Gospodarka „anatolijskiego tygrysa” wzrosła w trzecim kwartale o 11%, będąc jedną z najszybciej rosnących gospodarek na świecie. Jednakże równocześnie rośnie bezrobocie i spada wartość tureckiej liry, analizuje turecki ekonomista Mustafa Sonmez.
Po pierwsze napływ kapitału spekulacyjnego, który stymulował w 2017 wzrost tureckiej gospodarki, ustał w wyniku narastającego kryzysu ze Stanami Zjednoczonymi oraz podnoszenia stóp procentowych przez Fed. To także nie pozostało bez wpływu na wartość liry tureckiej wobec dolara, która osłabła o 21%. Kurs dolara amerykańskiego rósł pomimo interwencji ze strony tureckiego banku centralnego i pozostał powyżej pożądanych przez budżet problemów. Zwiększa to obciążenie tureckiego długu zagranicznego.
Kolejnym elementem generującym problemy jest stymulowanie wzrostu gospodarczego przez liberalną politykę kredytową i zadłużanie się gospodarstw domowych, co jednocześnie prowadziło do wysokiej inflacji, rok do roku, cen dóbr konsumenckich 13%. Zdaniem Sonmeza rząd nie ma już marginesu działań w dalszym stymulowaniu popytu wewnętrznego przez kredyty ani też przez ulgi podatkowe. A takiemu rozwojowi gospodarki jaki miał miejsce w 2017 roku nie towarzyszył spadek bezrobocia, które wzrosło do 11%, a wśród młodych wynosi 20%.
Zdaniem tureckiego ekonomisty te czynniki i powiększający się deficyt grożą destabilizacją gospodarki, a niepokojące jest też to, że wzrost gospodarczy został osiągnięty w sytuacji stanu wyjątkowego wprowadzonego po nieudanym puczu, gdzie doszło do wielu nadużyć w kwestii praw własności, ale i praw pracowniczych.
Na tym tle, działania Niemiec w obszarze finansów, o których pisaliśmy w ubiegłym roku mogą okazać się silnym narzędziem nacisku na autorytarny turecki rząd. Z drugiej strony gospodarcze problemy Turcji mogą skutkować presją imigracyjną do Europy, głównie Niemiec. (j)
źródło: Al Monitor