Burmistrz Lunel, Claude Arnaud, w liście skierowanym do władz prosi państwo o pomoc, żeby młodzi mieszkańcy miasta nie wrócili tam z syryjskiego dżihadu. Chce również, żeby władze powstrzymały kwitnące w mieście ruchy fundamentalistyczne.
Z miasta liczącego 26 tysięcy mieszkańców, do dżihadystów Państwa Islamskiego w Iraku i Syrii dołączyło 20 młodych muzułmanów. Pięciu z nich wróciło i trwają obecnie ich rozprawy. „Apeluję uroczyście do państwa, by przeszkodziło w swobodnym rozkwicie islamskich ruchów fundamentalistycznych w Lunel” – napisał burmistrz w emocjonalnym liście. Jego zdaniem miasto, pomimo zwrócenia na siebie uwagi mediów w związku z dżihadystami, ciągle jest pod presją radykalnego islamu, a meczet naucza rygorystycznej jego wersji sprzecznej z ideałami republiki.
Lunel to miejscowość na południu Francji, określana mianem „francuskiego Molenbeek”, gdy okazało się, że jest to miejsce skutecznej rekrutacji Państwa Islamskiego. Meczetowi, jak podawał „The New York Times”, nie można było zarzucić wzywania do dżihadu, ale został zinfiltrowany przez Tablighi Dżamat, fundamentalistyczną organizację islamską. Część ekspertów uważa, że grupa może radykalizować swoich członków.
Burmistrz nie chce też, żeby wrócili do miasta schwytani przez Kurdów młodzi dżihadyści, którzy deklarują teraz, że „chcą wrócić do domu i zapomnieć o wszystkim”. (j)
Źródło: Franceinfo