Muzułmańska armia – nakładka na kulturę plemienną

Mord na dziewięciu Amerykanach popełniony przez afgańskiego weterana wojsk lotniczych miał miejsce w tym samym tygodniu, w którym policja Autonomii Palestyńskiej otworzyła ogień do żydowskich wiernych w drodze do grobowca Józefa.

Tego rodzaju incydenty nie wydarzają się codziennie, jednak dostatecznie często, aby przypomnieć nam jak wielu z mężczyzn w policyjnych lub wojskowych mundurach jest ledwie w stanie powstrzymać się od zabijania. Kiedy hamulce puszczają, a oni dostrzegają okazję, zaczynają padać strzały.

Wydarza się to nie tylko na liniach frontu wojny z terroryzmem. W 2004 jordański funkcjonariusz misji pokojowej ONZ otworzył ogień do grupy Amerykanów, zabijając dwie kobiety. W 1997, na Wyspie Pokoju, jordański kapral zobaczył grupę izraelskich uczennic i zabił tyle z nich, ile mógł. Czy był to na pewno czyn szaleńca? Nie z punktu widzenia muzułmanina. Strzelec bronił się w sądzie niepoczytalnością, lecz jest jasne, że nikt ze współwyznawców nie uważa go za szalonego. Uważają go za bohatera.

Według słów jego matki: „Mój syn dokonał heroicznego czynu i zadowolił Allaha oraz swoje sumienie. Dzięki niemu ja i cała nacja arabska i islamska, możemy podnieść głowę.”. Natomiast nowy minister sprawiedliwości Jordanii, Hussein Miali, wybrany na fali prodemokratycznych protestów „Arabskiej Wiosny”, prezentuje stanowisko władz: „On jest bohaterem. Nie należy mu się więzienie. Gdyby to Żyd zabił Arabów, jego kraj postawiłby mu pomnik, zamiast zamykać do więzienia”. Oto jak wyglądają reformy i demokracja w świecie arabskim. Oto jak wyglądają poglądy zwyczajnych muzułmanów w przełożeniu na władzę polityczną. I to właśnie się dzieje, kiedy w zasięgu ich broni znajdą się niemuzułmanie.

Incydenty tego rodzaju można by wymieniać długo. Żaden z nich specjalnie się nie wyróżnia. Wskazują one na swoją przyczynę, na mentalność zwyczajnego muzułmanina, która jest całkowicie różna od zachodniego poglądu na wojnę. Ich armie mogą być szkolone przez amerykańskich, brytyjskich i francuskich instruktorów, lecz same wojska pozostają muzułmańskie. Można uczyć ich zachodnich taktyk, lecz nie moralności zachodnich armii. A kiedy walczymy wraz z nimi po tej samej stronie, stawiamy się na złym końcu broni z XXI wieku obsługiwanej przez umysł z wieku VII.

Muzułmanie postrzegają siebie jako będących w stanie permanentnej wojny z każdym, kto kiedykolwiek uraził ich honor

Honor zdefiniowany jest zaś na tyle nieściśle i szeroko, że celem może stać się każdy. Bez względu na podpisane traktaty i uzgodnione porozumienia, zemsta za ów utracony honor ma pierwszorzędne znaczenie. Strzelanie nie kończy się, gdy ktoś podpisze kawałek papieru. Kończy się wtedy tylko strzelanie oficjalne. Muzułmanin, który wykorzysta szansę zabicia żyda lub chrześcijanina, jest bohaterem. Rząd, który podpisze traktat z chrześcijańskim lub żydowskim państwem, jest piętnowany i nazywany podłym, ponieważ sprzedał arabski i muzułmański honor.

Muzułmańscy oficerowie i żołnierze nie czują się związani żadnym kodeksem postępowania czy duchem koleżeństwa
Współczesna armia muzułmańska to wytwór zachodniego kolonializmu. To instytucja bez moralnych korzeni. Muzułmańscy żołnierze walczą jako jednostki, nie czując się odpowiedzialni za siebie nawzajem. Oficerowie pogardzają żołnierzami, a żołnierze spodziewają się, że będą użyci jako mięso armatnie. Wyjątki istnieją, lecz są bardzo rzadkie. Mało jest wzajemnego zaufania, a jeszcze mniej profesjonalizmu. Jest za to miłość do formalizmu, do munduru i defilowania, lecz i to także jest bardzo powierzchowne. Po muzułmańskim żołnierzu czy oficerze nie można oczekiwać, że powstrzyma się od jakiegoś działania, bo mogłoby ono źle wpłynąć na jego kolegów albo narazić ich na szwank. Nie kieruje się on żadnymi regułami poza praktyczną potrzebą i własnym poczuciem bohaterstwa.

