Pytanie „Kto się boi wielokulturowej Europy?” próbowano w ścianach Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego przekształcać na wiele sposobów. „Kto się nie boi wielokulturowej Europy?” a może „Kto się boi europejskiej Europy?” czy też „Kto straszy wielokulturową Europą?”.
Nie ulega jednak wątpliwości, że boją się jej goście debaty Bassam Tibi i Alain Finkielkraut. Bassam Tibi stwierdził nawet, że „europejska tożsamość dała mu wolność, i jeżeli ona zostanie utracona, nie będzie warto mieszkać w Europie”. Dla Tibiego sam termin multikulturalizmu jest już tak obarczony różnymi sprzecznymi koncepcjami, że lepiej go nie używać. Ponieważ z jednej strony mamy do czynienia z różnorodnością, która jest faktem, a z drugiej strony koncepcja społeczności żyjących obok siebie bez konfliktów jest utopią. Dlatego też Tibi uważa, że obydwie strony dzisiejszego konfliktu powinny się zmienić – Europa powinna zaakceptować wieloetniczność, a islam musi się zeuropeizować, co oznacza dokonanie gruntownej reformy i odrzucenie takich koncepcji jak szariat, dawa czy dżihad.
Finkielkraut z kolei postrzega ideologię wielokulturowości jako krytykę tożsamości w imię różnorodności i krytykę humanizmu w imię równości. Dla pokazania akceptacji wobec różnic czy też swojego otwarcia na innych, dzisiejszy Francuz musi nie tylko przestać potwierdzać swoją francuską czy europejską tożsamość, ale wręcz musi się jej wyzbyć. Finkielkraut krytykuje również to, że dumie imigrantów z powodu pochodzenia z jakiegoś kraju, nie towarzyszy duma z powodu bycia Francuzem.
Alain Finkielkraut zwrócił również uwagę, że akceptacja różnorodności kultur może przejawiać się na wiele sposobów, niekoniecznie tylko w jeden akceptowany przez środowisko „Gazety Wyborczej”, nawiązując do sposobu relacjonowania przez „Gazetę” zakazu noszenia chusty we francuskich szkołach. Sprostowane zostało to później przez dziennikarza Marka Rapackiego, który przypomniał, że poza wspomnianym przez Finkielkrauta artykułem, pojawiały się także rzetelne publikacje.
W sprawie zakazu noszenia chust Finkielkraut podtrzymał swoje poparcie dla tej regulacji. Nie można tolerować chust, kiedy przez lata walczyło się o równouprawnienie płci. „Chusta mówi: jeżeli się odsłonisz, jesteś prostytutką” – mówił gość z Francji. Poza tym, islam to nie jakiś specjalny wyjątek. „Zakaz noszenia chust to pikuś” – ocenia Finkielkraut – przy tym, co zrobiono Kościołowi we Francji”.
Bassam Tibi odpowiadając na pytania redakcji euroislam.pl potwierdził, że wydawani przez polskich muzułmanów Al-Maududi, Said Kutb, Faisal Mawlawi to „ojcowie islamskiego fundamentalizmu”. Do tej grupy dorzuca jeszcze Hasana al-Bannę i Jusufa al-Karadawiego. Islamski fundamentalizm, zwany także islamizmem, to polityzacja religii islamu. Koncepcje islamizmu obce jego zdaniem islamowi to jedność państwa i porządku boskiego, natomiast, jak sam wskazuje, szariat w Koranie wymieniany jest tylko raz. I o tym fakcie według jego badań nie wie aż 90% muzułmanów.
Obojętnie jednak czy chodzi o islamizm w jego radykalnej formie jako terrorystyczny dżihadyzm, czy w umiarkowanej jako islamizm instytucjonalny, dążący do pokojowego wprowadzenia państwa islamskiego – są to ideologie totalitarne.
„Instytucjonalni islamiści chcą wprowadzenia islamskiego szariatu, co oznacza państwo totalitarne” – podsumował na zakończenie prof. Tibi. Zwrócił też uwagę na fakt marginalizowania go przez media głównego nurtu w Europie, mimo tego, że przez pięć lat był wykluczony przez społeczność muzułmańską i poruszał się jedynie w towarzystwie ochrony.
Jan Wójcik