Turcja nie zgadza się na styczniową wizytę holenderskiego parlamentarzysty Geerta Wildersa w Ankarze. Wilders miał wziąć udział w wizycie reprezentacji niższej izby holenderskiego parlamentu. Brak akceptacji dla lidera PVV może spowodować odwołanie całej delegacji.
Wizyta, w której weźmie udział Wilders zniszczy kontakty pomiędzy naszymi dwoma krajami na przyjacielskich warunkach, stwierdził rzecznik tureckiego ministra spraw zagranicznych Ahmeta Davutoglu. Faszyści i rasiści jak Wilders są nie tylko niemile widziani w Turcji, ale i w wielu europejskich stolicach.
Rzecznik nawiązał do skandalu, kiedy to Wielka Brytania odwołała wizytę Wildersa na zaproszenie Izby Lordów, pod pretekstem zagrożenia dla porządku społecznego, chociaż tak naprawdę zamieszkami grozili muzułmanie i reprezentujący ich parlamentarzyści, tacy jak Lord Ahmet. Ostatnio brytyjski sąd odrzucił decyzję administracji i Wilders otrzymał prawo wjazdu na Wyspy.
Tym razem może nie być tak łatwo jak w przypadku Wielkiej Brytanii. Geert Wilders Przewodniczący PVV, partii cieszącej się obecnie największym poparciem w sondażach, miał odwiedzić Turcję jako członek delegacji parlamentarnej. Przewodniczący delegacji Harm Waalkens z Partii Pracy (PvdA) stwierdził, że Wilders musi być obecny i brać udział we wszystkich spotkaniach delegacji z rządem. Jeżeli Turcja odmówi przyjęcia Wildersa, inni posłowie holenderscy również pozostaną w kraju.
Jeżeli stałoby się inaczej i holenderska delegacja zmieniłaby stanowisko, będzie to nie tylko nieparlamentarne, ale w nadchodzących wyborach Wilders umocni swoje stanowisko outsidera, osoby spoza skompromitowanego establishmentu. Ostrzega on Waalkensa, że jeśli parlamentarzyści pojadą do Turcji skapitulują przed autkratycznym reżimem. Wilders podkreśla, że Ankara odrzucając go jako posła potwierdza, że nie jest demokratycznym krajem i nie powinna być częścią Unii Europejskiej.
Natomiast jeżeli Wilders pojedzie do Turcji, żąda gwarancji, że nie będzie ekstradowany do Jordanii, gdzie wniesiono przeciwko niemu oskarżenie.
To nie pierwszy przypadek, kiedy Turcja wywiera naciski na instytucje demokratycznych państw. W przypadku karykatur Mahometa premier Turcji Erdogan domagał się ukarania przez duński rząd gazet, czy też wpływania na wyroki niezawisłych sądów.
JW na podst. NIS