Gniew, ból, smutek, wściekłość. Mieszane uczucia potęgują się w chwili takiego zamachu w tak wielkiej skali, jaką miał wczorajszy atak w Paryżu. Ale uczucia wobec kogo?
Wiemy, że jesteśmy celem dla terrorystów islamskich. Chcą wciągnąć nasze wolne społeczeństwa w wojnę międzyreligijną. To jest fakt i nie należy do niego podchodzić emocjonalnie.
Wobec tego wyzwania powinny stanąć na wysokości zadania służby specjalne, a do tego musi dojść wprowadzenie praw, które ograniczą działalność islamistów i kaznodziejów nienawiści, wydalanie osób powiązanych z islamskim radykalizmem i wiele podobnych zdecydowanych działań.
To także kształcenie społeczeństwa w bezpieczeństwie antyterrorystycznym. Tylko zdecydowane działania uspokoją nastroje społeczne, w tym także ochronią muzułmanów przed odwetem.
Natomiast te negatywne emocje podnoszą się wobec tych wszystkich reprezentantów naszych zachodnich i polskich elit, którzy występując w mediach starają się zaciemnić obraz sytuacji.
A to w tej Szwecji nie jest tak źle. A to te statystyki jakieś niewiarygodne, chociaż nie wiadomo dlaczego są niewiarygodne. A to zamach dokonywany przez fundamentalistów muzułmańskich nie ma nic wspólnego z islamem. A w ogóle to ci, którzy ostrzegają przed ryzykiem terroryzmu w obliczu masowego napływu imigrantów, to rasiści, którzy powinni być ścigani prze prokuraturę.
Ci ludzie, propagandziści politycznej poprawności, to nasza słabość. To ci – politycy, media, „eksperci” – którzy niczym Grima Gadzi Język z „Władcy Pierścieni”, sączy do ucha króla Rohanu słabość – sączą do uszu sceptycznej wobec imigracji części Europejczyków zatrute słowa.
Mam nadzieję, że po wczorajszej tragedii w Paryżu nikt nie będzie ich już słuchał.
Jan Wójcik