Wsparcie teologiczne dla tej doktryny znajduje się w Koranie (60:4):
Mieliście już piękny przykład
W Abrahamie i tych, którzy byli z nim,
Kiedy powiedzieli do swego ludu:
„Zaprawdę, my nie mamy nic z wami
I z tym, co wy czcicie oprócz Boga!
Wyrzekamy się was!
Pojawiła się między nami i wami
Wrogość i zawiść na zawsze,
Chyba że uwierzycie w Boga Jedynego!”…
Wierzący są więc zachęcani do okazywania wrogości oraz nienawiści wobec politeistów. Al-Makdisi podkreśla także, że wszyscy muzułmanie powinni wyprzeć się polityków oraz ich praw. Natomiast najwyższą formą wyrzeczenia się („al-bara”) jest dżihad. Niemniej jednak tu nasz bohater różni się w poglądach od innych ideologów tym, że wg niego w pierwszym rzędzie walka powinna być skierowana na „wroga bliskiego”, czyli reżimy panujące w krajach islamskich. Ataki na „wroga dalekiego”, jak np. Izrael, USA, Wlk. Brytania, są także dopuszczalne, ale apostaci muzułmańscy mają być o wiele gorsi od niewiernych, bo ci są niewiernymi z urodzenia. Dla poparcia tych przekonań Al-Makdisi powołuje się na Koran (9:123):
O wy, którzy wierzycie!
Zwalczajcie tych spośród niewiernych,
Którzy są blisko was.
Niech się spotkają z waszą surowością.
I wiedzcie, że Bóg jest z bogobojnymi!
Innymi słowy, najpierw należy zwalczyć niewiernych we własnym gronie. Pobicie Zachodu jest ważne, ale w następnej kolejności.
Kontynuacja krytyki praw stworzonych przez człowieka zawarta została przez Al-Makdisiego w jednej z jego kolejnych publikacji zatytułowanej „Demokracja jest religią”. Choć tytuł stawia jasną tezę, to Al-Makdisi precyzuje, że demokracja tak naprawdę jest ekwiwalentem religii. To polityczna filozofia, która próbuje konkurować z prawdziwą religią, jaką jest islam, a przecież poddawać się należy tylko prawom ofiarowanym przez Allaha. Swoje rozważania oparł na średniowiecznych pracach Ibn Tajmijji, Ibn Kajjima oraz Ibn Kathira. Ci właśnie udowadniali, że każdy władca, który nie przestrzega praw boskich jest tyranem i stawia się na równi z Allahem. Ponieważ w demokracji rządzi lud, to również on uzurpuje sobie nienależne prawa.
Demokracja, uważa Al-Makdisi, to zły i grzeszny system, w którym o wszystkim decyduje większość. Narodzić się miał w ateistycznej Europie, gdzie kościół został odseparowany od państwa. Zachód usiłuje uwieść muzułmanów i odciągnąć ich od prawdziwej boskiej ścieżki prowadzącej do szariatu. Tym samym Al-Makdisi potępia twierdzenie, że demokratyczne przemiany w krajach islamskich mogą im przynieść jakąkolwiek korzyść. A cóż robić z tymi wszystkimi, którzy uparcie sprzeciwiają się woli Allaha i ustanawiają demokratyczne prawa? – Naturalnie prowadzić wobec nich dżihad.
Znana jest współpraca pomiędzy Abu Muhammadem Al-Makdisim, a późniejszym przywódcą Al-Kaidy w Iraku, Abu-Musabą Al-Zarkawim. Dla tego ostatniego Al-Makdisi stał się duchowym przewodnikiem w dżihadzie. Obaj spędzili w jordańskim więzieniu kilka lat i mieli o czym ze sobą i współwięźniami rozprawiać. W 1999 roku, po zwolnieniu, Al-Zarkawi udał się do Afganistanu a do później Iraku. Al-Makdisi został na miejscu, gdzie jeszcze kilkukrotnie pozbawiano go wolności. Al-Zarkawi, zanim został zlikwidowany przez Amerykanów w 2006 r., stanowił uosobienie bezwzględnego dżihadysty i takfirysty. Innymi słowy wymagania co do muzułmańskiego wzorca były u niego mocno obostrzone i każdy wychodzący poza ten model mógł zostać apostatą, niewiernym.
Takiemu podejściu Al-Makdisi się sprzeciwia. Kpi z tych mudżahedinów, którzy obnoszą się ze swoją bronią i do ataków obierają łatwe cele, w tym bezbronnych cywili. Twierdzi, że bezsensem jest mordowanie szyitów, a w szczególności kobiet, dzieci i starców. Jak udowadnia, przeciętny stronnik Alego nie ma bliższego pojęcia o niuansach islamu i karanie go śmiercią niczego dobrego religii nie przyniesie. Inaczej ma się rzecz z rządami, tymi zsekularyzowanymi na Bliskim Wschodzie oraz naturalnie tymi na Zachodzie.
Interesujące jest także podejście Al-Makdisiego do reaktywowanego w 2014 r. kalifatu na terenie Iraku i Syrii. Skwitował to wydarzenie słowami – „pośpieszna robota”. Uważał, że Państwo Islamskie powstało zbyt szybko i nic z niego nie wyjdzie, a w jego wnętrzu toczy się wojna interesów najróżniejszych grup oraz gra obcych wywiadów. Krytykował je także za zbytni rozlew krwi. Znana jest np. jego dezaprobata dla spalenia żywcem jordańskiego pilota po zestrzeleniu samolotu.
Pomimo takiego umiarkowania, książki Al-Makdisiego nadal pozostają głęboką inspiracją dla nowych pokoleń dżihadystów. Z żadnych tez tam zawartych się nie wycofał i wydaje się on być tym spośród ideologicznych dżihadystów, który usiłuje dla świata stworzyć wspaniały świat szariacki, ale w sposób wyważony i przemyślany.
Sławosz Grześkowiak – historyk, filolog angielski oraz absolwent Studium Literacko-Artystycznego UJ. Interesuje się islamem oraz terroryzmem islamskim.
Bibliografia:
Springer R. Devin, Regens L. James, Edger N. David, Islamic Radicalism and Global Jihad
Wejkszner Artur, Państwo Islamskie. Narodziny nowego kalifatu?
https://www.ict.org.il/Article.aspx?ID=143
https://ctc.usma.edu/posts/the-dangerous-ideas-of-the-neo-zarqawist-movement
https://ctc.usma.edu/posts/invoking-zarqawi-abu-muhammad-al-maqdisi%E2%80%99s-jihad-deficit
https://ctc.usma.edu/posts/abu-muhammad-al-maqdisi-a-counter-terrorism-asset
https://jamestown.org/program/jordans-jihad-scholar-al-maqdisi-is-freed-from-prison/
https://jamestown.org/program/jihad-ideologue-abu-muhammad-al-maqdisi-challenges-jordans-neo-zarqawists/
https://clarionproject.org/islamic-state-supporters-rally-openly-jordan-36/
https://www.counterextremism.com/extremists/abu-muhammad-al-maqdisi
https://www.memri.org/reports/dispute-islamist-circles-over-legitimacy-attacking-muslims-shiites-and-non-combatant-non
https://www.theguardian.com/world/2015/feb/05/jordan-release-jihadi-cleric-al-maqdisi-isis-killing-pilot-al-kasasbeh
https://www.lawfareblog.com/new-article-shaykh-abu-muhammad-al-maqdisi-why-did-i-not-name-them-kharijites-even-until-now
http://www.longwarjournal.org/archives/2014/07/_moral_pressures_had.php