Jan Wójcik
Czytając artykuł Jacka Pawlickiego w „Gazecie Wyborczej”: „Europejscy brunatni mobilizują się na muzułmanów”, jak nigdy dotąd nie cieszyłem się tak bardzo z rozwoju internetu. Przede wszystkim dlatego, że nie jesteśmy już skazani na przekaz polskiego dziennikarza, który przeczyta „The Guardian”, dziennik, który przez pryzmat swojej ideologii, skrywanej pod hasłem „opiniotwórczy”, opisze to, co się wydarzyło w Danii. Wiele informacji możemy już otrzymać bezpośrednio z sieci.
Pozwoli to zauważyć, że „Gazeta Wyborcza” od listopada ubiegłego roku unika jak ognia jednego słowa: „Antifa”. Kontrdemonstracja, jak pisze Pawlicki, zorganizowana przez „przeciwników nacjonalizmu i związki zawodowe” składała się z Antify właśnie, anarchistów, komunistów i muzułmanów. Uznając ich oczywiste prawo do demonstracji, uznajmy też prawo czytelników do rzetelnej informacji.
„Aresztowano w sumie 83 osoby z obu stron”, pisze Pawlicki i niby jest to prawdą. Liczba co prawda urosła do 89, z czego 87 osób należało do radykalnej części lewicowej kontrdemonstracji (w tym 41 do muzułmanów). To dobrze, że tych dwóch pozostałych nie umknęło Pawlickiemu.
Szkoda za to, że nie dowiemy się nic o zniszczeniu busa EDL przez lewicowe i muzułmańskie bojówki. Nie ma relacji z duńskiej prasy, gdzie Somalijczyk Ahmed Muhammad opowiada, jak miał z grupą owych 80 osób bić nietolerancyjnych rasistów, ale skończyło się na starciach z policją. Brak też informacji o tym, że zamieszki nie były skutkiem emocji, jakie targają ludźmi podczas demonstracji, lecz zostały przez bojówkarzy zaplanowane przy wykorzystaniu do komunikacji mediów społecznościowych.
Pawlicki wytacza też grube, choć zużyte działa przeciwko EDL. Wiąże ich z zamachami Breivika. Czegokolwiek by nie sądzić o związkach ze skrajną prawicą, od których EDL próbuje się (czasem bezskutecznie, przyznajmy) uwolnić, to nie sądzę, żeby Pawlicki czytał manifest Breivika. Powtarza tylko komunały kolportowane przez media, bowiem w części swojego raportu Breivik jednoznacznie pogardza EDL jako środowiskiem wielokulturowym, bardziej naiwnym od Davida Camerona i Angeli Merkel oraz wyklucza z nimi współpracę. (s. 1438)
Trzeba jednak zrozumieć, że w opiniotwórczym tekście autor sam decyduje o tym, co jest ważne, a co nie i co pasuje do z góry przyjętego tytułu. Pawlicki oraz jego rozmówca dokonują cudu i udaje im się wniknąć w rzeczywiste intencje EDL, które rzekomo tworzy grupę żydowską po to, by przedstawiać się jako obrońcy Żydów i uciec od rasistowskiej łatki. Pewno tych Żydów jeszcze przymuszają siłą. I na pewno Żydzi nie mają się czego bać w Europie ze strony muzułmanów. Co jednak z okrzykami muzułmanów i skrajnej lewicy zgromadzonych wokół demonstracji w Aarhus: „Zabić wszystkich Żydów!” czy „Pier…eni Żydzi!”. Według logiki Pawlickiego, to tylko „sprytna strategia” kiedy politycy w Holandii ostrzegają Żydów, że nie zadbają o ich bezpieczeństwo; kiedy żydowskie społeczności w Malmo i w Niemczech protestują przeciwko agresywnej młodzieży muzułmańskiej; a także kiedy raporty unijne na temat antysemityzmu i ksenofobii próbują ukryć szczególny wzrost antysemityzmu wśród muzułmańskiej młodzieży.
W jednym tylko Pawlicki ma rację z pewnością – choć nie dokładnie w tym sensie, w jakim brzmi to w jego artykule. Ta demonstracja to fiasko skrajnej prawicy. Dlaczego? Przed demonstracją wyszło na jaw, że rzeczywiście DDL, duński oddział EDL, łaknąc sukcesu ilościowego, zaakceptowało udział osób powiązanych ze środowiskami rasistowskimi. Co więcej, nawet zachęcano nazistów do udziału w demonstracji, żeby odsunąć „zbyt tolerancyjne” środowiska w EDL. Ta wiadomość rozeszła się po Europie i z tego względu wiele osób nie przyjechało na demonstrację, ponieważ ich motywacją nie jest rasizm i ksenofobia, lecz obrona praw człowieka. Nie pozostaje nam nic innego, tylko się cieszyć, ponieważ widzimy coraz więcej osób przekonanych do tego, że przeciwko politycznemu islamowi należy sprzeciwiać się w imię umiłowania wolności, a nie nienawiści do innego.
*************Aktualizacja***************
Zdjęcia, na których skrajna lewica współpracuje ramie w ramię z „Żołnierzami Allacha”. Widać też flagę kalifatu.