Muzułmanie oceniają działania przez pryzmat tożsamości grupy, z której pochodzi zabójca i jego ofiary

Jest to wymyślny opis tego faktu, że muzułmanie niżej cenią życie niemuzułmanów. Życie muzułmanina jest warte więcej niż życie muzułmanki. Życie muzułmanina jest warte więcej, niż życie niemuzułmanina. Muzułmanin, który strzela do grupy muzułmanów, jest potworem. Muzułmanin, który strzela do grupy niemuzułmanów w najgorszym razie źle się zachowuje, a w najlepszym jest bohaterem narodowym. Im wyższa relatywna wartość zabójcy i im niższa relatywna wartość jego ofiar, tym więcej jest wytłumaczeń i usprawiedliwień.

Muzułmanie mogą używać tych samych słów co my, lecz ich znaczenie nie jest postrzegane w kontekście natury czynu, lecz osób weń zaangażowanych. „Morderstwo” nie oznacza aktu odebrania życia, tylko odebranie życia komuś, kogo lubisz, przez kogoś, kogo nie lubisz. Morderstwo może być uznane za akt samoobrony, nawet jeśli ofiara nie miała broni lub była dzieckiem. Ojciec zabijający córkę dla honoru może zostać uznany za działającego w samoobronie. Wlatywanie samolotem w WTC może zostać uznane za samoobronę, podczas gdy amerykańskie ataki samolotami bezzałogowymi, wymierzone w al-Kaidę, stanowią akty terroru.

Dopóki życie sprawcy jest warte więcej, niż życie jego ofiar, prawdopodobne jest, że czyn ujdzie mu na sucho. Samoobrona występuje wtedy, gdy sprawca bronił pewnego „prawa”, które jest aspektem jego wyższości, na przykład kiedy jest to wyższość ojca nad córką, lub muzułmanina nad chrześcijaninem i żydem.

Przynależność do grupy definiuje tożsamość

Zachodni liberałowie często wyobrażają sobie, że mogą bezpiecznie podróżować po krajach muzułmańskich, jeśli wytłumaczą miejscowym jak bardzo nie zgadzają się ze swoim rządem. Lecz muzułmanie wciąż będą ich postrzegać jako Amerykanów, Kanadyjczyków, Włochów. Wciąż, na poziomie emocjonalnym, tożsamość grupy określa indywidualną osobę. Oczekuje się od osoby, żeby wzięła odpowiedzialność za grupę. Muzułmanie często nie zgadzają się ze swoimi władzami i nienawidzą ich, jednak nie potrafią dopuścić kosmopolitycznego światopoglądu zachodnich liberałów. Amerykański liberał jest wciąż reprezentantem swojego systemu. Posłańcem z wrogiego obozu, którego można wykorzystać do wszystkiego, od propagandy po ścięcie głowy sfilmowane na wideo.

Przynależność do grupy wypiera osobiste związki

Ludzie Zachodu wyobrażają sobie, że tworzą osobiste relacje z muzułmanami. Jest to możliwe, lecz następuje tak czy inaczej poprzez filtr tożsamości grupowej. Stopień, w którym świadomość przynależności do grupy wpływa na interakcję, zależy od kontekstu, lecz ta świadomość zawsze jest obecna. Człowiek Zachodu może postrzegać siebie jako jednostkę, ale muzułmanin ma się zawsze za członka grupy. Jest lojalny przede wszystkim wobec tej grupy, nie zaś wobec kogokolwiek spoza niej, z kim łączy go osobista więź. Przy takim nastawieniu zaufanie nie ma praktycznie znaczenia i polityka jest zawsze osobista.

Każdy członek grupy „celów” się liczy

Mężczyzna, kobieta, dziecko, to nie ma znaczenia. Wszyscy należą do grupy. Nawet, jeśli osobiście nie zgadzają się z grupą. Nie zawsze musi tak być, czasami osobista relacja z muzułmaninem może ocalić życie. Ale nie można na to zbytnio liczyć. Imperatyw ma charakter ludobójczy. Nie ma różnicy między żołnierzami a ludnością cywilną. Kobiety i dzieci nie mają żadnych dodatkowych przywilejów. Jeżeli już, to mogą liczyć na mniej.

Muzułmański styl walki to napaść

Armia jest tylko nakładką na kulturę plemienną. Muzułmanie mogą wewnątrz niej funkcjonować, lecz większość z nich czuje się lepiej walcząc jako partyzanci i terroryści. Napaść z zaskoczenia, krótka masakra i szybka ucieczka. Otwieranie ognia do tłumu jest dla nich bardziej naturalne, niż marsz na wojnę.
Kiedy połączy się wszystkie te elementy w całość, to, co się wydarzyło i będzie się ciągle wydarzać, jest nie do uniknięcia. W głowach muzułmańskiego wojska te religijne i kulturowe kody są stale obecne.. Żołnierze będą działać w zgodzie z nimi. Zachodnich wojskowych może zwieść fasada profesjonalnej armii, lecz zaraz pod powierzchnią kryje się coś, co od tysiąca lat prawie się nie zmieniło. (pj)

Daniel Greenfield
Tłum. MM
http://canadafreepress.com/index.php/article/36026

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign