Od końca lat 60. przez niemal dwie dekady, zwane Anni di Piombo („lata ołowiu”), we Włoszech miała miejsce brutalna wojna polityczna pomiędzy grupami skrajnej prawicy i skrajnej lewicy. Śmierć policjanta w listopadzie 1969 r., po której doszło do zamachu bombowego, dała początek spirali przemocy, która targała krajem do końca lat 80.
Podobnie najmroczniejszy okres w Turcji miał miejsce w latach 1976-1980, kiedy w ramach politycznej walki pomiędzy miejskimi partyzantkami skrajnej lewicy i skrajnej prawicy zginęło ponad pięć tysięcy ludzi. Sytuacja uspokoiła się dopiero, gdy po zamachu stanu władzę przejęło wojsko.
We wspomnianym czasie przemoc osiągała skrajny wymiar. Profesor Sabri Sayari z Uniwesytetu w Stambule zaznaczył, że „w pierwszych miesiącach 1980 r. w Turcji zamordowano więcej ludzi, niż przez cały rok we Włoszech i przez całą dekadę w Niemczech”, nawet jeśli nie doszło do porwania i zamordowania premiera, jak miało to miejsce we Włoszech.(…)
Narastająca od osiemnastu lat polaryzacja polityczna na linii islamiści (popierający Erdogana) – ruch świecki (przeciwny Erdoganowi) może okazać się bombą z opóźnionym zapłonem. W dzisiejszej Turcji osoba o odmiennych poglądach politycznych jest nie tylko rywalem, ale również zdrajcą i wrogiem.
Powaga tej wrogości jest coraz bardziej widoczna. W 2014 r. fani Erdogana wyszli na ulice owinięci w całuny pogrzebowe. Przekaz był jasny: „Dla naszego przywódcy jesteśmy gotowi zabić lub zginąć”. Głosowanie na ulubionego polityka nie było już wystarczającą formą demonstracji zapału. Musieli pokazać, że są w stanie zabić lub umrzeć – to przekaz bardzo w stylu lat 1970. (…)
W lutym 2018 komentator Akit TV, wojującej islamistycznej stacji telewizyjnej, powiedział: „Jeśli zaczniemy zabijać cywilów, rozpoczniemy od (…) [i tu wymienił nazwy trzech dzielnic w Stambule, znanych z liberalnego, świeckiego stylu życia mieszkańców]. Jest zbyt wielu zdrajców. Nawet w parlamencie”
W kwietniu 2019 główny przywódca opozycji, Kemal Kılıçdaroğlu, został brutalnie zaatakowany przez proerdoganowski gang i omal nie zginął. (…) Otoczony i pobity przez bojówkarzy, wraz z ochroniarzami zdołał uciec i schronić się w budynku. Prowodyr – rolnik i członek AKP, nie trafił do więzienia. Wręcz przeciwnie, od razu stał się bohaterem milionów fanów prezydenta.
Miesiąc przed tą próbą linczu, reporter Akit TV mówił na antenie stacji: „Według mnie tureckie społeczeństwo chce, żeby ludzie tacy jak Kılıçdaroğlu zostali poddani egzekucji, żeby wisieli.”
Nawet w trakcie pandemii koronawirusa Turcy nie porzucają (…) nienawiści w stosunku do innych. Jeden z obywateli napisał do mera Stambułu, socjaldemokraty Ekrema Imamoğlu, „że sprawi, iż mer wypije swoją własną krew”. (…) Został zatrzymany, ale bardzo szybko go wypuszczono.
Inny popierający Erdogana „aktywista” napisał do Kılıçdaroğlu w mediach społecznościowych: „Wiesz, kogo z was dorwiemy, gdy wyjdziemy na ulice? Jak obronicie wasze rodziny, wasze żony, wasze dzieci? Za każdą kroplę krwi Erdogana przelejemy w tym kraju milion [kropli krwi]”. W sprawie autora toczy się śledztwo, ale jego „opinie” najprawdopodobniej zostaną uznane przez któregoś z sędziów za dopuszczalne w ramach ochrony „wolności słowa”.(…)
Również w maju tego roku telewizyjna komentatorka powiedziała w stacji dla kobiet: „Popieramy naszego przywódcę (Erdogana). Nie pozwolimy, żeby ktokolwiek go skrzywdził. Sama moja rodzina może zabić pięćdziesiąt osób. Przygotowałam już listę wrogów. Jest na niej nawet trzech czy pięciu sąsiadów”. Szef stacji, zapytany, czy wypowiedź dziennikarki była wykroczeniem, odpowiedział: „Cóż, nie przesadzajmy”.
Erdogan wierzy, że polaryzacja, o ile będzie kontrolowana, może przynieść mu więcej głosów, co z kolei doprowadzi do ideologicznej konsolidacji w obozie islamistów. Prawdopodobnie ma rację. Myli się jednak myśląc, że będzie w stanie kontrolować jej następstwa w sytuacji, gdy jedna z „okrytych całunem” dusz dopuści się nieodwracalnego, brutalnego czynu.
Oprac. Bohun, na podst. meforum.org
Tytuł i skróty – red. Euroislamu