Wiadomość

Bliski Wschód najmniej demokratyczny na świecie

Arabska Wiosna: Egipt, Tunezja, Jemen, Syria. Fot. Wikimedia Commons

Bliski Wschód jest najmniej demokratycznym regionem świata, wynika z kolejnego raportu „Democracy Index 2020”, opublikowanego właśnie przez Economist Intelligence Unit. Arabska Wiosna zmieniła sytuację na lepsze tylko w Tunezji.

Rok ubiegły przyniósł pogorszenie demokracji na świecie, związane głównie z epidemią koronawirusa i ograniczeniami swobód nakładanymi przez rządy. Indeks demokracji dla całego świata wyniósł w skali 0-10 zaledwie 5,37 co jest najgorszym wynikiem od początku tworzenia przez EIU oceny stanu demokracji na świecie.

Wyniki poniżej 4 oznaczają reżimy autorytarne; między 4-6 są reżimy hybrydowe, czyli autorytarno-demokratyczne; między 6-8 niepełne demokracje i powyżej 8 mamy kraje uznawane za w pełni demokratyczne. Średnia dla świata to zatem reżim autorytarno-demokratyczny.

Indeks Demokracji tworzony jest nie tylko na podstawie analizy przeprowadzanych wyborów, ale również swobód obywatelskich, zaangażowania obywateli w sprawy publiczne, jakości rządów i kultury politycznej. Na tej podstawie oceniane są wszystkie kraje świata z wyjątkiem najmniejszych.

Na 165 krajów tylko 22 uznawane są za w pełni demokratyczne (8,4% ludności świata), 52 za częściowo demokratyczne (41% ludności), 35 to reżimy hybrydowe (15% ludności) a 57 to reżimy autorytarne (35,6% ludności świata). Na czele zestawienia, z wynikami indeksu ponad 9 punktów są kraje skandynawskie, Kanada, Irlandia i Nowa Zelandia; na końcu, z wynikiem poniżej 2 pkt. są Libia, Jemen, Tadżykistan, Gwinea Równikowa, Laos, Turkmenistan, Czad, Syria, Republika Środkowoafrykańska, Demokratyczna Republika Kongo i Korea Północna.

Polska zajmuje 50. miejsce w rankingu i ma zaledwie 6.85 punktów, czyli jest uznawana za demokrację częściową (fatalnie wypada nasza kultura polityczna i funkcjonowanie rządu).

W podziale regionalnym najlepsza jest oczywiście Ameryka Północna (8,58 pkt.), za nią Europa Zachodnia (8,29 pkt), na której wynik negatywnie wpłynęła niska punktacja Turcji (4,48 czyli reżim hybrydowy bliski autorytaryzmu; badacze zaliczyli ją do naszego kontynentu) oraz Ameryka Środkowa i Południowa (6,09 pkt.). Do Europy Wschodniej zaliczono niestety również Rosję i postradzieckie republiki azjatyckie, więc indeks dla tego regionu wyniósł tylko 5,36, gorzej niż dla pozostałych krajów Azji i Oceanii (5,62).

Najmniej demokratyczne są Afryka Subsaharyjska (4,16 pkt.) i Bliski Wschód – jedyny region, który mieści się jako całość w kategorii „reżimy autorytarne” (3,44 pkt.). Wynik Bliskiego Wschodu jest i tak zawyżany przez Izrael, najbardziej demokratyczny kraj tego regionu (7,84).

Muzułmański Bliski Wschód pozostaje od lat najbardziej dyktatorskim regionem świata, którego ludność coraz mniej wierzy w możliwości zmiany sytuacji politycznej i gospodarczej przez rządzące reżimy

Kraje Bliskiego Wschodu nie są dziś bardziej demokratyczne, niż były przed Arabską Wiosną – w 2011-2012 roku. Na wykresie widać wyniki kilku krajów z tego regionu. Tylko jeden, Tunezja, przeszedł od dyktatury do niepełnej demokracji; w pozostałych zmian praktycznie nie ma. Egipt przez chwilę, po wyborach prezydenckich i parlamentarnych w 2012 roku zbliżył się do demokracji, ale postępująca islamizacja wprowadzana przez zwycięskie Bractwo Muzułmańskie i zwalczający je zamach stanu generała Sisiego, spowodowały powrót do kategorii krajów autorytarnych.

