Założyciel Stratfor, prywatnej globalnej agencji wywiadowczej, dostarczającej analiz dla agencji rządowych i międzynarodowych korporacji, George Friedman zastanawia się nad geopolitycznymi konsekwencjami ewentualnego dojścia do władzy islamistów w Egipcie.
Dla radykalnych islamistów perspektywy zradykalizowanego Egiptu to nowa licencja na życie. Dla Iranu taki wynik byłby mniej zadowalający, ponieważ Iran sam wyrasta na centrum radykalnego islamizmu. Konkurencja ze strony Egiptu byłaby dla niego niepożądana, z drugiej strony islamistyczny Egipt mógłby zacząć działać jako sojusznik Iranu.
Dla Stanów Zjednoczonych islamistyczny Egipt to katastrofa. Egipt jest centrum grawitacji w świecie arabskim. Decyzja Anwara Sadata o zerwaniu sojuszu ze Związkiem Sowieckim (po wojnie z Izraelem w 1967r – red.) i nawiązaniu go ze Stanami Zjednoczonymi miała istotne znaczenie dla obecności USA na Bliskim Wschodzie. Wsparcie egipskiego wywiadu po 11 września przyczyniło się do zablokowania i podkopania Al-Kaidy. Realizacja dotychczasowej amerykańskiej strategii byłaby prawie niemożliwa przy założeniu islamskich rządów w Egipcie.
Wielkim przegranym byłby Izrael. Izraelskie bezpieczeństwo opierało się na traktacie podpisanym z Egiptem przez Menachema Begina. Demilitaryzacja półwyspu Synaj nie tylko ochraniała południowy front Izraela, oznaczała również, że przetrwanie Izraela nie jest bezpośrednio zagrożone, tak jak w wojnach 1948, 1967 czy 1973 roku. W wojnach po zawarciu tego traktatu (1982 czy 2006 z Libanem) zagrożone były izraelskie interesy, ale nie chodziło o przetrwanie.
Jeżeli Egipt unieważniłby ustalenia z Camp David i z czasem odbudował swoją armię w skuteczną siłę, ponownie pojawiłoby się zagrożenie dla egzystencji Izraela. Nie wydarzyłoby się to szybko, ale Izrael poniósłby ogromne koszty, jeżeli Egipt zacząłby rozwijać swoją armię, z drugiej strony nie byłby w stanie ani kontrolować, ani okupować Egiptu.
Taki scenariusz wydarzyłby się tylko pod warunkiem, że zajdą dwie sytuacje. Po pierwsze Bractwo Muzułmańskie musi zostać dominującą siłą polityczną w Egipcie. Po drugie musi okazać się bardziej radykalne, niż (według oceny większości obserwatorów) jest obecnie – lub musiałoby wraz ze wzrostem siły ewoluować w stronę bardziej radykalną.
Jeżeli wygrają rzecznicy demokracji i wybiorą kogoś takiego jak ElBaradei, powyższy scenariusz raczej się nie wydarzy. Prozachodnie frakcje w Egipcie są bardziej zainteresowane sprawami wewnętrznymi i nie interesuje ich powrót do ustaleń sprzed Camp David, ponieważ oznaczałoby to wzmocnienie wojska. W tym przypadku geopolityczna sytuacja pozostanie bez zmian.
Jeżeli jednak militarny reżim utrzymałby się u władzy oraz dla zyskania popularności rozgrywałby karty islamskie, nastąpiłyby podobne zmiany, jak w przypadku rządów Bractwa Muzułmańskiego.
Dynamika polityczna Egiptu i jej powiązania ze światem międzynarodowym może powodować istotne zmiany w tym świecie. To nie powinno nikogo zaskakiwać. Kiedy Egipt był prosowieckim państwem Nassera, świat był innym miejscem, niż przed Nasserem. Kiedy Sadat objął władzę, świat zmienił się wraz z tą zmianą. Jeżeli zmieni się polityka zagraniczna wprowadzona przez Sadata, świat zmieni się znowu. Egipt to jeden z tych krajów, których polityka wewnętrzna ma znaczenie dla wielu ludzi także poza jego granicami.(pj)