Turecki trybunał konstytucyjny uznał uwięzienie opozycyjnego polityka Selahattina Demirtasa za nielegalne. Przyznał mu także odszkodowanie finansowe. Przez kraj przetaczają się antyrządowe protesty.
Selahattin Demirtas jest jednym z najbardziej znanych tureckich polityków. Od 2016 roku przebywa w areszcie pod zarzutem terroryzmu. Ten długi okres pozbawienia wolności bez procesu przekracza przewidziany prawem „rozsądny czas”, w którym można przetrzymywać kogoś w więzieniu – orzekł jednogłośnie Trybunał Konstytucyjny. Byłemu współprzewodniczącemu prokurdyjskiej partii HDP (Partia Ludowo-Demokratyczna) sędziowie przyznali odszkodowanie w wysokości 6500 euro.
Władze nie podjęły decyzji o zwolnieniu 47-letniego polityka. Obserwatorzy uważają jednak, że Demirtas może uznać decyzję trybunału konstytucyjnego za pomocną w walce o zwolnienie z więzienia. Ten charyzmatyczny polityk uchodził za niebezpiecznego rywala dla islamsko-nacjonalistycznego prezydenta, Recepa Tayyipa Erdogana. W listopadzie 2016 roku przez rząd w Ankarze został oskarżony o terroryzm i aresztowany.
Prawnicy Demirtasa żądają jego natychmiastowego zwolnienia. Prokuratorzy postawili politykowi opozycji zarzuty zagrożone łączną karą do 142 lat więzienia. Wcześniej, Europejski Trybunał Praw Człowieka również bezskutecznie domagał się uwolnienia Demirtasa w wyroku z listopada 2018 roku. Również turecki sąd nakazał uwolnienie byłego przywódcy HDP we wrześniu 2019 roku.
Postanowienie to stało jednak w sprzeczności z wyrokiem, skazującym Demirtasa na cztery lata i osiem miesięcy więzienia za uprawianie terrorystycznej propagandy, wydanym w kontrowersyjnym procesie w 2018 roku.
Erdogan oskarża HDP, że jest politycznym ramieniem zakazanej Partii Robotniczej Kurdystanu, PKK, która od dziesięcioleci walczy o prawa Kurdów w południowo-wschodniej Turcji. HDP odrzuca te oskarżenia i podkreśla swoje zaangażowanie na rzecz pokojowego rozwiązania konfliktu kurdyjskiego.
W Turcji trwają protesty przeciwko autorytarnym rządom Erdogana. HDP zapowiedziała na wiecu w Ankarze kolejne protesty, nazywane przez siebie „marszem na rzecz demokracji”. Manifestacje rozpoczęły się w poniedziałek w północno-zachodniej i południowo-wschodniej części kraju. Następnie demonstracje przeniosły się do Stambułu i kilku innych miast. Bezpośredni impuls do protestów dała decyzja władz o wykluczeniu z obrad parlamentu dwóch opozycyjnych posłów świeckiej Partii Ludowej (CHP). Zakaz wstępu do budynku parlamentu wydano 4 czerwca.
W Ankarze dziesiątki osób zebrało się w parku przed parlamentem. Wiec odbył się pod nadzorem policji. „Trudności nas nie powstrzymały. Próbowano nas zatrzymać, zakazując nam po drodze przejazdów przez 16 miast, łamiąc w ten sposób prawo i konstytucję” – powiedział współprzewodniczący HDP Mithat Sancar.
15 czerwca demonstrację przeciwko Erdoganowi zwołano w Silivri (północno-zachodnia Turcja). Policja użyła wówczas przeciwko protestującym gazu łzawiącego oraz gumowych kul. Służby uniemożliwiały także zainteresowanym przyłączenie się do manifestacji.
Pervin Buldan, drugi współprzewodniczący HDP, zapowiedział że „nasza walka o demokrację, wolność, równość, pokój i sprawiedliwość będzie kontynuowana bez zakłóceń i z większą determinacją”. Partia ta przygotowała trzymiesięczny „Program walki o demokrację”, który ma trwać do września tego roku. Szczegóły tego planu nie są jednak znane.
PŚ, na podst. www.dw.com; www.tagesschau.de; www.english.alaraby.co.uk