Dania zrezygnowała z rozmów z Rwandą na temat planu wysłania tam osób, którym nie udało się uzyskać azylu. Zamiast tego koalicyjny rząd Mette Frederiksen zaproponował unijną inicjatywę utworzenia ośrodków przyjmowania migrantów poza granicami UE, w których osoby ubiegające się o azyl i migranci mogliby rozpatrywać swoje wnioski przed podjęciem decyzji o udzieleniu ochrony międzynarodowej. Obecnie tylko około jedna piąta osób przybywających nielegalnie do Europy jest odsyłana.
Rozwiązanie proponowane przez Duńczyków nie jest nowe; w sierpniu ubiegłego roku premier Włoch Giorgia Meloni zaproponowała utworzenie „hotspotów w Libii w celu rozpatrywania wniosków o azyl”. Według duńskiego ministra ds. migracji i integracji, Kaare Dybvada, jego rząd zrezygnował z rozmów z Rwandą, „ponieważ w wielu krajach europejskich nastąpił ruch w tej sprawie…[i] wiele rządów naciska teraz na bardziej rygorystyczną politykę azylową w Europie”.
Mette Frederiksen została niedawno uznana przez jedno z francuskich mediów za „twarz antyimigracyjnej lewicy” w Danii. Opinia ta ukształtowała się po tym, jak jej rząd przyjął politykę „zero uchodźców”. Polityka ta była krytykowana przez grupy praw człowieka, ONZ i UE – szczególnie w 2020 roku, kiedy Dania stała się jedynym krajem Unii, który wycofał pozwolenia na pobyt dla Syryjczyków.
To między innymi dzięki twardej postawnie wobec nielegalnej imigracji Frederiksen w listopadzie ubiegłego roku powróciła do władzy, a socjaldemokraci pod jej przywództwem osiągnęli najlepszy wynik od dwudziestu lat.
Jedną z osób, które krytykowały twarde podejście Danii do masowej imigracji, jest Ylva Johansson, komisarz UE do spraw wewnętrznych. W zeszłym roku uznała duński program dla Rwandy za „rażące przestępstwo przeciwko podstawowym prawom człowieka”.
Niedawno Johansson przyznała jednak, że obecne liczby imigrantów są nie do utrzymania. W 2022 roku odnotowano 330 tys. nielegalnych wjazdów do UE, z czego 90 procent stanowili mężczyźni, często z krajów, w których nie ma ani wojny, ani ucisku. „Mamy ogromny wzrost nieregularnych przyjazdów migrantów” – przyznała Johansson. „Mamy bardzo niski wskaźnik powrotów i widzę, że możemy zrobić tu znaczny postęp” – dodała.
Trudnością dla UE jest uzgodnienie rozwiązania, które odpowiada wszystkim 27 państwom członkowskim. Niektóre kraje, zwłaszcza Niemcy, widzą w migrantach sposób na zwiększenie swojej siły roboczej. „Chcemy zawrzeć umowy migracyjne krajami Afryki Północnej, które pozwoliłyby na legalną drogę do Niemiec, ale również uwzględniałyby efektywne powroty” – powiedziała minister spraw wewnętrznych Niemiec Nancy Faeser.
Inne mniejsze kraje, takie jak Dania, Szwecja, Holandia i Łotwa, chcą, aby Unia ograniczyła imigrację, a zamiast tego skupiła się na zapewnieniu pomocy rozwojowej dla krajów trzeciego świata, które wysyłają najwięcej imigrantów do Europy. Kwestia ta będzie jedną z kilku omawianych przez przywódców UE na najbliższym szczycie w Brukseli. Podobne dyskusje toczą się w Unii od lat.
Jedno z pierwszych przemówień programowych Emmanuela Macrona po objęciu urzędu w 2017 r. miało miejsce na Sorbonie. Nowy prezydent Francji nakreślił wówczas swoją wizję UE, która obejmowała stworzenie „wspólnego obszaru granic, azylu i migracji, aby skutecznie kontrolować nasze granice, przyjmować uchodźców z godnością, w pełni ich integrować i szybko odsyłać tych, którzy nie kwalifikują się do azylu”.
Żaden z tych celów nie został osiągnięty. Wręcz przeciwnie, liczba migrantów przybywających do Europy w 2022 roku była najwyższa od 2016 roku; Francja była jednym z krajów, które przyjęły ich najwięcej.
Prawdopodobnie żaden europejski przywódca nie unikał tak bardzo konfrontacji z wyzwaniem, jakim jest masowa, niekontrolowana imigracja, jak Macron. Od 1980 roku we Francji było 30 projektów ustaw imigracyjnych. Najnowszą wersją tych przepisów zajmuje się rząd. Jest to drugi taki projekt ustawy w czasie prezydentury Macrona. Pierwszy, z 2018 roku, okazał się porażką. Dziś również niewielu wierzy w sukces.
Minister spraw wewnętrznych Gerald Darmanin powiedział, że 27-artykułowa ustawa usprawni system wniosków o azyl, ułatwiając deportację tych, którym azyl nie przysługuje, a także umożliwi odsyłanie tych, który popełni przestępstwo. Krytycy z prawicy twierdzą, że ustawa nie odnosi się do fundamentalnej kwestii – jak zapobiec przybywaniu nielegalnych imigrantów do Francji.
Pojawiają się głosy, że ustawa w rzeczywistości przyciągnie więcej migrantów, ponieważ jeden z jej artykułów pozwala na uregulowanie statusu pracowników zatrudnionych „na czarno” w sektorach, w których brakuje siły roboczej. Jeśli ustawa ma zostać uchwalona, Macron będzie potrzebował poparcia centroprawicowych Republikanów, a o to może być trudno.
We wszystkich wystąpieniach polityków, którzy próbują zapobiec nielegalnej imigracji, pojawia się jedno słowo klucz – kontrola. Unia Europejska straciła kontrolę 31 sierpnia 2015 roku, w dniu, w którym Angela Merkel otworzyła granice z okrzykiem „Damy radę”. Europa jednak rady nie dała – liczba przybyszów jest po prostu zbyt duża. Teraz czas ucieka, a wyborcy szybko tracą cierpliwość do polityków, którzy składają obietnice, a potem ich nie spełniają.