Europejskie prawo bezradne wobec szariatu

Emerson Vermaat

„Meczety są dla nich salami rozpraw, a szariat najwyższym prawem: islamscy ‘sędziowie polubowni’ podważają zasady praworządności”, napisał wpływowy niemiecki tygodnik Der Spiegel w sierpniu zeszłego roku. „Władze nie wiedzą jak się przed tym bronić”.

Statystyki przestępczości w Europie wykazują proporcjonalnie wyższy wskaźnik przestępczości wśród imigrantów pochodzących spoza Europy i innych krajów zachodnich (przemyt narkotyków i ludzi, fałszowanie dokumentów, kradzieże z użyciem przemocy, gwałty, prostytucja, przestępstwa 'w obronie honoru’ itd.).

Tak zwani islamscy „sędziowie polubowni” orzekają w sprawach karnych nie tylko w Niemczech, ale także i w innych krajach europejskich. Muzułmańscy imigranci wolą swoich sędziów i nie ufają zachodniemu, świeckiemu systemowi prawnemu. Tak więc równoległy islamski wymiar sprawiedliwości wkrada się do zachodnich społeczeństw.

„Rozstrzyganie sporów zgodnie z prawem szariatu może w niektórych przypadkach mieć niegroźne skutki, ale równie dobrze może całkowicie podważać zachodnie ideały sprawiedliwości”, pisze Der Spiegel. Dziennikarz Joachim Wagner, autor nowego badania dotyczącego równolegle istniejącego wymiaru sprawiedliwości, twierdzi, że islamski system prawny jest „bardzo dziwny i obcy, a dla niemieckiego prawnika kompletnie niezrozumiały.”

Rządzi się on swoimi zasadami. Islamscy sędziowie nie są zainteresowani materiałem dowodowym przy wydawaniu orzeczenia. W przeciwieństwie do niemieckiego systemu jurysdykcji, kwestia, kto naprawdę jest winny, nie odgrywa w szariacie wielkiej roli. Sędziowie „rozmawiają z rodziną sprawcy (przeważnie to jego rodzina zgłasza się do sędziego) i z rodziną ofiary”, mówi Wagner. „Pytają: Dlaczego to się stało? Jak duża jest szkoda? Jak poważne są obrażenia? Najważniejsze dla nich jest rozwiązanie konfliktu, kompromis. (…) Problem zaczyna się, gdy sędziowie zaczynają zupełnie ignorować wymiar sprawiedliwości, szczególnie w przypadku przestępstw kryminalnych”, dodaje Wagner. „W tym momencie podważają monopol państwa na użycie przymusu.”

Islamski sposób rozwiązywania konfliktów polega głównie na groźbach i stosowaniu przemocy. Często spór wygrywa rodzina, która jest po prostu silniejsza. Sędziowie ci starają się rozwiązywać konflikt zgodnie z prawem islamskim ignorując niemiecki kodeks karny. Często zeznania świadków są wycofywane z niemieckich sądów, a oskarżenia bagatelizowane do tego stopnia, że podstawa oskarżenia znika i przewód sądowy upada. System prawny jest „bezsilny” częściowo dlatego, że nie podchodzi do problemu z wystarczającą stanowczością. Sędziowie i prokuratorzy „czują się bezradni, ponieważ nie wiedzą jak zareagować”, twierdzi Wagner. „W trakcie sprawy sądowej nagle okazuje się, że nie ma już dowodów.  W 87 procent badanych przeze mnie przypadków, w które zaangażowani byli islamscy sędziowie, oskarżenie zostało oddalone albo sprawa zakończyła się uniewinnieniem. Zauważyłem też, że decyzje islamskich sędziów są często wprowadzane w życie siłą i groźbami.”

„Niektórzy adwokaci muszą przestać zachowywać się, jakby byli sługami równolegle istniejącego systemu wymiaru sprawiedliwości. Kierują się oni życzeniami swoich klientów nie zważając na prawdę i sprawiedliwość”, pisze Wagner.

