Tariq Ramadan – reformator czy islamista?

W poniedziałek na kongres Academic Forum for Peace odbywający się na Uniwersytecie Wrocławskim, przybywa jeden z jego gości honorowych Tariq Ramadan, postać dla jednych budząca nadzieje, dla innych wywołująca wiele kontrowersji i pytań.

Tariq Ramadan jest muzułmańskim uczonym, teologiem i publicystą politycznym. Z całą pewnością jest też postacią kontrowersyjną.

Jego sympatycy uważają go za muzułmańskiego Marcina Lutra i wiążą z nim nadzieję na reformę islamu i pogodzenie tej religii z nowoczesnością, demokracją i prawami człowieka. Tariq Ramadan używa pojęcia „euroislam”, mającego oznaczać islam zeuropeizowany, zgodny z wartościami europejskimi. Jednak ta koncepcja, jak twierdzi muzułmański reformator Bassam Tibi, została mu przez Ramadana skradziona i jest używana w wypaczonym znaczeniu.

Krytycy zarzucają Ramadanowi, że jedynym, co próbuje zreformować, jest sposób mówienia o islamie – na taki, który zyska sympatię dla tej religii wśród intelektualnych elit Zachodu – w istocie zaś jest twardogłowym fundamentalistą i specem od dezinformacji. Podczas debaty z zachodnimi intelektualistami mówi o pokoju, a po arabsku prowadzi modlitwę prosząc Allaha o zniszczenie wrogów islamu. Twierdzenia te pochodzą z książki Caroline Fourest, francuskiej feministycznej dziennikarki i autorki: „Brat Tariq – Podwójna mowa Tariq’a Ramadana”, w której przeanalizowała ona nagrania z arabskimi wykładami Ramadana.

Rodzina Bractwa

Urodził się w Szwajcarii w 1962 r. Jego ojcem był Said Ramadan, ważny działacz Bractwa Muzułmańskiego, który po wygnaniu z Egiptu osiadł w Szwajcarii. Matka Tariqa Ramadana, Wafa al-Banna, była najstarszą córką Hassana al-Banny, założyciela Bractwa Muzułmańskiego.

Ludzie nie wybierają sobie rodziców i na ogół nie można osądzać ich na tej podstawie. W przypadku Tariqa Ramadana istotne jest jednak to, że nigdy nie odciął się ani od fundamentalistycznych poglądów swojego dziadka, ani od Bractwa Muzułmańskiego. Pomimo zapewnień Ramadana, że Hassan al-Bana był reformatorem, politologiczna analiza jego myśli przeprowadzona przez Bassama Tibiego prowadzi do wniosku, że myśl założyciela Bractwa Muzułmańskiego to źródło islamskiego totalitaryzmu.

Stosunkiem Ramadana do jego korzeni, zarówno tych rodzinnych jak też ideologicznych, zajmuje się amerykański pisarz Paul Berman w książce „Wojna intelektualistów”. Pada tam zarzut, związany z zachwytem, jakim al-Banna darzył włoskich i niemieckich faszystów oraz ciągłe omijanie tego tematu przez Tariqa Ramadana.

Reformator czy agitator?

Reforma religii, tak jak każda reforma, zaczyna się od uznania, że obecny stan różni się od stanu pożądanego. Że jest źle i trzeba coś zmienić, żeby było lepiej. Reforma finansów publicznych, lub prawa karnego nie polega na tłumieniu krytyki obecnego systemu i wmawianiu wszystkim, że jest dobrze, a opozycja nie wie, co mówi.

Reformatorem islamu był sudański uczony Mahmud Muhammad Taha, który zakwestionował obowiązującą w ortodoksyjnym islamie zasadę abrogacji, czyli anulowania wcześniejszych mekkańskich (pokojowych i tolerancyjnych) części Koranu, przez późniejsze, wojownicze i nietolerancyjne wersety, objawione w Medynie. Gdyby ta reforma zyskała aprobatę, islam mógłby stać się religią o wiele mniej agresywną i lepiej przystosowaną do pokojowego współistnienia ze światem zewnętrznym. Niestety, Mahmud Muhammad Taha został w 1985 roku stracony za herezję.

Co Tariq Ramadan mówi o abrogacji? Na ogół nic. Podczas debaty z Christopherem Hitchensem powiedział: „Islam jest religią stworzoną dla człowieka, a ponieważ agresja jest w naturze człowieka, islam mówi zarówno o wojnie, jak i o pokoju. I pomaga ludziom przejść od przemocy do pokoju.”

