Wiadomość

Jak radykalny islam niszczy Europę od wewnątrz

Książka Bruce’a Bawera „Kiedy Europa spała. Jak radykalny islam niszczy Europę od wewnątrz”, dostępna teraz po polsku, po raz pierwszy ukazała się w 2006 roku. Od tego czasu przetłumaczono ją wiele języków. Na tle publikacji odnoszących się krytycznie do islamu, praca ta zajmuje szczególną pozycję z kilku powodów.

Jej autor – krytyk filmowy i literacki, eseista i publicysta – odważnie konfrontuje zachodnie elity z antydemokratycznym i antywolnościowym charakterem (radykalnego) islamu. Robi to nie tylko jako intelektualista, ale także jako jedna z ikon emancypacyjnego ruchu gejowskiego. Z tego powodu jest szczególne wyczulony na pogardę, agresję i wrogość konserwatywnych muzułmanów wobec osób homoseksualnych.

Intelektualna tradycja, z jakiej Bawer wyrasta, nie da się jednak zredukować jedynie do zagadnień ruchu LGBT. Jest ona złożona. Po pierwsze ukształtowała go rodzina, w której ważne miejsce zajmowali pochodzący z Polski dziadkowie. Z przekazów rodzinnych eseista zna doświadczenie dwóch totalitaryzmów – nazistowskiego i komunistycznego.

Po drugie, ten urodzony w Nowym Jorku pisarz identyfikuje się z amerykańskim etosem indywidualizmu czy liberalizmu. Tropi niesprawiedliwe i krzywdzące USA stereotypy, obnaża miałkość ukąszonych antyamerykanizmem europejskich lewicowych elit, które – jak twierdzi autor – nie są w stanie dostrzec amerykańskiego idealizmu i uznać zasług Stanów Zjednoczonych w walce z imperium sowieckim i światowym dżihadem. Sporo miejsca poświęca zarówno muzułmańskiemu antysemityzmowi, jak i desperackim, etycznie podejrzanym próbom maskowania jego skali.

Bruce Bawer

Po trzecie, jako dziennikarz otwarcie broni wolności słowa i ekspresji artystycznej. Przypomina proces Oriany Fallaci, wskazuje na niebezpieczne mechanizmy cenzury i autocenzury oraz pokazuje, w jaki sposób z każdego krytyka islamu „robi się” niebezpiecznego rasistę, żywiącego się uprzedzeniami i resentymentem.

Bawer demaskuje hipokryzję zachodnioeuropejskich elit, które z jednej strony chcą uchodzić pod tym względem za najbardziej postępowe na świecie, z drugiej zaś nie są w stanie zapewnić homoseksualnym parom bezpieczeństwa; mało tego, holenderskie władze zdają się nie dostrzegać tych aktów przemocy wobec gejów, które popełniają muzułmanie.

Bawer drobiazgowo, wiarygodnie, z reporterską wnikliwością i pasją opisuje liczne przykłady ślepoty europejskich elit na rozwijający się w Europie ruch fundamentalistyczny, uległości wobec politycznych i społecznych ambicji islamu oraz hipokryzji tych, którzy w kontekście islamu wolą zrobić krok w tył, niż odważnie stanąć po stronie wartości, do których tak chętnie się odwołują.

Autor od lat 90. mieszka na Starym Kontynencie. Doskonale zna kulturę Holandii i Skandynawii. Mieszkał w Oslo i Amsterdamie. To właśnie w kraju powszechnej tolerancji i tulipanów zetknął się po raz pierwszy z islamskim fundamentalizmem. Rozpoznał w nim groźny i zniewalający jednostkę totalitaryzm, którego istnienia zdawały się nie zauważać media, uniwersytety oraz rząd.

Tej swoistej ślepoty, zbudowanej na psychologicznym mechanizmie iluzji i zaprzeczeń, nie zdołało nawet przerwać ani polityczne morderstwo polityka Pima Fortuyna, ani brutalne zabójstwo reżysera Theo van Gogha. Bawer przytacza przykład szokującego tchórzostwa holenderskich władz, które z powodu poprawności politycznej zdecydowały się zdusić wszelkie próby upamiętnienia artysty.

„Policja w Rotterdamie zniszczyła mural z napisem Nie będziesz zabijał oraz wizerunkiem anioła i datą morderstwa van Gogha – ponieważ zwierzchnik pobliskiego meczetu nazwał go rasistowskim. Wim Notteoth, kamerzysta, który próbował chronić mural, został aresztowany, a kamerzystka, która filmowała niszczenie muralu, została zmuszona do wykasowania części nagrania” (s. 19). Podobnych przykładów w książce znajdziemy znacznie więcej.

