Świat nie uporał się jeszcze z rewolucją w Libii, a już pojawiła się groźba kolejnego konfliktu na Bliskim Wschodzie. Po zamachach terrorystycznych w Ejlatem przy granicy Izraela z Egiptem i odwecie izraelskiej armii na Hamasie, rośnie napięcie między Tel Awiwem, Strefą Gazy i Egiptem. Opozycja egipska zwołuje milionową manifestację pod ambasadą Izraela w Kairze i domaga się rewizji traktatu pokojowego z 1979 r. Atmosferę podgrzewa zapowiadany na wrzesień wniosek prezydenta Autonomii Palestyńskiej do ONZ o uznanie państwa Palestyna.
Odwet za zamachy w Ejlacie
18 sierpnia doszło do kilku zamachów przy granicy Izraela z Egiptem na półwyspie Synaj. Zginęło w nim ośmiu Izraelczyków. Po szoku nimi wywołanym twardego działania wobec Hamasu domagali się w Izraelu zarówno przedstawiciele rządzącej koalicji, jak i politycy opozycji. Szaul Mofaz z największej partii opozycyjnej Kadima, kierujący komisją spraw zagranicznych i obrony w izraelskim parlamencie, zażądał przeprowadzenia operacji wojskowej w celu obalenia władz Hamasu i fizycznej likwidacji jego liderów.
Dowództwo izraelskiej armii natychmiast odpowiedziało działaniami odwetowymi wobec Hamasu, który obciążono odpowiedzialnością za ataki w Ejlatem. W ich wyniku zginęli zamachowcy oraz kilku przywódców Ludowych Komitetów Oporu w Strefie Gazy. Z doniesień mediów w Izraelu wynika, żę co najmniej trzech z zamachowców, którzy przedarli się na terytorium państwa żydowskiego przez nieszczelną granicę z Egiptem, było obywatelami egipskimi. W wyniku akcji izraelskiej armii na terytorium Gazy i pogranicza egipskiego ostrzelano również patrol straży granicznej, zabijając pięciu egipskich żołnierzy.
Po zamachach doszło do znacznego zaostrzenia stosunków między Izraelem i rządzoną przez Hamas Strefą Gazy. Izrael dokonał serii nalotów, a uznawany za organizację terrorystyczną Hamas odpalił kilkadziesiąt rakiet na terytorium Izraela. Dodatkowo doszło do ogromnego pogorszenia relacji Izraela z Egiptem. Wprawdzie władze w Kairze i Jerozolimie starały się łagodzić napięcia w stosunkach egipsko-izraelskich, tym bardziej, że naciskały na to Stany Zjednoczone, to nie udało się uspokoić nastrojów.
Bractwo Muzułmańskie chce rewizji pokoju
Egipska opozycja nawoływała w internecie do udziału w „milionowej demonstracji” pod ambasadą Izraela w Kairze. Żądała wydalenia z kraju ambasadora państwa żydowskiego, zamknięcia placówki i rewizji układu pokojowego z 1979 r. Kair domagał się przeprosin za śmierć egipskich pograniczników. Okoliczności incydentu ma wyjaśnić wspólne śledztwo. Na razie wicepremier i minister obrony Izraela Ehud Barak wyraził jedynie ubolewanie z powodu śmierci funkcjonariuszy, ale nie wziął odpowiedzialności za ich zabicie. Tymczasowy rząd wojskowy Egiptu uznał tę deklarację za niewystarczającą.
więcej na tvp.pl