Sarmad A. kilka dni temu taranował motocyklistów na autostradzie w Berlinie. Wcześniej służby imigracyjne uznały, że nie jest groźny.
18 sierpnia, dwie godziny przed atakiem terrorystycznym, Sarmad A. na Facebooku publikuje dwa posty. Na pierwszym pozuje przy czarnym Oplu Astra z berlińskimi tablicami rejestracyjnymi. Drugi, w języku arabskim, zawiera informację o planach wyjazdu do Palestyny, wykrzyknięcie „Allah akbar” oraz słowo „męczennik”. Pod tym wpisem pojawiają się wyrazy solidarności i błogosławieństwa (po arabsku).
O 19.00 na berlińskiej autostradzie rozpoczyna się horror. Sarmad A. taranuje dwa motocykle i skuter, oraz wjeżdża w inne samochody. Rannych zostaje sześć osób; trzy doznają poważnych obrażeń, jedna walczy o życie. Po serii ataków zamachowiec wyjmuje dywanik modlitewny i wykonuje salat, czyli tradycyjną muzułmańską modlitwę. Sarmad A. zostaje aresztowany, a następnie na mocy decyzji sądu przymusowo skierowany na zamknięty oddział szpitala psychiatrycznego. Zatrudnieni tam lekarze mówią o „ataku religijnego szału”.
Przyszły terrorysta ubiegał się o azyl
Niemiecka prasa dzieli się wątpliwościami na temat Sarmada A. Niektóre źródła wyrażają niejasność co do pochodzenia mężczyzny, inne informują, że dysponował irakijskimi dokumentami. Według oficjalnych informacji zamachowiec urodził się w Bagdadzie w 1990 roku. Pierwszym miejscem, w którym próbował uzyskać azyl, była Finlandia.
W marcu 2016 roku Irakijczyk przyjechał do Berlina, gdzie odmówiono mu statusu uchodźcy, ale wydano decyzję o tzw. pobycie tolerowanym. Dzięki temu mógł trafić do ośrodka dla uchodźców w Treptow-Köpenick.
W sierpniu 2019 roku z powodu agresywnego zachowania do Sarmada A. wezwano policjantów, których w czasie interwencji zaatakował. Sprawa znalazła swój finał w sądzie, który to w kwietniu 2019 z powodu „przejściowej niepoczytalności” podsądnego wydał wyrok uniewinniający. Wcześniej mężczyzna został wysłany na obserwację do szpitala psychiatrycznego, ale szybko został stamtąd wypuszczony.
Od października 2019 roku Sarmad A. mieszkał z bratem w berlińskiej dzielnicy Reinickendorf. Sąsiedzi byli zaniepokojeni jego aktywnością. Parę godzin przed dokonaniem zamachu zwrócił ich uwagę tym, że modlił się na ulicy przed budynkiem, w którym mieszkał i głośno krzyczał. Zaalarmowano policję, ta jednak nie zdołała zatrzymać mężczyzny. Świadkowie zeznali, że ostatni raz widzieli Irakijczyka właśnie w momencie publicznej modlitwy.
Atak islamistyczny
Prokuratura uznała czyn, którego dopuścił się Sarmad A., za motywowany islamistycznie. Rozstrzygające w tej kwestii pozostały wpisy w mediach społecznościowych oraz zachowanie po ataku – modlitwa na rozwiniętym dywaniku na środku autostrady oraz okrzyk „Allah akbar”.
„Der Spiegel” ujawnił, że w czasie postępowania azylowego władze uznały, iż Irakijczyk nie ma związków z terrorystami. Uznano, że nie stwarza żadnego zagrożenia – tak wynika z dokumentów federalnego urzędu ds. migracji i uchodźców (Bundesamts für Migration und Flüchtlinge), sporządzonych w 2016 roku.
Nie znaleziono wówczas dowodów na jego powiązania ze środowiskiem terrorystycznym. Sarmad A. miał zradykalizować się dopiero w schronisku dla uchodźców, w którym przebywał inny radykał (służby nie ujawniają jego tożsamości), zwolennik Państwa Islamskiego. Jest to jednak tylko wstępna hipoteza. Istnienie bezpośrednich kontaktów między nimi nie zostało dotychczas udowodnione.
Z informacji udzielonych przez prokuraturę wynika, że mężczyzna działał prawdopodobnie sam. Jego nazwisko nie figurowało w aktach służb zwalczających terroryzm. Państwowa służba bezpieczeństwa (Staatsschutz) nigdy nie zajmowała się Sarmadem A. Jego kryminalną kartotekę wypełniały jedynie informacje o pobiciach i naruszaniu nietykalności cielesnej policjantów na służbie.
Oficjalnie Irakijczyk odpowie za trzykrotne usiłowanie zabójstwa, choć z uwagi na to, że po aresztowaniu zaatakował policjantów, zarzutów może być więcej. Obecnie zamachowiec przebywa w szpitalu psychiatrycznym o zaostrzonym rygorze.
Dlaczego pozwolono mu pozostać w Niemczech?
W 2017 roku wniosek Sarmada A. o azyl, a mówiąc precyzyjnie, o ochronę międzynarodową, został odrzucony. Dlaczego więc nie został deportowany? Przedstawiciel władz Berlina wyjaśnił, że Niemcy nie wydalają ludzi do krajów, w których toczy się wojna domowa. Działanie takie uznano za niehumanitarne. Pobyt tolerowany kończył się Irakijczykowi w grudniu 2020 roku.
Pobyt tolerowany to forma ochrony międzynarodowej pozwalająca na legalny pobyt tym cudzoziemcom, którym odmówiono statusu uchodźcy.
Piotr Ślusarczyk, na podst. spiegel.de; morgenpost.de; tagesspiegel.de