Antwerpia: zaplątani w chusty

Mimo wielkich placów i żywej scenerii, belgijski port w Antwerpii nie sprawia wrażenia szczęśliwego miejsca. Flamandzcy orędownicy tradycji dzielą ulice z Arabami, Afrykańczykami, Azjatami, a w obszarze diamentowego okręgu z chasydzkimi Żydami. Relacje między przedstawicielami różnych kultur  nie należą do najprostszych: w ostatnich wyborach lokalnych jedna trzecia głosów została oddana na Vlaams Belang, ultraprawicową partię flamandzkich nacjonalistów, których stosunek do imigrantów jest daleki od przyjacielskiego.

Antwerpia chustyPiękny budynek Królewskiego Ateneum, będący kiedyś państwową szkołą elitarną z dwustuletnią tradycją, w czasach swojej świetności wypuścił na świat legendarnych wolnomyślicieli i radykałów. Obecnie cieszy się niesławą, po tym jak stał się centrum pewnego eksperymentu wielokulturowego, zrujnowanego na skutek braku tolerancji. A oto cała historia.

We wrześniu 2001 roku Karin Heremans została mianowana dyrektorką  Ateneum, którego uczniowie stanowią mieszankę 45 narodowości. Dziesięć dni później, 11 września, miały miejsce ataki na Stany Zjednoczone, które przyczyniły się do tego, że boisko szkolne zamieniło się w miejsce “bardzo żywej” wymiany argumentów. W reakcji na to pani Heremans zmieniła szkołę w siedlisko “postępowego pluralizmu”. Nauczyciele przyrody opiekowali się projektem dotyczącym Darwina, a w zaciszu pokoju nauczycielskiego dało się słyszeć popierające go głosy nauczycieli religii. Miejscowy kompozytor skomponował dla dzieci utwór, w który wkomponowane zostały fragmenty chrześcijańskie, muzułmańskie i żydowskie. Prowadzono debaty na temat seksualności i wolnych wyborów. Na szkolnym pokazie mody dziewczynki mogły zadecydować czy chcą nosić chusty, czy też nie; jedna z nich miała pół chusty co miało wyrażać niezdecydowanie. Słowem, obrazki jak z książeczek świadków Jehowy, gdzie na łące obok lwa leży baranek i beztrosko skubie sobie trawkę.

W sąsiedniej Francji od 2004 roku obowiązuje zakaz noszenie chust w miejscach publicznych, w tym i w szkołach. Dla kontrastu Belgia jakoś sobie radzi ze swoimi szkołami państwowymi, prowadzonymi przez kościoły. Wszystkim szkołom we Flandrii pozostawiono wolną rękę w podejmowaniu decyzji odnośnie noszenia chust. Jednak w ostatnich latach szkoły w Antwerpii zaczęły zakazywać noszenia strojów religijnych, za wyjątkiem trzech z nich – wśród nich znalazło się Ateneum. Pani Heremans szybko zauważyła, że do jej szkoły zaczęły walnie zapiasywać się młode muzułmanki. Między rokiem 2006 a 2008 proporcja muzułańskich uczniów zwiększyłą się z połowy do 80 %.

Początkowo nie zauważałam problemu, mówi dyrektorka. Szybko zorientowała się jednak, że to do jej szkoły konserwatywne rodziny muzułmańskie zaczęły zapisywać swoje córki. Do 2007 roku w szkole pojawiły się uczennice noszące bardzo radykalne stroje, włączając w to rękawiczki i burki zakrywające wszystko za wyjątkiem twarzy. Pojawiły się pierwsze próby konfrontacji. Powiedziałam im: ‘Same się wyobcowujecie. Odcinacie się od społeczeństwa poprzez noszenie tego typu ubioru.’ Uczennice zaczęły przywdziewać jeszcze dłuższe chusty. Z kolei inne ubierały się w stroje muzułmańskie tylko w szkole, gdyż zdarzało się, że zostały “nakryte” przez nauczycieli na ulicy na nienoszeniu chust. Zapytane o to odpowiadały, że w szkole czują się niekomfortowo, kiedy nie mają na głowie chust. W 2007 sprawy zaszły tak daleko, że trzeba było odwołać dwudniową wycieczkę do Paryża organizowaną dla piętnastolatek w ramach nagrody. Nagle okazało się, że problemem stał się nocny pobyt dziewcząt w mieście. Ich starsi bracia musieliby również pojechać, opowiada pani Heremans. W szkole zapanowała ciężka atmosfera.

