Siedem z dwudziestu sześciu muzułmańskich szkół w Danii jest obecnie przedmiotem dochodzenia ministerstwa edukacji. Problemy to zatrudnianie antysemickich nauczycieli, wprowadzanie dyskryminacji płciowej, słaba edukacja, a nawet… nauczanie dżihadu.
Szkoły te, chociaż są dotowane w dużym stopniu przez państwo, są nieżalne, ale państwo wymaga od nich przygotowania uczniów do życia w duńskim społeczeństwie, nauczania demokracji i równości płciowej. Niestety jedna czwarta prawdopodobnie nie spełnia tych kryteriów.
Dyrektor szkoły Al Quds w Kopenhadze na swoim profilu społecznościowym udostępniał antysemickie zdjęcia Hamasu, a nauczyciel z tej samej szkoły pisał posty o podobnym zabarwieniu.
W innej szkole Iqra, zastępca dyrektora i imam Shahid Mehdi prowadził stronę, która zabraniała muzułmanom brania sobie przyjaciół wśród niemuzułmanów.
Z kolei prywatna szkoła Nord-Vest w Kopenhadze została objęta śledztwem po tym, jak niezapowiedzianym wizytatorom wpadły w ręce materiały wychwalające dżihad i zachęcające młodzież do jego podejmowania. Dzieci w tej szkole rozróżniały między sobą a Duńczykami jako „my i oni”, a w konkursie recytatorskim pojawiło się kilka wierszy mówiących o „duńskich świniach”, którym trzeba połamać ręce i nogi.
Nauczyciele z tych szkół alarmowali polityków rządzącej partii, ale nie zostali wysłuchani. Teraz kilka opozycyjnych partii, w tym Socjaldemokraci, chcą zakazu funkcjonowania muzułmańskich szkół, z których pierwsza powstał w 1980 roku. Rząd obawia się jednak Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. (j)