Legutko i Protasiewicz w debacie Polskiego Radia Wrocław ostrzegają przed islamizacją Europy. Prowadzący debatę redaktor Łukasz Medeksza na swoim blogu uważa, że takie poglądy to islamofobia, a nie europejska rzeczywistość.
Późno, bo późno, rusza kampania do Europarlamentu. Można jedynie się cieszyć, że powoli odchodzi się od polskiego podwórka i dyskutuje się o sprawach europejskich. Taki też przebieg częściowo miała debata Polskiego Radia Wrocław (PRW) z udziałem prof. Ryszarda Legutki (PiS) i Jacka Protasiewicza (PO). Aczkolwiek w punkcie członkostwa Turcji w Unii Europejskiej czy zagrożenia Europy islamizacją, dyskusji nie było, ponieważ obydwaj panowie mają podobne zdanie.
Odmienne zdanie miał natomiast moderator dyskusji red. Łukasz Medeksza, który na blogu eurowyborczym poczuł, że musi bronić islamu przed islamofobami.
Brak wiary w Europę
Redaktor Medeksza uważa, że obawa przed islamizacją to brak wiary w żywotność europejskiej cywilizacji. Uważny obserwator korespondencji z zachodniej Europy wie jednak, że są podstawy do utraty ducha. W Europie zezwala się na stosowanie prawa religijnego, wycofuje się z nauczania o Holokauście, młodzi muzułmanie bojkotują lekcje o Wolterze, Rousseau i Molierze.
To, że ktoś przejmuje technologiczne aspekty cywilizacji, bądź jej pop-kulturę, nie oznacza, że jest otwarty na leżącą u jej podstaw filozofię. Zresztą przyznają to wspominani przez Medekszę liberalni muzułmanie z hasła Wikipedii, którzy jak Bassam Tibi przyznają, że jest ich niewielu lub jak Ibrahim Al-Buleihi pokazują, że islam przez wieki negował i neguje grecki racjonalizm, z którego wyrosła nasza kultura.
Medeksza: „Islam fundamentalny jest w mniejszości”…
… Ale jednak ów fundamentalny islam zawłaszcza debatę publiczną i tu jest w większości. Nie jesteśmy świadkami protestów liberałów przeciwko wahabizmowi, nie ma protestów przeciwko nierównemu traktowaniu kobiet w prawie koranicznym. Są co prawda wspaniałe jednostki jak Fadela Amara, muzułmańska feministka, czy Naser Khader walczący z poligamią, ale to wyjątki, a nie poważne ruchy jak w przypadku Bractwa Muzułmańskiego z jego filiami w całej Europie i kontrolą nad większością meczetów. Ciekawe, gdzie redaktor Medeksza w ostatnich latach widzi tą postępującą liberalizację? W Egipcie, Turcji czy może w Wielkiej Brytanii?
Medeksza: „W Hurgadzie korzystamy z gościnności muzułmanów”…
… A na rogatkach stoi egipska policja, żeby nas chronić przed resztą arabskiego społeczeństwa, gdyby wpadło im do głowy nas wszystkich naraz serdecznie wyściskać.
Jan Wójcik