Odbywające się w styczniu protesty kobiet w USA, zwane Marszem Kobiet, po raz kolejny wywołały kontrowersje z powodu antysemickich poglądów jednej z liderek. Tym razem organizatorzy zareagowali szybko.
Tym razem chodzi o prawniczkę Zahrę Billoo, która nazywała Izrael „państwem rasistowskim” angażującym się w terroryzm. Muzułmanka i prawniczka związanej z islamizmem organizacji Council of American Islamic Relations (CAIR) rozsiewała też teorie spiskowe, dotyczące działalności FBI. W jednym z tweetów napisała, że bardziej obawia się rasistowskich syjonistów, niż „psychicznie chorych ludzi rekrutowanych przez FBI, by dołączyli do ISIS”. Izrael uważa za państwo kolonialne, syjonizm za rasistowską ideologię, a żołnierzy IDF za ekwiwalent terrorystów Al-Kaidy i Państwa Islamskiego.
I’m more afraid of racist Zionists who support Apartheid Israel than of the mentally ill young people the #FBI recruits to join ISIS. #CVE
— Zahra Billoo (@ZahraBilloo) February 18, 2015
Kilkakrotnie porównywała też amerykańskich żołnierzy do terrorystów Państwa Islamskiego. Raz miało to miejsce w przypadku osoby rekrutującej do marines, ponieważ jej zdaniem Państwo Islamskie też rekrutuje oferując zachęty pieniężne. Billoo twierdziła też, że rolą amerykańskich muzułmanów jest redefinicja terroryzmu: „Dotyczy to ISIS, ale także amerykańskich wojsk”.
Billoo nie zamierzała się poddawać. Kiedy jej wypowiedzi ujrzały światło dzienne, broniła się, że krytyka jej opinii to praktyka „selektywnego uciszania” działaczek, bo mówienie o Palestynie powoduje, że „są tacy, co czują się niekomfortowo”. Wygłaszanie takich stwierdzeń, nie przeszkadzało jej jednak brać udział w wydarzeniach American Jewish Congress, by wspólnie protestować przeciwko antysemityzmowi i islamofobii.
W rezultacie skandalu organizatorzy Marszu Kobiet podjęli dość szybko decyzję o wycofaniu Billoo z komitetu organizacyjnego.
Marsz Kobiet zaczął się odbywać od stycznia 2017 roku w obawie przeciwko łamaniu praw kobiet, do jakiego miałoby dojść za prezydentury Donalda Trumpa. Szybko pojawiły się zarzuty odnośnie jego liderek, między innymi Lindy Sarsour, amerykańskiej muzułmanki z Palestyny. Sarsour była w bliskich relacjach z organizacją Nation of Islam i antysemitą Louisem Farrakhanem, który uznawał Hitlera za „wielkiego człowieka”. Ataki na siebie Sarsour traktowała jako spisek „żydowskich mediów”. Problem antysemityzmu doprowadził do podziałów i osłabienia ruchu. Sarsour ustąpiła z komitetu organizacyjnego, a jej miejsce miała zająć Billoo.
Ruch wydaje się być marginalny, ale wszelkie przejawy aktywności antyizraelskiej w ramach BDS (Boycott, Divestment and Sanctions) traktowane są poważnie w Izraelu. Zdaniem obserwatorów aktywność taka wśród młodszego pokolenia ma prowadzić do zmiany perspektywy w przyszłości, kiedy młodzi aktywiści polityczni zaczną piastować bardziej znaczące funkcje. Przykładem może być działalność w tym obszarze kongreswomen Ilhan Omar i Rashidy Tlaib. Reprezentowanie Amerykanów traktują one jako narzędzie do uderzania w Izrael.
Jan Wójcik