Część muzułmanów w Indiach odchodzi od religii w wyniku wzrostu islamskiej radykalizacji i importu wahhabizmu z krajów Zatoki Perskiej.
Coraz więcej osób, szczególnie młodych, ogłasza w mediach internetowych, że opuszcza islam. Te osoby, zwykle w wieku 20-30 lat określają się jako byli muzułmanie, ateiści lub tzw. muzułmanie kulturowi. Przestrzenią, w której wyrażają zmianę religii jest głównie internet i aplikacje społecznościowe, jak Facebook czy Whatsapp.
„Opuściłem islam z dwóch powodów: niewolnictwo jest ciągle akceptowane w tej religii, a kiedy patrzysz na sposób, w jaki traktuje kobiety, to jest straszne”, mówi Arif Hussain Theruvath w rozmowie z „Religion News Service”. Jeszcze niedawno Theruvath pościł w ramadan, modlił się pięć razy dziennie, studiował w madrasie w południowym stanie Kerala, słuchał kazań islamskich fundamentaistów w internecie. Do 2019 roku, kiedy rozczarował się religią. Jednak jego decyzja miała konsekwencje. Opuściła go żona i nie może widywać się z dziećmi.
Theruvath prowadzi teraz stronę facebookową Ex-Muslims of Kerala – to odłam szerszej grupy w mediach społecznościowych. Jednak sam ruch nie jest tak zorganizowany, jak w krajach Zachodu i nie posiada legalnej reprezentacji, jak tmówi Sultan Shahin prowadzący reformistyczną stronę NewageIslam.com.
Na przeszkodzie w rozwoju takich ruchów poza internetem stoi obawa przed reakcjami muzułmanów. Członkowie grup spotykających się poza siecią są wcześniej dokładnie weryfikowani. To zrozumiałe działanie po tym, jak w 2017 roku zamordowany został członek jednej z takich grup, ateista H. Farook. Śmierć spotkała go za głoszenie poglądów na temat religii.
Prawdą jest, że w Indiach, gdzie mieszka prawie 140 milionów muzułmanów, ateiści i wolnomyśliciele narażeni są także na ataki skrajnej hinduistycznej prawicy. Lecz byli muzułmanie twierdzą, że są w dużo gorszym położeniu niż hinduscy racjonaliści. „Problemy pojawiają się kiedy hinduiści przeciwstawiają się radykalnym wierzeniom czy praktykom kulturowym. Indyjskim muzułmanom za samo wyrażenie niewiary mogą grozić oskarżenia o apostazję czy społeczny bojkot”, twierdzi Shahin.