„Odkąd Amerykanie opuścili Kabul w zeszłym roku, znane osobistości talibów padły ofiarą 220 zdalnych ataków wybuchowych i samobójczych, z których jeden miał miejsce na dzień przed moim przybyciem do stolicy w październiku” – pisze korespondent magazynu „The Spectator”, Joe Wallen.
Zamachowiec-samobójca uderzył w meczet w ministerstwie spraw wewnętrznych, więc był to atak teoretycznie niewykonalny. Zginęły cztery osoby, rannych było ponad 20. Ci ludzie stali się najnowszymi ofiarami wojny talibów z ISIS.
Autor wyjaśnia ideologiczne różnice między talibami a ISIS. Oba ugrupowania są sunnickie, ale poglądy talibów wywodzą się z odłamu islamu Deobandi, który jest mniej ekstremalny niż wahhabicko-salaficka forma islamu praktykowana przez ISIS (a także przez Al-Kaidę). Wiele wierzeń talibów wywodzi się nie tylko z islamu sunnickiego, ale także z tradycyjnego plemiennego stylu życia Pasztunów w Afganistanie. Obie grupy nie zgadzają się również co do nacjonalizmu: ISIS go odrzuca, co jest sprzeczne z celami rządzącego krajem Talibanu.
Grupa ISIS w Chorasanie ma około 4000 żołnierzy, to znacznie mniej niż 150 000 bojowników talibów. Jednakże ISIS rośnie w siłę. Jeden z byłych brytyjskich źródeł wojskowych, który nadal mieszka w Kabulu, powiedział Wallenowi, że prawdziwa liczba ataków w ubiegłym roku jest „znacznie wyższa” niż 220, ale incydenty często nie są zgłaszane lub są ukrywane przez rząd, pragnący utrzymać wrażenie, że kontroluje sytuację. Amerykanie już wcześniej ostrzegali, że ISIS jest przymierza się do przeprowadzenia poważnych międzynarodowych na terenie Afganistanu .
Kabul robi wrażenie miasta sparaliżowanego strachem, relacjonuje reporter, który nadal tam przebywa: „Nocą stolica jest praktycznie zamknięta. Ostrzeżono nas, abyśmy nie opuszczali naszej kryjówki po zmroku z powodu ulubionej taktyki ISIS, polegającej na przyczepianiu bomb samoprzylepnych do pojazdów. Ulica Kwiatowa, nazwana tak od kwiaciarni, która w spokojniejszych czasach wykładała chodniki bukietami, jest zaciemniona, z wyjątkiem kilku małych, pustych restauracji. Kiedy jedliśmy w restauracji Haji Shams Sharif, personel stał w całkowitej ciszy, starając się nie zwracać na siebie uwagi. Jedynym dźwiękiem było skwierczenie szaszłyków z grilla i od czasu do czasu syreny samochodów prowadzonych przez talibską policję”.
„Afgańczycy nie wierzą, że talibowie są w stanie zaprowadzić pokój na dłuższy czas. Bardzo się boją, że kiedy tylko wyjdą z domu, coś im się może przytrafić” – powiedział Wallenowi Zardaszt Szams, były dyplomata afgański..