Der Spiegel opisuje przypadek Fuata S., który został tak dotkliwie pobity przez Palestyńczyka Mustafę O. i jego trzech braci, że trafił do jednego z berlińskich szpitali. S., notoryczny hazardzista żyjący z zapomogi, miał u Mustafy dług w wysokości 150.000 euro. Grożono mu śmiercią. Mustafa O. był sprawcą wielu aktów przemocy i prokuratorzy w Berlinie mieli nadzieję, że w końcu postawią go przed sądem. Jednak podczas procesu główny świadek, Fuat S., niespodziewanie wycofał swoje wcześniejsze zeznania, mówiąc, że torturował go nie Mustafa, tylko jakiś nieznany Albańczyk. To było oczywiste kłamstwo, ale sąd musiał uniewinnić podejrzanego. Co się stało? Rodzina ofiary i rodzina sprawcy zgodzili się pójść za radą islamskiego sędziego: Fuat nie będzie zeznawał w sądzie przeciwko Mustafie, a Mustafa w zamian umorzy mu część długu.

Sędziowie i prokuratorzy skarżą się, że świadkowie są systematycznie zastraszani. Nawet oni sami są zastraszani. Poważne przestępstwa popełniane przez coraz większą liczbę muzułmańskich imigrantów nie mają swego finału w sądzie. Monachijski imam Sheikh Abu Adam, ubierający się jak muzułmanin-fundamentalista powiedział Spieglowi: „Moje wyroki są bardziej sprawiedliwe niż te orzekane przez państwo. Mówię moim ludziom: nie idźcie na policję. Rozwiążemy te konflikty sami”.

Islamscy mediatorzy odgrywają też ważną rolę w „rozwiązywaniu” przypadków tzw. przestępstw honorowych i przymusowych małżeństw. W zeszłym roku Der Spiegel napisał, że niemieckie sądy stosują prawo szariatu, szczególnie w sprawach z zakresu prawa rodzinnego i prawa spadkowego (zgodnie z prawem szariatu żeńska spadkobierczyni dziedziczy połowę tego, co w tej samej sytuacji odziedziczyłby spadkobierca męski). Jordańscy imigranci w Niemczech biorą śluby i rozwodzą się zgodnie z prawem jordańskim. Uznawane są nawet małżeństwa poligamiczne. Jordańska kobieta, która w Jordanii wstępuje w poligamiczny związek z jordańskim imigrantem żyjącym w Niemczech, ma prawo do opieki socjalnej w Niemczech.

Marokańczyk mieszkający w Niemczech poślubił dwie kobiety z Maroka. Jedna z nich odmówiła dzielenia się emeryturą męża z drugą żoną. Jednak niemiecki sąd stosując marokańskie prawo szariatu zadecydował, że obie żony są uprawnione do otrzymywania tej samej kwoty.

Podczas wizyty w Niemczech w lutym 2008 roku turecki premier Erdogan wezwał tureckich imigrantów, żeby nie asymilowali się ze społeczeństwem niemieckim. Peter Struck, znany polityk z partii socjaldemokratów skrytykował wtedy Erdogana mówiąc, że najwyraźniej popiera on tworzenie „równoległych społeczeństw.”

Holandia i Wielka Brytania

Liberalna gazeta holenderska NRC Next napisała ostatnio, że sądy w Holandii stosują czasem prawo szariatu, pod warunkiem, że nie jest to sprzeczne z wyznawanymi przez nie zasadami prawnymi, społecznymi i moralnymi. Pewna Holenderka pojechała do Iranu i poślubiła tam Irańczyka. W ten sposób automatycznie stała się obywatelką Iranu. Kiedy wystąpiła o rozwód w Holandii, holenderscy sędziowie postanowili odwołać się do prawa irańskiego, nie holenderskiego, gdyż oboje małżonkowie byli Irańczykami. Iran nie uznaje wspólnoty majątkowej w małżeństwie, więc kobieta od byłego męża nie dostała niczego. Decyzja podjęta przez sąd nie była zbyt mądra, chociaż małżeństwo zawarte zostało przed upadkiem szacha w 1979 roku. Kobieta ta była pierwotnie obywatelką Holandii.