Jednak zasada abrogacji mówi coś dokładnie odwrotnego. Uczy, jak udawać pokojową postawę gdy muzułmanie są słabi i jak stosować przemoc, gdy są silni.

Postmodernistyczny islam.

Krytykom islamu często zarzuca się nadmierne upraszczanie obrazu tej religii, traktowanie jej jako niezmiennego w czasie monolitu, ignorowanie wielości odłamów islamu i różnorodności interpretacji Koranu i Sunny. Ich podejście można streścić następująco: „ Pokażmy które nurty w islamie są istotne, sprawdźmy, co te nurty mówią o najważniejszych sprawach, czyli o stosunku do niewiernych, o wojnie i pokoju oraz o wolności, a udowodnimy, że islam to krwawy, totalitarny, szowinistyczny koszmar.”

Podejście Tariqa Ramadana jest dokładnym przeciwieństwem tej strategii. Podkreśla on różnorodność interpretacji, tak jakby nie istniały uznane, klasyczne szkoły szariatu, które zinterpretowały Koran i Sunnę ponad 1000 lat temu. We wspomnianej debacie z Christopherem Hitchensem Ramadan powiedział: „Problemem nie jest tekst, problemem jest odbiorca”. Czyli, jeżeli ktoś znajduje w Koranie pogardę dla niewiernych, to znaczy, że chce ją znaleźć. Jeśli widzi nienawiść do świata niemuzułmańskiego, to znaczy, że sam nosi nienawiść w sobie.

Gdyby Ramadan odciął się od klasycznych szkół szariatu, uczących wyższości muzułmanów nad niewiernymi, miałoby to jakiś sens. On jednak nigdy się od tych postaw nie odcina. Zamiast tego stara się stworzyć wrażenie, że islam już w swej obecnej postaci jest zgodny z prawami człowieka, równością i demokracją.

Problem następuje wtedy, gdy demokratyczne prawa zostają skonfrontowane z prawem szariatu. Podczas debaty z Nicolasem Sarkozym w roku 2003, Ramadan nie był w stanie wprost potępić kary śmierci dla homoseksualistów przewidzianej w szariacie. Stać go było jedynie na zaproponowanie moratorium, a później tłumaczył się, że takie potępienie i tak byłoby nieskuteczne.

Europejski islam?

Tariq Ramadan często podkreśla, że islam jest religią europejską i że nie ma sprzeczności pomiędzy byciem muzułmaninem, a byciem Europejczykiem. W Europie mamy miliony muzułmanów i większość z nich żyje zgodnie z obowiązującym prawem, twierdzi. To prawda, jeśli chodzi o jednostki. Problem pojawia się, gdy porównamy zasady islamu z wartościami europejskimi. W Europie obowiązuje na przykład zasada równości wobec prawa. Tymczasem istniejące obecnie szkoły szariatu nie uznają równości muzułmanów i niewiernych. Muzułmanie ich zdaniem są lepsi i powinni dominować, a niewierni (reszta Europejczyków) są gorsi i powinni pogodzić się z podrzędną pozycją.

Jeśli Tariq Ramadan chce być reformatorem i stworzyć europejski islam, powinien skonfrontować się z tą kwestią, zamiast udawać, że problemu nie ma. Tymczasem on otwarcie przyznaje: „Będę przestrzegał prawa, lecz tylko tak dalece, jak bardzo prawo nie będzie zmuszało mnie, bym zrobił coś przeciwko mojej religii”. Dla porównania Bassam Tibi, przeciwnik Ramadana i twórca koncepcji euroislamu, ujmuje to inaczej: „Tylko islam, który jest w zgodzie z podstawami współczesnej kultury (demokracją, prawami człowieka, społeczeństwem obywatelskim) oraz kultywuje pluralizm, zasługuje na miano euroislamu”.

Europa ma mieszane zdanie co do Tariqa Ramadana, który współpracuje co prawda jeszcze z Oxfordem (w ramach grantu, a nie profesury), ale został zwolniony jako doradca urzędu miejskiego Rotterdamu ds. integracji. Oficjalnie został zwolniony z powodu konfliktu pomiędzy tą funkcją a jego występami w reżimowej telewizji irańskiej, Press TV, nadającej po angielsku z Londynu. Kiedy na ulicach Teheranu tłumiono brutalnie rewoltę studentów przeciwko fałszowaniu wyborów, Ramadan rozprawiał w Press TV o aktywizmie muzułmańskich studentów na Zachodzie. A skwitował tę sprawę tak: „Praca dla państwowej telewizji nie oznacza poparcia dla reżimu”.

