Saudyjki próbują wybić się na niezależność

Od pewnego czasu wiele kobiet w Arabii Saudyjskiej głośno występuje przeciwko męskiej kontroli nad ich życiem, ale jak się ostatnio kilka z nich przekonało, mężczyźni wciąż mają ostatnie słowo.

W zeszłym tygodniu 24-letnia Saudyjka, Dina Ali Lasloom, usiłowała uciec do Australii. Członkowie jej rodziny polecili do Manili, gdzie miała międzylądowanie, i zmusili ją do powrotu do Arabii Saudyjskiej. Wcześniej zdołała jeszcze wysłać z komórki film, na którym mówi, że rodzina ją zabije i prosi o pomoc.

Inna kobieta, Alaa Anazi, studentka medycyny, została zatrzymana na lotnisku w Rijadzie, gdy zapytała służby, kiedy wyląduje samolot Diny Lasloom – protestujący bowiem dostali informacje na Twitterze i zebrali się, żeby jej pomóc.

W końcu aresztowano aktywistkę działającą na rzecz praw kobiet, Maryam Al-Otaibi, po tym jak uciekła z domu ojca, żeby żyć niezależnie w Rijadzie, stolicy kraju. Inni działacze szybko rozpowszechnili informacje o jej sprawie w serwisach społecznościowych.

Te trzy przypadki są częścią kampanii prowadzonej przez kobiety z Arabii Saudyjskiej, które publikują zuchwałe filmy nagrane telefonami komórkowymi, wykorzystują Facebooka do organizowania protestów ulicznych i zamieszczają wpisy na Twitterze, kwestionujące samą ideę wyższości mężczyzn, panującą w tym patriarchalnym społeczeństwie.

Kampania zainicjowana przez luźno powiązaną sieć młodych, sprawnych medialnie aktywistek, znacznie przerosła wcześniejsze protesty przeciwko zakazowi prowadzenia samochodów przez kobiety i stała się wyzwaniem dla wszechobecnego systemu męskiej kurateli. W tym głęboko zakorzenionym systemie opiekun – mężczyzna, zwykle ojciec lub mąż, a czasami brat, a nawet syn – ma prawo do kontrolowania kobiety.

Co nam przyjdzie z prawa do prowadzenia samochodu, pytają młode aktywistki, jeśli kobieta nadal potrzebuje zgody mężczyzny na wyjście z domu?

Nawet niektóre działaczki były zaskoczone odzewem dla ich akcji. „Jestem pod wielkim wrażeniem; kilka lat temu byłam przekonana, że tylko ja myślę w ten sposób” – powiedziała Moudi al-Johani, 26-latka, która została zamknięta w domu przez rodzinę, kiedy przyjechała na wakacje z Florydy podczas studiów.

Moudi rozgniewała ojca swoją niezależnością i przetrzymywał ją w domu wbrew jej woli całymi miesiącami. W zeszłym roku uciekła do Stanów Zjednoczonych, gdzie złożyła wniosek o azyl. Była jedną z tych, które rozpoczęły kampanię online, #StopEnslavingSaudiWomen, która, jak twierdzi, „nie traci na popularności od ponad 230 dni”.

Saudyjskie aktywistki działające w sieci bywają czasem prowokujące – wiele kobiet, najwyraźniej bezpośrednio z Arabii Saudyjskiej, opublikowało w sieci zdjęcia i filmy wideo, na których występują bez chust zakrywających włosy, często w miejscach publicznych. Kobiety te ryzykują aresztowanie przez policję religijną, która egzekwuje obowiązującą w królestwie wyjątkowo surową, wahabicką wersję islamu.

W jednym z wpisów na Twitterze kobieta trzyma przed twarzą kartkę z napisem: „Jestem więźniem, popełniłam przestępstwo, bo jestem kobietą w Arabii Saudyjskiej”. Inne nagrywają siebie podczas robienia innych rzeczy uznawanych za zabronione: prowadzenia samochodu, jazdy na rowerze, noszenia spodni.