W 676 przypadkach sądy holenderskie powoływały się nawet na prymitywne prawo somalijskie. Takie są błogosławieństwa „wielokulturowości”. Sąd w Hadze orzekł w dniu 29 czerwca 2009 roku, że somalijskie prawo może być zastosowane w przypadku Somalijczyka, który zaprzeczał, że jest ojcem dziecka swojej byłej żony. Sąd orzekł, że w świetle prawa somalijskiego mężczyzna ten nie jest prawnym ojcem tego dziecka (niektórzy Somalijczycy ubiegający się o azyl mają więcej niż dziesięcioro dzieci).

Małżeństwa poligamiczne są uznawane przez prawo szariatu i możliwe jest nawet „zarejestrowanie” takiego małżeństwa w świetle prawa holenderskiego. W maju 2008 roku holenderski polityk Partii Pracy Jeroen Dijsselbloem zaczął bić na alarm: „Coraz więcej młodych muzułmanów zawiera małżeństwa zgodne z prawami islamu. Nie żenią się w urzędach stanu cywilnego, więc z prawnego punktu widzenia te związki są nieważne. Czyniąc tak muzułmanie pokazują, że dla nich prawo islamskie jest ważniejsze niż prawo holenderskie.”

W 2008 roku Holenderka tureckiego pochodzenia została zgwałcona przez swojego siostrzeńca. Holendersko-turecki imam Bahauddin Budak poradził jej, aby nie mówiła o tym swoim krewnym. Powiedział, że jeśli pójdzie z tą sprawą do sądu, grozi jej śmierć. Doradzał jej też, by wybaczyła sprawcy. Takie przestępstwa są bardzo częste wśród tureckich, marokańskich, pakistańskich, irackich i irańskich imigrantów w Europie. Wielu z nich nadal uważa kobiety wyłącznie za obiekty seksualne. Istnieje również silna tendencja do ukrywanie przestępstw takich jak gwałt. Kobiety, które ośmielają się mówić o tym publicznie, albo zgłaszają takie przestępstwa na policję, często muszą ponosić poważne konsekwencje. Zagrożony jest przecież „honor rodziny”. W wielu przypadkach te bezbronne ofiary są nawet zabijane przez członków rodziny. Budak był także nauczycielem religii na Inholland Universty of Applied Science w Amsterdamie. Kierujący tą instytucją Cor de Raadt tymczasowo zawiesił Budaka w obowiązkach, ale wielu holenderskich muzułmanów zaskarżyło tę decyzję, okazując solidarność z imamem Budakiem.

Sądy islamskie oraz fundamentalistyczni muzułmańscy duchowni, którzy stosują prawo szariatu w odniesieniu do muzułmańskiej społeczności w Wielkiej Brytanii mają większy wpływ na 1.6 miliona mieszkających tam muzułmanów, niż nam się często wydaje. Tradycyjne kościoły są w odwrocie i codziennie tracą członków, natomiast muzułmańska społeczność ma się dobrze, a wielu młodych Brytyjczyków przechodzi na islam. Zakazuje się symboli chrześcijańskich. Brytyjska gazeta Mail on Sunday napisała ostatnio, że BBC „zaprzestała używania terminów BC (before Christ) i AD, aby nie obrażać niechrześcijan.” BBC zastąpiła 'Anno Domini’ i 'Before Christ’ zwrotami: 'Common Era’ i 'Before Common Era’.

W lutym 2008 roku Rowan Williams, arcybiskup Cantenbury i zdeklarowany lewicowiec, wygłosił wykład, który „wywołał kontrowersje, ponieważ arcybiskup opowiedział się za wcieleniem części prawa szariatu do prawodawstwa Wielkiej Brytanii”. Cytując sympatyka Bractwa Muzułmańskiego Tariqa Ramadana, Williams chciał „rozwiać mity dotyczące szariatu”. Jak napisał London Times, opowiedział się on za „pluralistyczną jurysdykcją”, która dałaby muzułmanom wybór, które spory prawne chcą rozstrzygać w sądach świeckich, a które w sądach szariackich. Wezwał on do „konstruktywnego dostosowania się” w sprawach takich, jak rozstrzyganie sporów małżeńskich. „Wydaje się to nieuniknione; faktem jest również, że pewne zasady szariatu są już uznawane w naszym społeczeństwie”. Powiedział też, że nie ma tutaj miejsca dla „ekstremalnych kar” i dyskryminacji kobiet. Najwyższy w hierarchii brytyjski duchowny twierdzi, że nie chce powrotu do średniowiecznych okrucieństw jak zabijanie „heretyków” czy palenie „czarownic.”

