Istnieje zaślepienie z nienawiści. To stwierdzenie, które mówi: „Nie wszyscy muzułmanie to terroryści, ale wszyscy terroryści to muzułmanie”. Co jest oczywistą bzdurą, powodującą kolejne ograniczone postrzeganie rzeczywistości.
Pojawia się jednak nowa ślepota, z powodu poprawności politycznej. Tu „Gazeta Wyborcza” próbuje przekazać odmienny obraz w artykule „Kto najczęściej pada ofiarą dżihadystów? 5 faktów o terroryzmie, które cię zaskoczą?”.
Chodzi chyba w nim o to, by pokazać, że muzułmańscy terroryści nie są dla nas zagrożeniem porównywalnym do terrorystów motywowanych innymi czynnikami. Gazeta posiłkuje się tutaj, cytując wybiórczo (przypadek?), danymi Global Terrorism Database i Europolu.
Pierwsza tabela to liczba ofiar zamachów terrorystycznych na przestrzeni lat 1970-2015. I według niej okazuje się, że Julia Pitera ma rację. Nie mamy się czym przejmować, zamachów kiedyś było więcej. Jeżeli jednak zechcemy się pokusić o głębszą analizę, to okaże się, że większość zamachów z lat 1970-2000 dotyczyła konfliktów separatystycznych wydarzających się w Europie, a głównymi sprawcami były ETA, IRA, terroryści protestanccy. Negocjacje, sprowadzenie konfliktu do poziomu politycznego, spowodowały ich wyciszenie. Jakie negocjacje proponuje GW z Państwem Islamskim i Al-Kaidą?
Następnie zestawione są dwie tabele. Europolu – dotycząca wyłącznie ataków terrorystycznych w Europie, gdzie wykazuje się, że tylko promil tych ataków motywowany jest religijnie. Oraz Global Terrorism Database – z liczbą ofiar na całym świecie, gdzie możemy przekonać się, że to głównie muzułmanie są ofiarami ataków.
Brakującą cegiełką w całej prezentacji jest to, kto jest sprawcą i jakie są motywy ataków poza Europą – UFO czy islamofobia? A ta brakująca cegiełka mówi jedno: jeżeli popatrzymy na sprawców zamachów w 2014 roku globalnie, będą to co najmniej w 85% ludzie motywowani ideologią islamistyczną (70% określonych organizacji, a 15 % stanowią sprawcy nieznani, gdzie zamach dokonany był w rejonie Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu). Podobne dane dla 2013 przedstawił przed rokiem w artykule socjolog dr Grzegorz Lindenberg.
Co jeszcze ciekawsze, wracając do danych prezentowanych na podstawie Europolu, Wielka Brytania, o czym wnikliwy dziennikarz czytający raport powinien wiedzieć, nie dostarcza Europolowi osobnych danych o motywach terrorystów. W efekcie 109 ataków ze 199 wymienianych w 2014 jako niezwiązanych z motywacją religijną jest nieoznaczonych. Tak naprawdę nie wiemy nic o 50% danych (sic!).
Dowiemy się z artykułu za to, że to nie Państwo Islamskie zabija najwięcej osób. Przoduje tu Boko Haram. O tym, że Boko Haram złożyło ślubowanie lojalności wobec Państwa Islamskiego, już się nie dowiemy.
Analizując działania służb nie pochylono się też nad liczbą aresztowań. W 2014 roku według Europolu ponad połowa to byli podejrzani o terroryzm motywowany religijnie, nie licząc 132 aresztowanych w Wielkiej Brytanii, o których motywacji nie wiemy nic
.
Co zatem ma na celu ten artykuł? Jak sami autorzy piszą, „zaskoczyć”, bo raczej nie przybliżyć jakiejś miarodajnej informacji.
Jan Wójcik