Wycofano zgodę na pobyt na terenie Belgii dla imama największego belgijskiego meczetu, Mohameda Toujganiego, powołując się na „poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego”.
Toujgani spędził w Belgii ponad 40 lat, ale w październiku ubiegłego roku sekretarz stanu ds. azylu i migracji Sammy Mahdi cofnął mu prawo pobytu. Mahdi powołał się na informacje ze służb, które miały wskazywać, że imam jest zagrożeniem dla bezpieczeństwa wewnętrznego. Ministerstwo nie przedstawiło jednak szczegółów dotyczących jego sprawy.
„Zbyt wielu kaznodziejów nienawiści w przeszłości dostawało przestrzeń, by szerzyć swoje idee”, powiedział Mahdi uzasadniając decyzję. Wiceminister uważa, że Toujgani jest jednym z najbardziej wpływowych kaznodziejów, a decyzja jest sygnałem od rządu, że nikt kto „sieje nienawiść, dzieli nasze społeczeństwo i jest zagrożeniem dla naszego bezpieczeństwa nie jest mile widziany w kraju”.
Toujgani nie jest obywatelem belgijskim, dostał nakaz opuszczenia kraju i zakaz wjazdu na 10 lat. W Belgii ma żonę i dzieci, jednak pomimo tak długiego pobytu w kraju nie nauczył się żadnego z jego języków, ani francuskiego ani niderlandzkiego.
W 2019 roku światło dzienne ujrzało nagranie wideo sprzed 10 lat, gdzie imam wzywał do palenia „syjonistycznych prześladowców”. Jak tłumaczył, gdy przepraszał opinię publiczną, była to emocjonalna reakcja na konflikt w Strefie Gazy.
Imam nie jest osobą znaną publicznie, ale jak twierdzą eksperci belgijscy jest bardzo wpływowy w muzułmańskim środowisku. Przez trzy lata był głównym imamem największego belgijskiego meczetu Al-Khalil w niesławnej dzielnicy Molenbeek. To meczet duży ze względu na zajmowaną powierzchnię, ale przede wszystkim ze względu na liczbę odwiedzających. Toujgani nauczał tam konserwatywnej wersji islamu; niektórzy twierdzili, że był związany z ruchem Bractwa Muzułmańskiego, które dąży w sposób pokojowy lecz konsekwentnie do islamizacji społeczeństwa. Dla służb państwa to tworzenie żyznej gleby pod dalszą radykalizację.