I jak to się może podobać w kraju z doświadczeniami z czasów propagandy PRL?

Terroryzm, antysemityzm, równość płci, mniejszości chrześcijańskie

W 2004 roku Tariq Ramadan otrzymał posadę na Uniwersytecie Notre Dame w USA. W 2006 roku amerykański rząd odmówił mu prawa wstępu na terytorium tego kraju z powodu finansowania Hamasu, czyli palestyńskiej filii Bractwa Muzułmańskiego. Według dokumentacji, pomiędzy 1998 a 2002 rokiem Ramadan przekazał około 1000 USD dwóm organizacjom powiązanym z Hamasem. Zezwolenie na wjazd do Stanów Zjednoczonych otrzymał dopiero za administracji Obamy.

W ubiegłym roku występował na konferencji „Global Peace and Unity” wspólnie z innymi członkami organizacji Bractwa Muzułmańskiego. Na konferencji, jak podawał brytyjski The Telegraph, można było znaleźć artykuły promujące terroryzm – koszulki z nadrukami zakazanych ugrupowań terrorystycznych czy opaski na głowę wiązane przez terrorystów samobójców.

„Nawet jeżeli sam Ramadan nie popiera terroryzmu, to broni jego logiki”, twierdzi Jonathan Laurence w artykule z Foreign Affairs. Robi to zapewniając, że terroryzm „zniknie, kiedy europejska, amerykańska i izraelska polityka zagraniczna nagnie się do podstawowych żądań terrorystów”.

Z powodu sprawy palestyńskiej Tariq Ramadan wszedł także w konflikt z francuskimi intelektualistami, takimi jak Alain Finkielkraut, Bernard-Henri Lévy, André Glucksmann i Bernard Kouchner. Oskarżając wszystkich o żydowsko brzmiących nazwiskach o porzucenie kwestii praw człowieka na rzecz wspierania Izraela, sam naraził się na oskarżenia o antysemityzm.

W styczniu bieżącego roku, kiedy Watykan zawiesił dialog z uniwersytetem Al-Azhar w proteście przeciwko prześladowaniu Koptów w Egipcie, Ramadan był bardzo krytyczny wobec papieża Benedykta XVI. Twierdził ponadto, że Koptom jako populacji nic nie grozi. Jak pokazała jednak najnowsza historia, jego zapewnienia nie na wiele się zdały samym Koptom, masowo uciekającym z Egiptu.

Tariq Ramadan uważa, że kobiety powinny nosić hidżab (zgodnie ze wszystkimi szkołami szariatu), po to, żeby chronić mężczyzn przed swoją seksualnością. Jest przeciwnikiem mieszania się kobiet i mężczyzn w takich miejscach jak baseny, czy puby. Popiera aktywność zawodową kobiet, ale „pozwalanie kobietom na pracę nie oznacza otwierania dla nich wszystkich rodzajów pracy”. Sport też powinny uprawiać, ale nie taki, gdzie ich ciała mogą być wystawione na widok publiczny i spojrzenia mężczyzn.

Nie ma wątpliwości, że Tariq Ramadan jest inteligentny i błyskotliwy, i jak widać, stara się w miarę możliwości balansować jak na linie pomiędzy reformowaniem religii a islamizmem. Islamizm – nie należy o tym zapominać – także określa sam siebie jako ruch reformatorski, poprzez odnowienie prawdziwej treści wiary. To samo myślał o sobie Marcin Luter, do którego często porównuje się Ramadana. I chociaż Luter był reformatorem, to nie można zapominać, że nie wszystkie jego poglądy, takie jak antysemityzm, stosunek do innowierców i czarownic, czy wreszcie stworzenie żyznej gleby pod autorytaryzm (Erich Fromm: ”Ucieczka od wolności”) mieściłyby się w ramach oczekiwanej dzisiaj reformy.

mlach, JW

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign
Avatar photo

Piotr S. Ślusarczyk

Doktorant UKSW, badacz islamu politycznego, doktor polonistyki UW; współprowadzący portal Euroislam.pl; dziennikarz telewizyjny i radiowy.

Inne artykuły autora:

Widmo terroryzmu wisi nad olimpiadą

Francja: „islamizacja” czy „islamofobia” ?

Niemcy: narasta zagrożenie islamskim terroryzmem