Znowu nie będzie o „Zielonej Granicy”, tym razem wyświetlanej w Watykanie, ale przy papieżu i imigracji pozostaniemy, bo trudno przechodzić wobec tego tematu obojętnie.
Po wypowiedziach na temat agresji Rosji na Ukrainę papież Franciszek może nie być już tym liderem, w którego głos Polacy będą się bezkrytycznie wsłuchiwać. Jego głos jednak do nas dociera i tak samo krytycznie jak do jego komentarzy związanych z wojną warto odnieść się do informacji przekazanych przez magazyn „Wszystko co Najważniejsze„.
Papież Franciszek w Marsylii pokazuje się przede wszystkim jako reprezentant ubogich, a ubodzy to dzisiaj Globalne Południe, przeciwstawione w jego wypowiedzi Globalnej Północy, przeżartej marnotrawstwem i konsumpcjonizmem. Nie zamierzam tu wdawać się w dyskusję trwającą w Kościele Katolickim na temat „teologii wyzwolenia”, jej związków z marksizmem i stosunków poszczególnych papieży do niej. Pomysły papieża można ocenić i bez tego, skupiając się na otaczającej nas rzeczywistości.
Papież domaga się przede wszystkim otwartych na oścież bram dla imigrantów. W wymienianym przez niego kontekście Marsylii i innych portów można odbierać to tylko jako odniesienie do imigrantów próbujących dostać się do Europy nielegalnie.
Przeciwstawia się określaniu ich jako „najeźdźców” a zamiast tego chce patrzeć na nich jak na „gości”. Jeżeli jednak to pierwsze jest nieprawdą i propagandą, to drugie wcale nie zyskuje przez to na prawdziwości. Ci ludzie nie są gośćmi, ponieważ przyjeżdżają z zamiarem pozostania tu na stałe i ściągnięcia rodzin. W naszej kulturze pojęcie „gościa” kojarzy się krótkotrwałym pobytem i bez szerokich rodzinnych przyległości.
Bliżej prawdy stoi Franciszek mówiąc o nowej wędrówce ludów. To jednak budzi inne skojarzenia, bo zwykle te wędrówki przynosiły ze sobą w dłuższej perspektywie konflikty i wypychanie ludności osiadłej na danym terytorium. Dlaczego mamy więc zgadzać się na otwarte drzwi? Dlaczego przyszłość tych przyjeżdżających ludzi mamy przedkładać ponad naszą? Zwłaszcza, że papież jest przeciwny asymilacji, obarcza ją odpowiedzialnością za nienawiść i tworzenie gett. Wzywa, żeby przygotować się zamiast tego do integracji, uznając różnice pomiędzy nami a przybywającymi.