Mohshin Habib
Jeśli chcesz ukarać niemuzułmanina, szczególnie ubogiego chrześcijanina, w Pakistanie, wskaż na niego palcem i powiedz: „bluźnierstwo”.
Szybko znajdą się obok ciebie tysiące islamskich fanatyków, skandujących „Śmierć bluźniercom!” Podobnie, jeśli chcesz wyrzucić hinduską rodzinę z domu jej przodków w Bangladeszu, oskarż jednego z jej członków o obrażenie islamskiego proroka Mahometa. Wkrótce znajdziesz tysiące muzułmanów, spieszących, by spalić całą dzielnicę tej rodziny hinduskiej, bez wahania i bez dowodów.
Takie zachowanie wobec mniejszości – chrześcijan w Pakistanie i hindusów w Bangladeszu – stało się powszechne wśród fundamentalistów muzułmańskich w obu krajach, których rządy poddały się islamistom.
Na przykład, 5 listopada muzułmanin w Bangladeszu, Alomgir Hossein, wniósł skargę przeciwko hindusowi, Titu Royowi, za rzekome zamieszczenie uwłaczającej uwagi o islamskim proroku Mahomecie na Facebooku. Muzułmanie w miejscowości rodzinnej Titu Roya – Thakurpara (przeważająco hinduskiej wsi w Rangpur) dali policji 24-godzinne ultimatum: albo zaaresztują „bluźniercę”, albo oni sami podejmą akcję.
Chociaż Titu Roy mieszka z żoną i dwojgiem dzieci w odległości ponad 800 kilometrów, w Narayanganj, kilka dni później, po piątkowej modlitwie, 20 tysięcy muzułmanów z sąsiednich wsi przybylo do Thakurpara, żeby się „zemścić”. Ignorując próby policji odwiedzenia ich od tego, tłuszcza podpaliła co najmniej 30 hinduskich domów i obrabowała i zniszczyła inne.
Kiedy interweniowała policja, wybuchły zamieszki. Jeden człowiek został zabity, a 20 rannych, włącznie z czterema policjantami. Policja twierdziła, że byli to aktywiści z islamskiej partii Dżamaat-e-Islami, którzy przewodzili atakom, by stworzyć niepokój i zamieszki przed wyborami parlamentarnymi.
W dziwacznym obrocie dochodzenie w sprawie postu na Facebooku, który wywołał te zamieszki, ujawniło wyraźny przypadek pomylonej tożsamości. Okazało się, że użytkownikiem, który napisał rzekomo obraźliwy komentarz, był MD Titu, nie zaś Titu Roy. (MD jest skrótem od Muhammeda, używanym przez miliony muzułmanów na całym świecie; Titu jest jednym z rzadkich nazwisk, którego używają zarówno muzułmanie, jak hindusi.)
Nie był to pierwszy raz, kiedy muzułmanie wykorzystali post na mediach społecznościowych, żeby atakować hindusów w Bangladeszu. Według raportu Departamentu Stanu USA International Religious Freedom za rok 2016:
„Była znaczna liczba ataków na religijne mniejszości [w Bangladeszu], szczególnie na hindusów. W październiku setki mieszkańców wsi we wschodniej części kraju zniszczyły ponad 50 domów rodzin hinduskich i 15 świątyń hinduskich po poście na Facebooku uznanym przez kogoś za obraźliwy dla islamu. Wysoki poziom przemocy związanej z wyborami spowodował śmierć 126 osób i rany dalszych 9 tysięcy. W jednym z ataków na przedmieściu Dhaki, jak informowały media, setki atakujących używały pałek i kijów bambusowych do pobicia grupy katolików i zniszczenia ich domów i sklepów, raniąc około 60 osób”.
Następnie w raporcie cytowane są słowa przedstawicieli mniejszości religijnych w Bangladeszu, którzy twierdzą, że rząd nadal dyskryminuje te grupy w sporach o własność i niewystarczająco chroni przed atakami. Raport z Minority Rights Group International, opublikowany w listopadzie 2016 r., potwierdza to:
„Odpowiedzialność za dużą liczbę ataków na mniejszości religijne przyjmowała na siebie organizacja Państwo Islamskie – którym to twierdzeniom stanowczo zaprzecza rząd Bangladeszu, który przypisuje te ataki krajowym grupom bojówkarskim. Niezależnie od ich autorstwa od początku tego nowego wybuchu przemocy, władzom wyraźnie nie udało się obronić tych, których obrano za cel”.
Według znanego ekonomisty i badacza, dra Abula Barkata z uniwersytetu w Dhaka, za 30 lat nie będzie w kraju ani jednego hindusa, co opiera na „tempie exodusu w ciągu ostatnich 49 lat”. Barkat, autor Political Economy of Unpeopling of Indigenous People: The Case of Bangladesh, powiedział, że między 1964 a 2013 rokiem 11,3 miliona hindusów opuściło Bangladesz z powodu religijnych prześladowań i dyskryminacji.
Hindusi w Bangladeszu, kraju stworzonym w 1971 r. z Pakistanu Wschodniego, mają długą historię prześladowań z rąk muzułmanów. Według raportu Hindu American Foundation (HAF) z 2013 r.:
„Mniejszości hinduskie żyjące w krajach Azji Południowej i innych częściach świata są poddani różnego stopnia dyskryminacji prawnej i instytucjonalnej, ograniczeniom wolności religijnej, uprzedzeniom społecznym, przemocy, prześladowaniom społecznym oraz ekonomicznej i politycznej marginalizacji. Kobiety hinduskie są szczególnie narażone i spotykają się z porwaniami i przymusowym nawracaniem w krajach takich jak Bangladesz i Pakistan. W kilku krajach, gdzie hindusi są mniejszością, czynniki pozarządowe prowadzą dyskryminujące i wykluczające działania, często z milczącym lub jawnym poparciem państwa”.
HAF uznała Bangladesz za jednego z czterech „poważnych sprawców” łamania praw człowieka ich populacji hinduskich, ustępując jedynie Afganistanowi. Nic dziwnego więc, że populacja hindusów w Bangladeszu gwałtownie maleje, ze spisem powszechnym z 2011 r. pokazującym, że pozostało ich zaledwie 8,4%, a niemal milion opuścił kraj po 2001 r. Do dnia dzisiejszego hindusi szukają schronienia w sąsiednich Indiach.
Chociaż sekularyzm jest zapisany w konstytucji Bangladeszu, kraj jest „czyszczony” przez – i dla – fundamentalistycznych muzułmanów.
Mohshin Habib: Bengalski dziennikarz, tłumacz i publicysta. Jest redaktorem naczelnym „Daily Asian Age„, często publikuje również w prasie zachodniej.
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
Źródło tekstu polskiego: pl.gatestoneinstitute.org