W Egipcie mieszka już 100 milionów ludzi, poinformowała egipska agencja statystyczna w ostatni wtorek. Co miesiąc przybywa ponad 200 tysięcy osób. Przybywa, czyli o tyle więcej rodzi się niż umiera.
Jeszcze 60 lat temu w Polsce żyło o 3 miliony osób więcej niż w Egipcie (29,6 mln wobec 26,6 mln). Gdyby ludność naszego kraju mnożyła się w takim tempie jak w Egipcie, to byłoby nas dzisiaj 111 milionów, a nie 38. Różnica między naszymi krajami będzie się powiększać, bo według prognoz ONZ w ciągu najbliższych 10 lat w Egipcie przybędzie 20 milionów (albo więcej) osób i dalej ich liczba będzie rosnąć. Prowadzona od 2018 kampania ograniczania przyrostu naturalnego, promująca rodzinę z dwojgiem dzieci (dziś jest ich troje lub czworo) na razie efektów nie przyniosła.
Egipt jest wprawdzie trzykrotnie większy od Polski, ale tylko 3,5% powierzchni (wielkości województwa mazowieckiego) nadaje się do produkcji rolnej, reszta to pustynia. Wyobraźmy sobie, że w Polsce tylko w województwie mazowieckim i świętokrzyskim można cokolwiek uprawiać – nie wystarczyłoby nawet na wyżywienie dzisiejszej liczby Polaków, nie mówiąc o 100 milionach.
Oficjalne bezrobocie w Egipcie wynosi 11-12%, ale realne jest znacznie wyższe, szczególnie wśród młodych ludzi. Wzrost gospodarczy, który Egipt ma całkiem przyzwoity, 4%, jest jednak za wolny, żeby dać młodym bezrobotnym zatrudnienie i znacząco podnieść poziom życia. Żeby wzrost był dużo szybszy a młodzi znaleźli pracę, potrzebne byłyby reformy gospodarcze, znaczne ograniczenie korupcji, ogromny wzrost zagranicznych inwestycji. Wątpliwe, żeby w najbliższym czasie wszystkie te trzy rzeczy się zdarzyły.
Egipt nie jest jedynym krajem Afryki, w którym wzrost ludności następuje w tak szybkim tempie 2-2,5% rocznie. Jest raczej typowy. W Afryce do roku 2030 przybędzie 350 milionów ludzi, a na rynek pracy wejdzie 200 milionów osób jej szukających.
Co się stanie z młodymi ludźmi, którzy nie znajdą pracy? Będą starali się wyjechać – należący do Unii Europejskiej Cypr jest tylko 400 km od wybrzeży Egiptu. To, czy będą wyjeżdżać, zależy z kolei od decyzji rządu, który na razie pilnuje wybrzeży i nie pozwala handlarzom ludzi na swobodne działania. Ale może się to zmienić w każdej chwili.
W swojej książce „Szczerze” Donald Tusk tak opisuje spotkanie z prezydentem Egiptu Sisim u szczytu kryzysu imigracyjnego, 12 września 2015 roku:
„Dziś rozmawiam z prezydentem As-Sisim w Kairze. Egipt na razie skutecznie blokuje szmugiel migrantów, Sisi mówi, że dla Egiptu to kwestia honoru. Jednak na terytorium jego kraju zgromadziło się już kilkaset tysięcy migrantów. Liczy na pomoc, dużą pomoc, z uśmiechem tłumaczy, że jedna jego decyzja wystarczy, aby w stronę Europy ruszyła fala dziesięciu milionów młodych Egipcjan, którym musi zapewnić edukację i stworzyć miejsca pracy. 'Tylko na to czekają’ – stwierdza spokojnie i patrzy mi znacząco w oczy. To była jego odpowiedź na pytanie, czy Egipt zgodzi się na utworzenie nowych obozów dla uchodźców”.
Lepiej bądźmy więc przygotowani na pomoc, dużą pomoc dla Egiptu – i innych krajów afrykańskich.
Grzegorz Lindenberg