Policja zostanie poinstruowana, aby nie wnosić oskarżeń przeciwko ekstremistom muzułmańskim w sprawach podżegania do nienawiści, aby zapobiec radykalizacji i przyłączaniu się do zbrojnych ugrupowań islamistów.
Według dyrektyw, siły policji będą mogły domagać się zatrzymania jedynie w sytuacjach jednoznacznie wskazujących na łamanie prawa. Natomiast w przypadkach kiedy działania przestępcze będą na granicy prawa, takie postępowanie będzie odradzane.
Przykładami sytuacji, w których radzi się policji przymykać oko na pewnego rodzaju działania są nawoływania do nienawiści religijnej lub umieszczanie materiałów ekstremistycznych w internecie. Krytycy takiego rozwiązania przestrzegają, że takie krótkowzroczne postępowanie może być równoznaczne z zachęcaniem radykałów do podżegania do przemocy.
Należy zauważyć, że taka polityka może oznaczać przyzwolenie dla działalności wielu muzułmańskich przywódców duchowych nawołujących do nienawiści, takich jak Abu Hamza.
Parlamentarzysta z partii torysów, David Davies obawia się tego rodzaju nierównych praw. Brzmi to jak nędzna kapitulacja. Każdy powinien być równy w obliczu prawa. Nie ma znaczenia czy ktoś oskarżony jest o podżeganie do nienawiści czy o kradzieże w sklepie – wszyscy oni powinni zmierzyć się ryzykiem dochodzenia. Nie powinno być ani specjalnych przywilejów ani ulgowego traktowania dla jakiejkolwiek wycinka społeczności.
Niemniej jednak urzędnicy zapewniają, że ludzie, którzy bez wątpienia popełnili przestępstwo, nie unikną postępowania sądowego.
To, czego chcą uniknąć urzędnicy, to alienowanie muzułmanów będących na granicy ekstremizmu. Mogłoby ono nastąpić w skutek ciągania ich po sądach na podstawie pomniejszych oskarżeń, które niekoniecznie doprowadziłyby do wyroków skazujących.
Istnieją uzasadnione obawy, że młodzi muzułmanie mogą znaleźć się pod wpływem skrajnie radykalnych mułłów, podczas odsiadywania wyroków w więzieniu lub przebywania w tymczasowym areszcie śledczym.
Starszy rangą urzędnik z Whitehall powiedział, że powyższe wytyczne należy traktować jako dążenie do użycia perswazji zamiast systemu sprawiedliwości w celu zwalczania radykalnych postaw. Dodał: Celem jest powstrzymywanie ludzi przed wstępowaniem w szeregi ekstremistów. Nie mówimy tutaj o wypuszczeniu kogoś na wolność, po tym jak popełnił jawne przestępstwo, ale o przypadkach kiedy nie jest jasne czy do takiego przestępstwa w ogóle doszło.
Rządowe organa do walki z terroryzmem przygotują wytyczne, które zostaną rozesłane do policji pod koniec roku.
Musimy być w stanie zapewnić wsparcie jednostkom, które wciągnięte są w działalność przestępczą, czytamy w dokumencie. Na pracowników społecznych, nauczycieli i inne grupy zawodowe spadnie obowiązek pracy z młodymi muzułmanami, aby zmniejszyć ryzyko radykalizacji.
Nie do końca jest pewne jak miałoby to wyglądać w praktyce, ale z całą pewnością można stwierdzić, że taka polityka spowoduje zwiększenie poczucia bezkarności wśród ekstremistów, którzy i tak czują, że na wiele mogą sobie pozwolić. Przykładem mogą być protesty wymierzone w powracających do domu żołnierzy z II Batalionu Królewskiego Angielskiego Regimentu, którzy w Luton zostali „przywitani” transparentami z napisami: „rzeźnicy” i „zwierzęta” (brak aresztowań). Czy też obraźliwe okrzyki i pogróżki pod adresem Zachodu, które miały miejsce nie dalej jak miesiąc temu w centrum Londynu, przy okazji nieudanej debaty odnośnie wprowadzenia prawa szariatu w Wielkiej Brytanii.
Najnowsze działania rządu są odejściem od twardej polityki wprowadzonej przez Toniego Blaira po atakach terrorystycznych w Londynie w 2005 roku. Pełniąc wtedy funkcję premiera nawoływał do odbudowy systemu sprawiedliwości, w celu wyrwania z korzeniami i postawienia w stan oskarżenia terrorystów.
Wcześniejsze próby pozyskania potencjalnych muzułmańskich radykałów często okazywały się kontrowersyjne, a deklarowane miliony funtów mające wspierać społeczności muzułmańskie, wywoływały oskarżenia o uprzywilejowane traktowanie tych grup.
Jagoda Gwizd na podst. Daily Express