Warto podkreślić, że Bawer jako Amerykanin ma dużą przewagę nad zachodnioeuropejskimi intelektualistami. W przeciwieństwie do Europy, Ameryka jest krajem głęboko religijnym. Być może dlatego autor lepiej rozumie rolę religii zarówno w życiu jednostki, jak i całych, politycznych zbiorowości. Tam gdzie europejska lewica bierze w nawias religię i widzi jedynie zgubne wpływy kolonializmu, wykluczenia czy biedy, Bawer dostrzega destrukcyjny wpływ islamu.

Książka trafia do rąk polskiego czytelnika wiele lat po jej napisaniu, nie znaczy to jednak, że można ją wyłącznie czytać jako tekst „archiwalny”. Przeciwnie, Bawer stara się przekonać polskiego czytelnika w specjalnie dołączonej przedmowie, że w istocie przez te piętnaście lat niewiele się zmieniło. „Temat tej książki jest (…) bardziej aktualny i naglący niż kiedykolwiek. Ale nic nowego pod słońcem; pomimo tego, co wydarzyło się na froncie islamu od czasu, gdy książka została opublikowana, wszystkie te zmiany można objąć wspólnym nagłówkiem: 'więcej tego samego’. Z tego powodu, jak sądzę, książka ta jest nadal, tak jak była w roku 2006, użytecznym wprowadzeniem i przeglądem tematu – tematu, o którym każdy odpowiedzialny obywatel wolnego kraju i każdy kochający rodzic wolnego dziecka powinien posiadać poważną wiedzę” – argumentuje autor.

Trudno się z tą opinią do końca zgodzić. Przez ostatnie lata zmieniło się sporo – problem islamski nie jest już w debacie publicznej wyciszany. Przeciwnie, stanowi on oś politycznego sporu, na przykład we Francji. Zmieniło się podejście Duńczyków, których rząd otwarcie mówi, że jego celem jest zupełne powstrzymanie muzułmańskiego ruchu imigracyjnego. Od pięciu lat w Austrii obowiązuje prawo wymierzone przeciwko islamskim radykałom.

Bawer zapewne ma tego świadomość. Uważnie przecież śledzi i komentuje bieżące wydarzenia. Na postawiony wyżej zarzut zresztą odpowiada, pisząc, że z perspektywy zwykłego potocznego doświadczenia nie tylko nie zmieniło się nic istotnego, lecz przeciwnie – liczba konserwatywnych muzułmanów wzrosła, o czym ma chociażby świadczyć to, że także w małym norweskim miasteczku, położonym dwie godziny drogi od Oslo, można dziś zobaczyć zasłonięte kobiety, a w 2006 roku można było je spotkać wyłącznie w norweskiej stolicy.

W moim przekonaniu problemem dzisiejszej Europy nie jest wcale „narkolepsja”, przejawiająca się w niedostrzeganiu problemu z obecnością radykalnego islamu, lecz „impotencja” – zbiorowa niezdolność do stawiania granic i działań asertywnych.

„Kiedy Europa spała” obnaża kryzys współczesny kryzys wartości. Na rynku idei staniała wolność. Niewielu chce o nią walczyć.

„Jeśli nie będziemy troszczyć się o swoje swobody z taką samą pasją, z jaką dżihadyści kultywują swoją wiarę – przegramy. Słowa Benjamina Franklina wydają się bardziej á propos niż kiedykolwiek: 'Ci, którzy poświęcają niezbędną Wolność, aby kupić sobie nieco tymczasowego Bezpieczeństwa, nie zasługują ani na Wolność, ani na Bezpieczeństwo’. Niestety, w dzisiejszej Europie miliony zostały tak wychowane, by cenić bezpieczeństwo, a wydaje się, że nigdy nie nauczyły się, czym jest wolność” – konkluduje Bawer.

Jego książka, nie tylko z uwagi na swoje przesłanie, ale także z powodu swoich walorów poznawczych, powinna stać się lekturą obowiązkową działaczy ruchów lewicowych, którzy – być może – dzięki niej zrozumieją, że stawanie po stronie islamu jest zdradą feminizmu, osłabianiem wolności słowa i działaniem na szkodę osób homoseksualnych.

Więcej informacji o książce na stronie wydawnictwa Stapis

Polecamy także artykuł Bruce’a Bawera na Euroislam.pl o wolności słowa

Oraz: Po ataku w Utrechcie Holandia coraz mniej bezpieczna

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign
Avatar photo

Piotr S. Ślusarczyk

Doktorant UKSW, badacz islamu politycznego, doktor polonistyki UW; współprowadzący portal Euroislam.pl; dziennikarz telewizyjny i radiowy.

Inne artykuły autora:

Widmo terroryzmu wisi nad olimpiadą

Francja: „islamizacja” czy „islamofobia” ?

Niemcy: narasta zagrożenie islamskim terroryzmem