Rosji nie można wykluczyć
Może jednak być też tak – co zupełnie nie wyklucza wyżej opisanego procesu – że wydarzyło sie to z inspiracji rosyjskich służb. Służby Federacji Rosyjskiej infiltrują środowiska Czeczenów, były informacje o współpracy z nimi czeczeńskich grup przestępczych przemycających nielegalnych imigrantów do Polski i na Litwę. Chociaż ABW nie podaje tej informacji, to taka możliwość powinna być sprawdzona, chociażby dlatego, że potencjalny zamachowiec głośno rozpowiadał o swoich planach, przez co stał się łatwym celem i sprawa zyskała rozgłos.
A w Polsce, która ostatnio doświadcza dużej masowej imigracji z Ukrainy, nagłówki w rodzaju „Ukrainiec próbował dokonać zamachu”, mogły zwiększać niechęć do Ukrainy i Ukraińców, co sprzyja polityce rosyjskiej. Nawet jeżeli ostatnio często mówi się o różnej aktywności rosyjskiej, może czasami na wyrost, to jednak taki trop warto sprawdzić.
Tu warto zwrócić też uwagę na wspomniane nagłówki. Wiele mediów pisało o „zamachu Ukraińca”, jakby jego plany terrorystyczne miały cokolwiek wspólnego z banderowcami czy innym skrajnym ugrupowaniem odwołującym się do ideologii nacjonalistycznej. Tymczasem podstawowym motywem ataku była religijna radykalizacja. Tym bardziej, nawet jeżeli za tymi działaniami nie było rosyjskiego śladu, media zadziałały w stronę zniechęcania społeczeństwa do imigrantów ukraińskich, którzy tak naprawdę jako jedni z nielicznych w obecnej sytuacji gospodarczej rokują dobrze co do integracji i zapewniają jednocześnie realizację rozwoju ekonomicznego, jak i spójności społecznej w naszym kraju.
Ukraińcy w Polsce na celowniku radykałów?
Warto też odpowiedzieć na pytanie, czy ci Ukraińcy nie stają się celem działań zmierzających do konwersji i radykalizacji? W ubiegłym roku pisaliśmy o głośnej sprawie rodziny Reków, gdzie córka przeszła na islam poprzez kontakt z młodzieżą czeczeńską w jej szkole, ale też podjęła radykalne decyzje wyjazdu do Czeczenii, a jako nieletnia była w relacji z pełnoletnim muzułmaninem, który namawiał ją do opuszczenia domu. Ostatecznie cała sprawa skończyła się rozpadem rodziny i mniej lub bardziej zawoalowanymi groźbami pod adresem rodziców.
Czy zatem mamy do czynienia z kolejnym odosobnionym przypadkiem, czy też imigranci, którzy mogą doświadczać różnych trudności w integracji, a jednocześnie łatwo wtapiają się w polskie środowisko, nie są grupą ryzyka?
Tu kolejne pytanie, na ile organizacje zajmujące się szeroko pojętą integracją są przygotowane na takie sytuacje? W przypadku Reków linia szkoła – organizacje pozarządowe – pomoc psychologiczna – meczet, działała przeciwko integralności rodziny. Zamiast wspierać integrację ze społeczeństwem, wspierano rozpad rodzinnych więzi.
Jaka polityka migracyjna?
I wreszcie ostatnie pytanie – o politykę imigracyjną, której wciąż nie ma. Oczywiście w szerokich kręgach rządowych krąży przekonanie o konieczności imigracji z krajów bliskich kulturowo. Wymienia się Rosję, Ukrainę i Białoruś. W poprzednim roku były jednak sygnały, że z powodu dalszych potrzeb rynku myśli się o rozszerzeniu na inne kierunki; prasa pisała o rozmowach z delegacją Uzbekistanu.
Wydawać się może, że mieszkańcy postsowieckich państw Centralnej Azji przeszli proces, który powoduje, że islam wyznawany przez nich jest tradycyjny, niefundamentalistyczny, że odwołuje się do mistycznych tradycji sufickich. I to jest po części prawda. Natomiast zapomina się o takich przestrzeniach radykalizacji, jak Kotlina Fergańska leżąca na styku Uzbekistanu, Tadżykistanu i Kirgistanu, i będąca od lat miejscem napięć społecznych, konfliktów i radykalizacji.
Za mało mówi się też o działalności w tamtym rejonie takich organizacji, jak Hizb ut-Tahrir i innych grup radykalizujących upatrujących te miejsca jako cel działalności misyjnej. Przydałoby się także spojrzeć na badania postaw tamtejszych społeczeństw. Przedstawił takowe Pew Research Center w roku 2013 i nie budują one optymistycznych perspektyw co do potencjalnej integracji.
Tym bardziej dokument wyznaczający strategiczne cele polskiej polityki imigracyjnej powinien w końcu powstać. W innym wypadku politykę migracyjną zostawiamy agencjom pośrednictwa pracy tymczasowej. Natomiast konsekwencje tego, kto przyjeżdża do Polski, kto może swobodnie tu działać, tego, jak traktują niektórzy pracodawcy imigrantów, braku polityki integracyjnej, poniosą kiedyś przypadkowe ofiary.
Konsekwencje braku polityki migracyjnej poniosą kiedyś przypadkowe ofiary.
Zachód nie rozwiązał swoich problemów z integracją rosnących społeczności muzułmańskich. Co rusz słychać o raportach, inicjatywach i nowych pomysłach na rozwiązanie, a zaklęcia co do bezproblemowej integracji rozpuszczają się w świetle kolejnych faktów.
Oczywiście są też muzułmanie zintegrowani, pojawiają się coraz silniejsi i głośniejsi reformatorzy, ale problemy z integracją istnieją. Musimy więc odpowiedzieć sobie na pytanie, czy chcemy podążyć podobną drogą, a jednocześnie, jak odpowiadać na potrzeby gospodarki. I na tym powinien się skupić dokument, którego jak widać coraz bardziej brakuje, bo zaczynamy w skali minimalnej na razie doświadczać podobnych problemów, co nasi sąsiedzi z Zachodu.