Film Agnieszki Holland „Zielona granica” to chyba pierwszy polski film, który zebrał tyle recenzji i ocen od tych, którzy go jeszcze nie widzieli. Autor poniższego tekstu, wbrew radom gorących zwolenników obrazu, uznał, że jest mimo wszystko sens odnieść się do sprawy nawet przed jego obejrzeniem
Właściwie trudno mówić tu o ocenach filmu, bowiem w przestrzeni dominują przekazy jego politycznych zwolenników i politycznych przeciwników. Politycznych, bo film stał się politycznym manifestem i jego ocena wyrażana obecnie stawia oceniającego po jednej ze stron sporu. Właściwie trudno nawet powiedzieć, że stał się, bo on od początku nim był. Świadczą o tym wcześniejsze komentarze jego twórców, gdy powstawał.
I to polityczne zaangażowanie jest jego największą wadą, bo film ten zasysa całą przestrzeń dyskusji wobec imigracji, antagonizuje po najprymitywniejszych liniach podziałów i odwraca uwagę od poważniejszych zagadnień całej polityki migracyjnej, koncentrując się na jej wąskim wycinku.
Ostrej dyskusji wokół filmu dziwił się ekspert do spraw migracji profesor Maciej Duszczyk pisząc, że jest to przecież fikcja literacka, a nie raport. I chociaż co do meritum ma rację, to jednak film i dyskusja żyją swoim życiem. Dla jednych film ten „ujawnia”, „odkrywa”, „obnaża”, a dla innych „pluje”, „zakłamuje”, „poniża”.
I nie chodzi tu tylko o internetowy komentariat, ale też o poważne gazety. Brytyjski „The Guardian” pisze, że film Holland „rzuca ciemne światło na okropności, z jakimi borykają się uchodźcy w strefie wykluczenia między Polską a Białorusią”. A więc traktuje film jako świadectwo, chociaż jest on fabułą, a nie dokumentem. Podobne głosy padają z innych stron, więc z punktu widzenia politycznego nie ma już znaczenia to, że obraz nie jest dokumentem, bowiem za takowy został uznany.
Kosz kwiatów i butelkę najlepszego wina prezes Kaczyński powinien wysłać na ręce pani Holland
Drugą kwestią jest to słynne „nie widziałeś, to się nie wypowiadaj”. Niestety trudno mi sobie wyobrazić, że wydźwięk tego filmu będzie jakikolwiek inny po wcześniejszych wypowiedziach na temat zajść na granicy ze strony jego twórczyni, jak i niektórych odtwórców ról. Nawet jeżeli stonują wypowiedzi, wprowadzą niuanse, to stawiam dolary przeciwko orzechom, że jest to obraz jednostronny.