Uzbrojony 44-letni terrorysta wziął czterech zakładników w synagodze w Colleyville w Teksasie w niedzielę, jednak po akcji FBI zginął na miejscu.
Wszyscy zakładnicy zostali uwolnieni. Jeden przez terrorystę, a trzech pozostałych po szturmie oddziałów FBI, który nastąpił dziesięć godzin po wzięciu zakładników. Sprawca przybył do Stanów Zjednoczonych z Wielkiej Brytanii, a zaraz po przylocie nabył broń z zamiarem przeprowadzenia ataku.
Większość mediów w USA i Wielkiej Brytanii określa sprawcę jako „Brytyjczyka”. „The Guardian” w tytule pisze, że „ten, który wziął zakładników zidentyfikowany jako 44-letni Brytyjczyk”. BBC i „Independent” podobnie. Sky News także podaje, że był Brytyjczykiem.
To jest prawda, zamachu dokonał obywatel brytyjski. Tylko czy to jest najistotniejszy element jego tożsamości jako terrorysty? Czy dokonał zamachu, bo pchnęło go do tego poczucie brytyjskiej wyższości, walka z utratą kolonii w Ameryce, czy skrajnie prawicowy antysemityzm?
Media podają w treści artykułów nazwisko sprawcy: Malik Faisal Akram. To jeszcze wiele nie wyjaśnia, ale padają dodatkowo informacje, że miał na streamingu domagać się uwolnienia Aafii Siddiqui, terrorystki podejrzanej o związki z Al-Kaidą i skazanej w 2010 roku za próbę zabicia amerykańskich żołnierzy oraz plany wysadzenia Statuy Wolności. Obecnie, jak podały władze, Siddiqui odsiaduje wyrok dożywocia w więzieniu w Teksasie, 20 mil od miejsca ataku.
Siddiqui, neurolog wykształcona na prestiżowym Massachusetts Institute of Technology, była nazywana przez tabloidy „Lady Al-Kaida”, a w Pakistanie wśród islamistów cieszyła się po aresztowaniu sławą. Przypadkiem nie jest też atak na synagogę w kontekście jej osoby. W czasie procesu „Lady Al-Kaida” domagała się genetycznych badań sędziów, dla sprawdzenia czy nie są Żydami i przerywała proces rzucaniem antysemickich obelg.