Syryjscy oprawcy przed niemieckim sądem

Na procesie w Koblencji zeznawała po raz pierwszy ofiara syryjskich tortur, reżyser Feras Fayyad, który był torturowany w więzieniu w Damaszku, bity, gwałcony i trzymany w celi, w której więźniowie spali na stojąco.

Jest to proces byłego pułkownika z tzw. Oddziału 251, części syryjskich służb bezpieczeństwa odpowiedzialnych za Damaszek. Co najmniej 130 tysięcy osób zostało w Syrii zatrzymanych przez syryjskie służby i zniknęło lub przebywa jeszcze w więzieniach.

Pułkownik Anwar R., który był szefem Oddziału 251, oskarżony jest o zbrodnie przeciwko ludzkości, doprowadzenie do śmierci 58 osób i nadzorowanie co najmniej 4 tysięcy przypadków tortur i gwałtów. Drugi z podsądnych, Eyad A., oskarżony jest o zbrodnie przeciwko ludzkości i współudział w torturowaniu co najmniej 38 osób. Zeznawać będzie jeszcze 20 kolejnych świadków.

Anwar R. był przez lata wiernym sługą reżimu Asada, ale pod koniec 2012 roku zerwał z reżimem i wywiózł rodzinę za granicę. Został doradcę i ważną postacią w syryjskiej opozycji antyrządowej, a w Niemczech ubiegał się o azyl, który otrzymał. Obawiając się, że na jego tropie są zabójcy ze służb syryjskich, skontaktował się z niemiecką policją i opowiedział szczegółowo o tym, czym się zajmował w Syrii, nie wykazując żalu z powodu torturowania i zabijania ludzi. Został aresztowany w 2019 roku w wyniku dochodzeń, prowadzonych przez prokuraturę federalną.

Proces obu oprawców jest możliwy w Niemczech, pomimo że ani oskarżeni ani ich ofiary nie byli obywatelami niemieckimi. Dzieje się tak dzięki uchwalonemu przez Niemcy w 2002 Kodeksowi Przestępstw Przeciwko Zbrodniom Międzynarodowym, który miał dopasować niemieckie prawodawstwo do zasad sformułowanych przy powoływaniu Międzynarodowego Sądu Kryminalnego (International Criminal Court, ICC). Kodeks oparty jest o zasadę uniwersalnej jurysdykcji, pozwalającej na ściganie międzynarodowych zbrodni, nawet gdy sprawca ani ofiary nie są Niemcami.

Na takiej samej zasadzie rozpoczął się niedawno w Niemczech proces przeciwko żonatemu z Niemką Irakijczykowi, który był członkiem Państwa Islamskiego i zamordował pięcioletnią jazydzką dziewczynkę.

Oba procesy są pierwszymi, w których sądzi się osoby odpowiedzialne za zbrodnie przeciwko ludzkości popełniane w Syrii, ale na pewno nie ostatnimi. W niemieckiej prokuraturze federalnej działa specjalna komórka nazywana „War Crimes Unit”, która prowadzi dochodzenia przeciwko ponad 20 wyższym funkcjonariuszom reżimu Asada.

Pomaga im w tym holenderska fundacja Commission for International Justice and Accountability, której na początku wojny domowej w Syrii udało się przemycić z tego kraju setki tysięcy dokumentów rządowych i znaleźć w nich informacje obciążające dziesiątki osób. W procesie pułkownika Anwara R. również zostały wykorzystane te informacje. Jak stwierdził rzecznik prokuratury federalnej, „mamy materiały na lata”. (g)

Źródło: dw.com i dw.com

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign
Avatar photo

Grzegorz Lindenberg

Socjolog, dr nauk społecznych, jeden z założycieli „Gazety Wyborczej”, twórca „Super Expressu” i dwóch firm internetowych. Pracował naukowo na Uniwersytecie Warszawskim, Uniwersytecie Harvarda i wykładał na Uniwersytecie w Bostonie. W latach '90 w zarządzie Fundacji im. Stefana Batorego. Autor m.in. „Ludzkość poprawiona. Jak najbliższe lata zmienią świat, w którym żyjemy”. (2018), "Wzbierająca fala. Europa wobec eksplozji demograficznej w Afryce" (2019).

Inne artykuły autora:

Uwolnić Iran z rąk terrorystów i morderców

Afganistan – przegrany sukces

Pakistan: rząd ustępuje islamistom