W przypadku Diny Lasloom, która próbowała bez zgody ojca dotrzeć do Australii, władze saudyjskie poprosiły filipińskich urzędników o zatrzymanie jej do czasu, aż jej wujowie nie dotrą do Manili. Zanim przyjechali, pożyczyła telefon od Kanadyjki, którą spotkała na lotnisku, i nagrała swoją prośbę o pomoc. „Jeśli przyjedzie moja rodzina, zabiją mnie – powiedziała w nagraniu. – Jeśli wrócę do Arabii, będę martwa”. Według raportu Human Rights Watch, urzędnik ds. bezpieczeństwa w Manili poinformował, że widział, jak była prowadzona z ustami zaklejonymi taśmą i związanymi rękami i nogami. Została umieszczona w samolocie Saudyjskich Linii Lotniczych razem z wujami.

Film Diny Lasloom bardzo szybko rozprzestrzenił się w sieci na Bliskim Wschodzie pod hasztagiem #SaveDinaAli. Ambasada Arabii Saudyjskiej w Manili wydała oświadczenie, w którym określiła powrót Diny jako „kwestię rodzinną”. Władze Filipin zaprzeczyły, że została przekazana Saudyjczykom wbrew swojej woli.

„Sprawy takie, jak ta Diny, są bezpośrednim skutkiem systemu, który utrzymuje kobiety w ciągłym stanie niepełnoletności” – powiedział Ahmed Benchemsi, badacz Human Rights Watch.

W swoim rozporządzeniu o nazwie Vision 2030, z zeszłego roku, nowy potężny minister obrony Arabii Saudyjskiej i drugi w kolejności następca tronu, Mohammed bin Salman, wezwał do bardziej otwartego społeczeństwa. Powiedział, że kobiety są ważną częścią tego społeczeństwa i powinny mieć możliwość odgrywania większej roli. Jedną z reform księcia Mohammeda było okrojenie uprawnień policji religijnej w ostatnich miesiącach, co było jednym z powodów, dla których kobiety zaczynają teraz mówić bardziej otwarcie.

Co więcej, kobiety, które w latach dziewięćdziesiątych prowadziły kampanie na rzecz większych praw, nie dysponowały narzędziami internetowymi, tak szeroko dostępnymi dzisiaj dla aktywistów, zauważyła saudyjska historyczka i działaczka na rzecz praw kobiet, Hatoon al-Fassi: „Dziś obserwujemy inne zjawisko, coraz więcej młodych kobiet głośno mówi o tym, że chcą o sobie decydować i mówią o tym publicznie”.

Jednak działaczki szybko zauważają, że społeczny sprzeciw w mediach niekoniecznie pokazuje, co czują wszystkie Saudyjki. „Wiele wskazuje na obie strony” – powiedział Benchemsi. „W mediach społecznościowych są też religijni kaznodzieje z milionami naśladowców, widać jakieś oznaki rozluźnienia, ale widać też oznaki czegoś przeciwnego”.

Moudi al-Johani powiedziała, że od ubiegłego roku jej aktywność przyciągnęła wiele młodych kobiet, które chcą uwolnić się od swoich męskich krewnych: „Każdego dnia otrzymuję dziesiątki wiadomości od Saudyjek, które próbują szukać pomocy i każdego dnia pytają mnie: 'Jak sobie poradziłaś, jak możemy uzyskać pomoc?’”.

Al.-Johani dostaje również wiele nienawistnych maili zarówno od mężczyzn jak i kobiet; grożono jej też śmiercią.

Xsara na podstawie: https://mobile.nytimes.com/

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign
Avatar photo

Grzegorz Lindenberg

Socjolog, dr nauk społecznych, jeden z założycieli „Gazety Wyborczej”, twórca „Super Expressu” i dwóch firm internetowych. Pracował naukowo na Uniwersytecie Warszawskim, Uniwersytecie Harvarda i wykładał na Uniwersytecie w Bostonie. W latach '90 w zarządzie Fundacji im. Stefana Batorego. Autor m.in. „Ludzkość poprawiona. Jak najbliższe lata zmienią świat, w którym żyjemy”. (2018), "Wzbierająca fala. Europa wobec eksplozji demograficznej w Afryce" (2019).

Inne artykuły autora:

Uwolnić Iran z rąk terrorystów i morderców

Afganistan – przegrany sukces

Pakistan: rząd ustępuje islamistom