Koniec końców, 1 września pani dyrektor niechętnie zmieniła postawę i zakazała noszenia chust na terenie szkoły. Spowodowało to falę niezadowolenia, włącznie z pogróżkami ze strony fundamentalistów. Na efekty takiej decyzji nie trzeba było długo czekać: 100 z 580 uczniów opuściło szkołę. Lokalni politycy wyrazili przekonanie, że część z nich może w ogóle nie zdobyć wykształcenia. Ostatecznie 11 września flamandzkie władze szkolne zakazały noszenia religijnych symboli w 700 szkołach państwowych, nad którymi sprawują pieczę, włączając w to Ateneuem. (Szkoły religijne mają wolną rękę jeśli idzie o wybór “mundurków szkolnych“). Pani dyrektor przyznaje, że efekt był odwrotny od tego, jakiego się spodziewała. Teraz czuję wsparcie, mówi. Niektóre ze starszych dziewcząt po cichu dziękowały jej, mówiąc: Nawet nie ma pani pojęcia jaką presję na nas wywierano.

Niemniej jednak, nie tylko zatwardziali konserwatyści potępili działania pani Heremans. “Boss of my own head” lub BOEH od duńskiego skrótu, to feministyczne ugrupowanie, którego członkowie stanowią mieszankę muzułmanów i niemuzułmanów. Jego członkowie protestowali przed szkołą w nakryciach głów zrobionych z sitek i zabawek. Rzecznik ugrupowania, Samira Azabar, powiedziała, że szkoła utrudnia muzułmańskim dziewczynkom “emancypację” poprzez pozbawienie ich wykształcenia. Z kolei inna szkoła w Antwerpii zakazała noszenia chust odwołując się do zasady równości, pani Azabar twierdzi jednak, że chciano w ten sposób zniechęcić uczniów z biedniejszych środowisk, gdyż ich obecność zaniżała pozycję szkoły w rankingach akademickich. Pani Azabar nie podoba się pomysł szkoły, w której uczą się tylko dzieci muzułmańskie. Uważa, że nie jest to dobre dla ideii integracji. Jednak zakaz noszenia chust jej zdaniem nie pomaga dziewczętom, a pani Heremans poddała się.

Sytuacja Ateneum jest skomplikowana. Pojawiły się nieprzewidziane komplikacje. Po obu stronach są ludzie z dobrymi intencjami, jak i ci o bardziej mrocznych zamiarach. Spór prawdopodobnie doprowadzi do utworzenia państwowej szkoły muzułamńskiej w Antwerpii; w mieście istnieją już szkoły chrześcijańskie i żydowskie.

Historia Ateneum należy do ostatnich paradoksów z cyklu: w jaki sposób liberalna, tolerancyjna Europa powinna chronić swoje prawa, nawet jeśli miałoby to oznaczać naruszenie praw mniej liberalnie nastawionej mniejszości? Ogólne prawo zakazujące noszenia chust nie należy do liberalnych rozwiązań. Z drugiej strony, sposób prowadzenia szkoły doprowadził do powstania czegoś na miarę państwowego getta. Wydaje się, że jest to sytuacja z którą coraz częściej będzie musiała się konfrontować współczesna Europa. Być może należy przyjrzeć się głęiej przypisywanemu Wolterowi zdaniu: Potępiam to co mówisz [czynisz], ale jestem gotowy umrzeć broniąc prawa do tego, byś mógł to powiedzieć [uczynić] i dokonać stosownej rewizji.

Na podstawie The Economist Jagoda Gwizd

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign
Avatar photo

Piotr S. Ślusarczyk

Doktorant UKSW, badacz islamu politycznego, doktor polonistyki UW; współprowadzący portal Euroislam.pl; dziennikarz telewizyjny i radiowy.

Inne artykuły autora:

Widmo terroryzmu wisi nad olimpiadą

Francja: „islamizacja” czy „islamofobia” ?

Niemcy: narasta zagrożenie islamskim terroryzmem