W niedzielę 25 lipca prezydent Tunezji Kais Saied odwołał premiera i zawiesił parlament, praktycznie przejmując całkowitą władzę w kraju.
Przewodniczący parlamentu Rached Ghannouchi uznał to za zamach stanu. Jego próba zwołania parlamentu nie powiodła się, ponieważ dostęp do budynku blokowany był przez wojsko.
Decyzja prezydenta została ogłoszona w telewizyjnym orędziu wygłoszonym po antyrządowych demonstracjach w kilku miastach Tunezji. Konflikt między prezydentem a premierem Hichem Mechichi, pochodzącym z umiarkowanie islamistycznej partii Ennahda, narastał od dawna.
Teoretycznie prezydent, wybrany w wyborach powszechnych w 2019 roku, odpowiada tylko za wojsko i sprawy zagraniczne, ale głęboko konserwatywny Kais Saied angażował się też w sprawy wewnętrzne kraju, tłumacząc to względami bezpieczeństwa.
Na wiadomość o dymisji rządu w stolicy i kilku miastach doszło do spontanicznych demonstracji przeciwników rządu. „To najszczęśliwszy dzień od rewolucji z 2011 roku” – powiedziała dziennikarzom jedna z demonstrantek, 27-letnia Lamia Meftahi. Znacznie mniejsza demonstracja zwolenników partii Ennahda odbyła się przed otoczonym przez wojsko parlamentem.
Prezydent bronił się przed oskarżeniami o przeprowadzenie zamachu stanu twierdząc, że artykuł 80. konstytucji pozwala mu na zawieszenie parlamentu na 30 dni, jeśli znajduje się on w „bezpośrednim niebezpieczeństwie”, a nowego premiera mianuje już w poniedziałek – chociaż jest to prerogatywa parlamentu. Zagroził jednocześnie, że próba zbrojnego oporu przeciwko przejęciu przez niego władzy zostanie zduszona przez wojsko.
Tunezja jest jedynym krajem, w którym po Arabskiej Wiośnie z 2011 roku trwale zapanował system demokratyczny, z wolnością słowa, prasą wykrywającą korupcję i rywalizacją partii politycznych, w tym wielu całkowicie świeckich.
Był to jednak system wysoce niestabilny – w ciągu 10 lat Tunezja miała 12 rządów. W wyborach parlamentarnych w 2019 żadna partia nie zdobyła więcej niż jedną czwartą głosów; najwięcej uzyskała, islamistyczna Ennahda, której przewodniczy 80-letni Rached Ghannouchi, a która wyrzekła się dążeń do wprowadzenia szariatu i próbuje być normalną partią polityczną.
Partie polityczne Tunezji nie potrafią jednak tworzyć trwałych koalicji i zajmują się wzajemnymi walkami, co prowadzi część obywateli do żądań wprowadzenia silnego systemu prezydenckiego. System polityczny Tunezji jest niejasny i skomplikowany; przewidziany konstytucją specjalny sąd, który miał rozstrzygać spory kompetencyjne między rządem a prezydentem, nie został nigdy powołany.
Rząd Tunezji był w kraju wysoce niepopularny z powodu nieradzenia sobie z długoletnim kryzysem ekonomicznym a ostatnio również z epidemią COVID-19, która przyniosła wysoką liczbę ofiar śmiertelnych w proporcji do liczby ludności (18 400 ofiar na 11 mln ludzi). W ubiegłym tygodniu zdymisjonowano ministra zdrowia za fatalną organizację kampanii szczepień.
Jednak oprócz denerwujących obywateli kłótni politycznych i ujawnianej korupcji, największym problemem jest sytuacja gospodarcza. Bezrobocie wzrosło w ubiegłym roku do 20%, ale wśród młodych ludzi jest dwa razy większe. Powolny wzrost produktu krajowego na głowę od 2011 roku w ubiegłym roku został zastąpiony gwałtownym spadkiem o niemal 10% (w Polsce o 3%).
Bardzo słabe są perspektyw poprawy sytuacji gospodarczej w kraju, w znacznym stopniu zależnym od turystyki międzynarodowej, która załamała się w zeszłym roku, a tymczasem liczba ludności rośnie o ponad 100 tysięcy rocznie. Do przyspieszenie rozwoju gospodarczego i likwidacji bezrobocia potrzebny byłby silny rząd z dużą pomocą międzynarodową.
Unia Europejska wspiera Tunezję zarówno przez bezpośrednią pomoc jak i udział w projektach gospodarczych – w ciągu 10 lat łącznie przekazano do Tunezji 3 mld euro – ale 300 mln euro rocznie nie wystarczy na poradzenie sobie przez ten kraj z problemami, przede wszystkim z wysokim bezrobociem młodych, wybierających emigrację z braku pracy.
Do obalenia w 2011 roku długoletniego dyktatora Zine ben Alego Tunezja była krajem świeckim. Jednak poparcie dla islamizmu było i jest tam tam silne, jak wielokrotnie pokazywały wyniki wyborcze Ennahdy, a także liczba ochotników, którzy wyruszyli walczyć w szeregach Państwa Islamskiego. Szacuje się, że było ich ponad siedem tysięcy (w tym około 700 kobiet), co jest najwyższą liczbą w stosunku do liczby ludności.
Pogarszająca się sytuacja gospodarcza Tunezji spowodowała zwiększoną nielegalną imigrację z tego kraju. W ubiegłym roku do Włoch dotarło aż 13 tysięcy nielegalnych imigrantów z Tunezji, pięć razy tyle co w roku poprzednim, a ponad dwukrotnie więcej niż w 2018. Tunezja jest najbliżej Włoch położonym krajem Afryki – od brzegów włoskiej wyspy Lampedusa dzieli ją zaledwie 112 kilometrów, kilka godzin podróży motorówką.
W najbliższych dniach okaże się, czy Tunezja wejdzie w okres chaosu politycznego, czy też prezydent trwale przejmie większość władzy, ograniczając tunezyjską demokrację.
〉 O wielu aspektach sytuacji w Tunezji pisaliśmy na łamach Euroislam.pl, między innymi:
〉 Piotr Ślusarczyk analizował w styczniu br. „Kryzys w Tunezji, jakie może mieć skutki?”
〉 Grzegorz Lindenberg w październiku 2019 zastanawiał się „Jak długo przetrwa tunezyjska demokracja”
〉 O sytuacji gejów w Tunezji mówił Mounir Baatour, gej i kandydat na prezydenta w wywiadzie „Tunezyjski gej kandyduje na prezydenta”