W innych krajach Bliskiego Wschodu, których na wykresie nie widać, a w których od 2011 dochodziło do udanych albo nieudanych prób pozbycia się dyktatorów lub skorumpowanych rządów, panują reżimy równie albo bardziej niedemokratyczne, co dziesięć lat temu: w Bahrajnie, gdzie zduszono demonstracje szyickiej większości z pomocą wojsk Arabii Saudyjskiej (3,49 w 2010 i 2,49 w 2020); w Syrii, której wojna domowa nie obaliła dyktatury Baszara al-Asada (2,31 w 2010, 1,43 obecnie); w Libii, gdzie skutecznie obalono dyktaturę Muammara Kadafiego (1,95 w 2010 i 1,94 obecnie); w Algerii, gdzie w 2019 pozbyto się odwiecznego prezydenta Abd al-Aziza Butefliki (3,44 w 2010 i 3,77 w 2020) i w Libanie, gdzie masowe demonstracje w 2019 nie przyniosły zmiany skorumpowanego systemu dzielącego łupy pomiędzy ugrupowania polityczne grup religijnych (5,82 w 2010 i 4,16 w roku ubiegłym).

Muzułmański Bliski Wschód pozostaje od lat najbardziej dyktatorskim regionem świata, którego ludność coraz mniej wierzy w możliwości zmiany sytuacji politycznej i gospodarczej przez rządzące reżimy.

O rosnącej apatii świadczą niezwykle niskie frekwencje wyborcze w referendach i wyborach organizowanych przez władze w różnych krajach: to tylko 24% biorących udział w algierskim referendum konstytucyjnym w 2020 roku; zaledwie 43% głosujących w parlamentarnych wyborach w Iranie w tym samym roku (najniższa frekwencja w historii), czy 30% frekwencja w wyborach parlamentarnych w Jordanii.

Społeczeństwa, które nie wierzą w pozorną demokrację pozbawioną alternatyw, prędzej czy później wyrażą swoje niezadowolenie kolejnym wybuchem i kolejnymi wojnami domowymi.

Drugim regionem, w którym pogarsza się sytuacja polityczna, a demokracja jest w odwrocie, są kraje Afryki Subsaharyjskiej, a głównie Sahelu, na skraju Sahary. W kilku z nich działają ugrupowania islamistyczne, próbujące przejąć władzę i sprawujące kontrolę nad częściami terytorium.

Gdyby nie wojskowe zaangażowanie Francji to kraje te przypuszczalnie byłyby dziś opanowane przez Państwo Islamskie, Al Kaidę albo inne aktywne tam organizacje. Zagrożone są głównie Mali i Burkina Faso, ale partyzantki islamistyczne działają destabilizująco również w innych krajach, także tych położonych dalej na południe Afryki, jak Nigeria i Demokratyczna Republika Konga.

Sytuacja w regionach na południe od Europy nie napawa optymizmem. Nie widać czynników, które mogłyby poprowadzić Bliski Wschód i kraje Sahelu w stronę demokracji, oraz zabezpieczyć je przed rewoltą zubożałych mas i atakami islamistów. Jedna tylko wojna domowa w Syrii spowodowała imigrację do Europy półtora miliona osób, a w przyszłości możemy się raczej spodziewać nowych wojen domowych i brutalniejszych dyktatur, niż demokracji sprawnie zarządzających rozwojem gospodarczym.

Przeczytaj także:
Czy Sahel będzie nową twierdzą dżihadystów
10 lat po Arabskiej Wiośnie: autorytarna zima

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign
Avatar photo

Grzegorz Lindenberg

Socjolog, dr nauk społecznych, jeden z założycieli „Gazety Wyborczej”, twórca „Super Expressu” i dwóch firm internetowych. Pracował naukowo na Uniwersytecie Warszawskim, Uniwersytecie Harvarda i wykładał na Uniwersytecie w Bostonie. W latach '90 w zarządzie Fundacji im. Stefana Batorego. Autor m.in. „Ludzkość poprawiona. Jak najbliższe lata zmienią świat, w którym żyjemy”. (2018), "Wzbierająca fala. Europa wobec eksplozji demograficznej w Afryce" (2019).

Inne artykuły autora:

Uwolnić Iran z rąk terrorystów i morderców

Afganistan – przegrany sukces

Pakistan: rząd ustępuje islamistom