” (śledztwo wykazało, że włamano się do jej domu). Organizacja uznała, że zdanie „islamskie zabójstwo honorowe” w niewłaściwy sposób łączy islam z „zabójstwami honorowymi”.
„Publikacja nie uwzględniła tego, że użycie sformułowania ‘islamskie zabójstwo honorowe’ może sugerować czytelnikom, że islam popiera ‘zabójstwa honorowe’”, napisała IPSO w uzasadnieniu.
The MailOnline zaproponował opublikowanie sprostowania o treści: „Z radością pragniemy wyjaśnić, że islam jako religia nie popiera tzw. zabójstw honorowych”. Versi odrzucił jednak tę ofertę. I chociaż MailOnline zaproponował umieszczenie własnego sprostowania, IPSO wymusiła na dzienniku „Daily Mail” opublikowanie stwierdzenia, że „islam jako religia nie popiera tzw. zabójstw honorowcyh”.
Zdanie: „islam jako religia” jest pozbawione sensu, ponieważ sugeruje istnienie homogenicznej całości posiadającej władze centralne oraz jedyną „prawdziwą” interpretację. Coś takiego tymczasem nie istnieje. Interpretacja, którą IPSO narzuciła gazecie, to konkretna interpretacja religii islamu.
Prawdą jest, że do tej szczególnie paskudnej formy przemocy domowej, jaką są „zabójstwa honorowe”, dochodzi również w społeczeństwach nieislamskich – i nie ma wątpliwości co do tego, że łączenie ich z konkretną wiarą może być niszczące dla jej wyznawców. Czy IPSO powinna jednak wydawać orzeczenie stwierdzające kategorycznie, że islam „nie popiera ‘zabójstw honorowych’?”.
Islam opiera się na pismach, przez lata wytwarzał i przekazywał nastawienia kulturowe w stosunku do kobiet, posiada również liczne interpretacje, co do których prowadzi się dysputy, i o które dosłownie się walczy.
Pomimo osobistej interpretacji wiary Miqdaada Versiego oraz podjętej przez niego próby ochrony reputacji islamu, religii i kultury nie da się oddzielić. Religia przejmuje praktyki kulturowe, a kultury przejmują religijne wartości, takie jak stosunek do kobiet. W sensie praktycznym „islam” w rzeczy samej jest tym, co w oparciu o niego robią muzułmanie. Jeżeli przyjąć taką definicję islamu, argumentacja Versiego upada, ponieważ dosłownie dziesiątki, jeśli nie setki milionów muzułmanów na całym świecie uważąją, że „zabójstwa honorowe” można usprawiedliwić.
Zaledwie 22 procent Irakijczyków jest zdania, że „zabójstw honorowych” nie można w żadnym przypadku usprawiedliwić. Przytłaczająca proporcja muzułmanów w Bangladeszu, Pakistanie, Afganistanie, Jordanii, Egipcie, Libanie i na terytoriach palestyńskich twierdzi, że zamordowanie kobiety w niektórych okolicznościach można usprawiedliwić. To przekonanie jest głęboko zakorzenione w ich wierze, będącej produktem kultury, w czasach której spisano Koran.
„Zabójstwa honorowe” są pochwałą nikczemnej mizoginii, którą liberałowie przypisują zamierzchłej przeszłości. To jednak nieprawda – mizoginia jest obecna również w XXI wieku.
Najwyższy wskaźnik potępienia „zabójstw honorowych” wśród krajów zamieszkałych przez dużą społeczność muzułmanów zaobserwować można w Azji Środkowej. Jednak nawet tam niemal co piąty muzułmanin jest zdania, że „zabójstwa honorowe” są niekiedy dopuszczalne
W którym miejscu kończy się kultura, a zaczyna religia?. Czy IPSO i MailOnline, ze swoim oklepanym „sprostowaniem”, rozumieją religię lepiej niż muzułmanie?
Niezależnie od tego, co wyczytamy w pismach, niezależnie od teologii i tego, co w szkołach uważa się za „prawdziwe”, islamu, w formie, w jakiej jest praktykowany, nie da się całkowicie oddzielić od „zabójstw honorowych”. Nie potrzeba teologicznej debaty, żeby to stwierdzić.
Nie sposób oddzielić orzeczenia IPSO od postępujących (i powracających) nacisków mających na celu oczyszczenie dyskursu o terroryzmie z nawiązań do islamu oraz usunięcie terminu „Państwo Islamskie” ze słownika BBC – które częściowo już skapitulowało, naciskając w irytujący sposób na poprzedzanie tej nazwy sformułowaniem „tak zwane”, nawet w ograniczonych liczbą znaków tweetach.
Wszystko to przyczynia się do zamrożenia dyskusji na temat islamu. Autocenzura stała się zjawiskiem powszechnym.
W podsumowaniu skargi IPSO napisała, że Versi „zwrócił uwagę na różnicę” pomiędzy przymiotnikiem „islamski”, nawiązującym do wiary, i „muzułmański”, odnoszącym się do poszczególnych muzułmanów. Wątpię, żeby Versiemu bardziej spodobał się nagłówek: „Muzułmańskie zabójstwa honorowe”
A jeśli już mamy debatować nad językiem, warto by zacząć od stwierdzenia, że w tych brutalnych mordach nie ma nic „honorowego” – jak słusznie zauważyła brytyjska posłanka, muzułmanka Nusrat Ghani podczas pierwszego spotkania z nową premier Wielkiej Brytanii, Theresą May.
Benjamin Jones
Tłumaczenie Bohun, na podst. http://www.secularism.org.uk/