Piotr Napierała
Jeszcze parę miesięcy temu broniłem w jakimś sensie muzułmanów przed Jackiem Tabiszem mówiąc, że przyjmowanie imigrantów z krajów nieislamskich przy jednoczesnym nie przyjmowaniu imigrantów islamskich, byłoby pogwałceniem wolności jednostki i zasady unikania odpowiedzialności zbiorowej.
Co do imigrantów z Syrii i „Syrii” czyli tych, co Syryjczyków udawali i udają w RFN, uważałem, że skoro to nie są Arabowie – a więc ludy pustyni – to asymilacja będzie przynajmniej tak udana lub prawie udana, jak tureckich gastarbeiterów:
Niestety nic na to nie wskazuje. Myliłem się. Rację miał Jacek Tabisz, a na światowym plenum mieli ją też Nigel Farage i Donald Trump, którzy przypomnieli, że polityka imigracyjna nie musi być więźniem poprawności politycznej i jest taką samą polityką jak każda inna; to lud decyduje, jak wielu zdoła zasymilować, a nie idealistyczni liderzy zza pancernych szyb limuzyn. Teraz nawet Merkel chce nauczyć Syryjczyków budowlanki i wysłać ich rychło do odbudowy ich kraju, bo wojna się pewnie niedługo skończy zwycięstwem Asada. Liderzy UE, po większości lewicowi marzyciele, doprowadzili do sytuacji, w której każdy Europejczyk życzył by sobie tego.
Miałem też nadzieję, że do tego czasu – przynajmniej do momentu zamachu w Berlinie, w którym o mały włos zginęła moja niemiecka znajoma, która widziała z 20 metrów jak islamista miażdży ciężarówką zgromadzonych ludzi – pojawi się wreszcie jakiś realny program „Not in my name”; nie doraźny świeczkowy, lecz zorganizowany ruch potępienia radykalizmu islamskiego w jego morderczej wersji. Nic takiego się nie pojawiło, a byłem pewien że w końcu to się stanie. Nie stało się.
Muzułmanie bardzo mnie rozczarowali i nie walcząc ze złem we własnych szeregach, udowodnili, że są w większości cywilnymi tchórzami i nie nadają się na dobrych obywateli UE czy Zachodu. Po prostu my lud teraz przegłosujemy skrajnych lewaków i zastopujemy napływ muzułmanów, bo trzeba to zrobić. Hindusi, Chińczycy, Latynoamerykanie z powodzeniem zastąpią półksiężycowych fanatyków i tchórzy.
Tymczasem problem muzułmański przybiera formy mniej lub bardziej zabawne. Przypominam nasz film o muzułmanach, którzy łowią naiwne europejskie gąski do swoich krajów udając liberalnych. Jeden taki przypadek zdarzył się nawet w mojej szerzej pojętej rodzinie.
Muzułmanie, dopóki nie znajdą w sobie siły, żeby poskromić własnych radykałów, nie zasługują w swojej masie na zaufanie nas – obywateli UE i świata Zachodu. Precz z islamizmem!
———————————————
Piotr Marek Napierała – historyk dziejów nowożytnych, doktor nauk humanistycznych w zakresie historii. Zajmuje się myślą polityczną Oświecenia i jego przeciwników, życiem codziennym, i polityką w XVIII wieku, kontaktami Zachodu z Chinami i Japonią, oraz problematyką stereotypów narodowych. Wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów.
Artykuł pochodzi ze strony racjonalista.tv