Cztery niemieckie partie nalegają na kanclerz Angelę Merkel, żeby zakazała wszelkiej działalności libańskiego Hezbollahu w Niemczech. Debata ma odbyć się w tym tygodniu.
Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna CDU, Unia Chrześcijańsko-Społeczna CSU, Socjaldemokratyczna Partia Niemiec SPD i Wolna Partia Demokratyczna FPD, podjęły inicjatywę, której celem jest parlamentarna dyskusja na temat zakazu działalności Hezbollahu, szyickiej organizacji oskarżanej o terroryzm. Kanclerz Merkel, która jest członkiem CDU, do tej pory wstrzymuje się przed podjęciem tej decyzji.
Wcześniej w czerwcu prawicowa Alternatywa dla Niemiec AfD domagała się całkowitego zakazu działalności tej organizacji. Jednak w debacie sprzed miesiąca pozostałe partie niemieckie przeciwstawiły się projektowi AfD. Pogłoski o zakazie pojawiły się także na początku miesiąca, ale zostały zdementowane przez rzecznika ministerstwa spraw zagranicznych.
Skrzydło militarne Hezbollahu jest organizacją terrorystyczną uznawaną za takową przez całą Unię Europejską od 2013 roku, natomiast jego „polityczne skrzydło” działa w Niemczech zbierając fundusze, rekrutując członków, a także propagując ideologię dżihadystyczną i antysemicką. Niemiecki raport ocenia liczbę członków Hezbollahu w tym kraju na ponad tysiąc osób.
Z kolei berliński „Tagesspiegel” donosił w swoim śledztwie, że finanse zbierane przez Hezbollah w Niemczech służą zakupie broni i finansowaniu terroryzmu. „Frankfurter Rundschau” natomiast cytował posła Mariana Wendta, który twierdzi, że „Hezbollah w Niemczech finansuje się przez przestępstwa, przemyt kradzionych samochodów, pranie pieniędzy”. Wendt nie chce, żeby Niemcy były „schronieniem dla Hezbollahu”.
Dlaczego jednak po stronie rządu jest wahanie przed podjęciem zdecydowanego kroku przeciwko terrorystycznej organizacji? Głównym powodem są obawy o relacje z Libanem, gdzie Hezbollah posiada znaczne wpływy polityczne i bywał częścią koalicji rządowej, oraz o relacje z Iranem, który wspiera szyicką organizację.