Dr Michael Nazir-Ali, urodzony w Pakistanie anglikański biskup z Rochester, stanowczo nie zgadza się z arcybiskupem Cantenbury. Stwierdził ostatnio, że niektóre obszary Wielkiej Brytanii są tzw. strefami „no-go” (zakazu wstępu) dla niemuzułmanów. Powiedział też: „Prawo angielskie jest zakorzenione w tradycji judeo-chrześcijańskiej, nasze pojęcia dotyczące wolności człowieka wynikają z tej tradycji. Niemożliwe jest wcielenie do niego praw szariatu bez poważnego naruszenia jego integralności”.

Prawo szariatu pozwala muzułmańskiemu mężczyźnie „na zawarcie związku małżeńskiego aż z czterema kobietami bez potrzeby ubiegania się o zgodę pierwszej żony”. Tak więc poligamia jest dozwolona i „coraz więcej młodych brytyjskich muzułmanów bierze drugą albo trzecią żonę”, napisała ostatnio gazeta The Australian.

„Nowa fala poligamii została ujawniona w specjalnym raporcie BBC Asian Network korzystającym z dokumentów Islamic Shariah Council (Islamska Rada Szariatu). Żony te nie są uznawane przez prawo brytyjskie, ale są uznane za prawowite małżonki przez wiele społeczności muzułmańskich.” Khola Hasan, wykładowca i doradca Islamic Sharia Council powiedział: „Młodzi mężczyźni, których wiara ma bardziej radykalny charakter, wiedzą, że zawarcie małżeństwa z więcej niż jedną osobą jest nielegalne w świetle prawa brytyjskiego, ale robią to na przekór systemowi.”

„Nasz system prawny podtrzymuje najlepsze cechy naszego społeczeństwa”, pisze Minette Marrin, świetna brytyjska publicystka w The Sunday Times z lutego 2008 roku. „Ktokolwiek tego nie akceptuje, nie powinien tu mieszkać.” Marrin ma rację. Jeśli muzułmanie chcą siłą wprowadzić średniowieczne praktyki szariatu do naszych świeckich społeczeństw, których tak bardzo nienawidzą, dlaczego nie wrócą do Pakistanu albo na Bliski Wschód? Dlaczego te wszystkie kobiety noszące burki nie wyemigrują do Arabii Saudyjskiej, Iranu albo Afganistanu?

„Można postawić wiele zarzutów prawom szariatu i pragnieniu 40 procent brytyjskich muzułmanów, aby żyć zgodnie z jego zasadami”, pisze Minette Marrin. „Słusznie obawiamy się tutaj szariatu: jego wartość jest dyskusyjna, w wielu miejscach jest prymitywny, wymaga poważnej reformy i jest kompletnie nie do zaakceptowania w Wielkiej Brytanii”. Oskarża ona arcybiskupa Cantenbury o „osłabianie naszego systemu prawnego i wartości, na których się opiera”. Jest to „niepotrzebne ustępstwo na rzecz obcego systemu wartości.(…) Akceptując szariat zdradzimy wszystkich tych, którzy walczyli i umierali tutaj na przestrzeni wieków za wolność i równość wobec prawa; zdradzimy ich odważne przeciwstawianie się niesprawiedliwości i brakowi rozsądku.” (rol)

tłum. Robert FreeMan

Źódło: http://www.pipelinenews.org/index.cfm?page=vermaat1032011101.htm

 
Autor jest holenderskim reporterem i pisarzem.

http://www.emersonvermaat.com/about.htm

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign