Wydawca prorządowego tureckiego dziennika Yeni Şafak zasugerował, że amerykańska broń nuklearna znajdująca się w bazie Incirlik w Turcji powinna zostać przekazana Turcji lub przez nią przejęta.
Na wpis İbrahima Karagülu zwrócił uwagę specjalista ds Bliskiego Wschodu Witold Repetowicz.
Od czasu nieudanego puczu w Turcji dostęp do bazy i wyjazd z bazy gdzie stacjonują wojska NATO był ograniczany przez lokalne tureckie władze, odcinano także prąd. W bazie, jak oficjalnie podają Stany Zjednoczone, składowanych jest 50 rakiet nuklearnych.
Dwa dni temu amerykański Kongres zlecił zbadanie sytuacji czy nie relokować broni nuklearnej do innej bazy. Oficjalnie powodem jest, że baza znajduje się 110 kilometrów od Syrii co tworzy ryzyko wpadnięcia broni w ręce terrorystów, ale pytania padły także o jej bezpieczeństwo w niepewnej sytuacji wewnętrznej w Turcji. Jak na razie rzecznik lotnictwa amerykańskiego Deborah Lee James zapewniła, że broń nuklearne jest bezpieczna.
Tymczasem, po wizycie prezydenta Turcji Erdogana w Rosji, posłowie Dumy sugerują Turcji, że kolejnym krokiem w zbliżeniu się obydwu krajów byłoby udostępnienie natowskiej bazy Incirlik rosyjskim samolotom do bombardowania terrorystów w Syrii.
Baza NATO w Incirlik stała się ostatnio narzędziem tureckiej polityki zagranicznej. Jeszcze przed puczem Turcja zablokowała dostęp do niemieckich żołnierzy parlamentarzystom Bundestagu w odwecie za potępienie przez niemiecki parlament ludobójstwa Ormian z 1915 roku.
UPDATE: Portal Euractiv podał, że wg dwóch niezależnych źródeł rozpoczęła się ewakuacja broni nuklearnej z Incirlik do Rumunii.
(j)
.