Grzegorz Lindenberg
Czy major Hasan był terrorystą, motywowanym religijnym ekstremizmem, nakazującym mu zaatakować żołnierzy własnej armii, w których zaczął widzieć wrogów? Czy był pełnym problemów samotnikiem, niedopasowanym do społeczeństwa, który eksplodował, gdy dostał rozkaz wyjazdu na wojnę, której okropnymi rezultatami zajmował się od sześciu lat? Czy też był oboma tymi osobami na raz? – pyta „New York Times”. Widać, że dziennik chciałby, żeby odpowiedź numer dwa albo trzy była prawdziwa, ale wszystko co pisze, wskazuje na pierwszą możliwość. To i tak postęp, że NYT, a także inne media amerykańskie, rozważają możliwość, że był islamskim terrorystą.
Żadna z gazet, które lansują teorię, że major Hasan załamał się pod wpływem stresu wynikającego z wysłuchiwania opowieści żołnierzy wracających z wojny nie zajęła się dwoma kwestiami: dlaczego odreagował stres zabijając tych, którym miał pomagać i dlaczego żaden inny psychiatra armii amerykańskiej nie zabił dotychczas żadnego amerykańskiego żołnierza.
Portret majora Hasana, jaki wyłonił się na razie z dociekań dziennikarzy i śledczych, jest bardzo interesujący.
Major Hasan był rzeczywiście nieco dziwny. Nie miał rodziny i nigdy chyba nie miał dziewczyny (ale chodził na strip-tease regularnie). Nie miał też żadnych przyjaciół, nawet wśród muzułmanów. Oprócz jednego, anonimowego żołnierza nie było żadnych relacji, że był dobrym psychiatrą.
Broń oraz celownik laserowy do niej nabył już ponad dwa miesiące temu, wkrótce po przeniesieniu do Fort Hood. Jednocześnie zamówił nowe wizytówki – ale nie było na nich jego rangi wojskowej, natomiast był skrót SoA – sługa Allacha. Jak na majora armii amerykańskiej, to dosyć dziwna decyzja. Tych wizytówek nie zaczął najprawdopodobniej używać, ale pokazują wyraźnie jego identyfikację: nie czuje się członkiem armii amerykańskiej, ale wspólnoty muzułmańskiej. Ciekawe, że wstępując do armii nie określił się jako muzułmanin – nie podał żadnej religii. W statystykach, mówiących o 5 tys. muzułmanów w armii USA Hasan – i pewnie wielu innych – nie figuruje.
Wiadomo, że odmówił przejścia własnej psychoterapii przed zostaniem psychiatrą. Wiadomo, że przynajmniej w jednym wypadku tłumaczył pacjentowi, że na jego problemy rozwiązaniem jest przejście na islam. Inny pacjent powiedział: był miły i się starał, ale nie rozumiał, co mówię. Wiadomo, że napadał (werbalnie) na kolegów bez powodu. Zdaje się, że był bardzo kiepskim studentem i stażystą, którego nie wyrzucono, bo nie wiadomo było, co z nim zrobić – a przypuszczam, że wyrzucono by go, gdyby nie obawiano się oskarżeń o „islamofobię”.
Wiadomo coś więcej. W trakcie praktyki miał dwie publiczne prezentacje. W jednej – z 2007 roku – tłumaczył, że „Koran” zakazuje muzułmanom zabijać innych muzułmanów, co powoduje dla tych w armii amerykańskiej sytuację, której nie będą mogli znieść. Druga, w programie „zdrowia publicznego” zamiast kwestii, powiedzmy, szczepień albo ubezpieczeń poświęcona była problemowi Dlaczego wojna z terrorem jest wojną z islamem. Studenci byli zszokowani. Jeden nawet poskarżył się profesorowi. Chociaż wyraźnie widać było, że Hasan ma poglądy kompletnie nieodpowiednia dla człowieka, który ma pomagać innym żołnierzom wracającym z wojny z islamskimi terrorystami i że jego religia stała się ważniejsza niż zawód i pozycja w armii – dostał przeniesienie i awans na majora.
Major Hasan zarabiał ok. 100 000 dolarów rocznie. Żył bardzo skromnie, wynajmował mieszkanie za 350 dolarów miesięcznie, chociaż samego dodatku mieszkaniowego otrzymywał ponad tysiąc. Pytanie, gdzie się podziewały jego pieniądze? Nie przekazywał ich krewnym w Autonomii Palestyńskiej, natomiast przekazywał je do Pakistanu. Komu i ile, na razie nie ujawniono. Zdziwiłbym się, gdyby przekazywał je na dom sierot albo budowy szkół.
Od przynajmniej roku prowadził korespondencje mailową z wychowanym w USA, a mieszkającym w Jemenie skrajnym imamem Anwarem al Awlakim, najważniejszym w Internecie angielskojęzycznym imamem. Korespondencja ta została przechwycona i była analizowana przez specjalny zespół międzywywiadowczy, ale doszedł on do wniosku, że chodzi o badania, jakie Hasan prowadzi nad skutkami walk z muzułmanami dla muzułmańskich żołnierzy. Rzeczywiście, Hasan najwyraźniej prowadził takie dociekania, ale nie po to, żeby opublikować pracę naukową.
Był kiepskim studentem i lekarzem. Widać było, że ma problemy z nawiązywaniem kontaktów z ludźmi. Od ponad dwóch lat publicznie głosił poglądy, które w przypadku normalnej wojny uznane byłyby za zdradę. Korespondował z muzułmańskim duchownym, który wzywa do zabijania Amerykanów. Dzięki temu wszystkiemu dostał awans, mnóstwo pieniędzy i spokojną możliwość zabicia 13, a właściwie 14 osób (jedna z zabitych kobiet była w zaawansowanej ciąży). Polityczna poprawność ma czasami śmiertelne skutki.