Wywiad z Hasanem Afzalem, dyrektorem nowej organizacji, której głos jest rozpaczliwie potrzebny: British Muslims for Israel (Brytyjscy Muzułmanie na rzecz Izraela)
AL: Piszecie na swojej witrynie internetowej (British Muslims for Israel), że:
„Nie uważamy, że arabsko-izraelski konflikt jest wojną o ziemię lub religię, ale jest to starcie idei. Izrael, jako liberalna demokracja zachodnia rozciąga równe prawa na wszystkich swoich obywateli, niezależnie od wyznania i rasy. Muzułmanie mają więcej praw w Izraelu niż w jakimkolwiek innym kraju na Bliskim Wschodzie”.
Czy mógłbyś opowiedzieć trochę o sobie, swoim pochodzeniu, jakie miałeś motywy zaangażowania się z BMI i czy sądzisz, że w Wielkiej Brytanii jest więcej muzułmanów, którzy podzielają wasze poglądy na Izrael niż wielu mogłoby podejrzewać?
HA: Jestem praktykującym muzułmaninem i pochodzę ze świeckiej rodziny. W naszym domu polityka i religia nigdy się właściwie nie mieszały, kwestie takie jak islamizm, burka, wpływy wahabizmu, były bardzo odległe. W rzeczywistości o tym, czym jest burka, dowiedziałem się z wiadomości; przedtem nie było to nawet przedmiotem rozmowy przy obiedzie.
Zainteresowałem się polityką Bliskiego Wschodu, ponieważ ciekawiła mnie cała sytuacja. Kim byli ci „Palestyńczycy” i „Izraelczycy”, o których tyle słyszałem? Dlaczego w ogóle istniał ten konflikt i dlaczego ludzie obwiniali konflikt izraelsko-palestyński za zjawisko terroryzmu?
Tym, co motywuje mnie i innych członków „British Muslims for Israel”, jest świadomość, jak niebezpieczna stała się ta debata. Muzułmanie w Wielkiej Brytanii nie mówią już o pokoju na Bliskim Wschodzie między dwoma państwami, ale uważa się, że w porządku jest pytanie „Czy Izrael powinien w ogóle istnieć?”. To jest niebezpieczne, nie tylko dlatego, że samo zastanawianie się nad tym jest aktem urojenia, ale dlatego, że jest to koń trojański do jeszcze bardziej pełnych przemocy aspektów islamizmu.
Tak, wierzę, że więcej muzułmanów w Wielkiej Brytanii podziela moje przekonania w sprawie Izraela. Wiemy, że robią to. Organizacja „British Muslims for Israel” nie istniałaby, gdyby nie było koalicji muzułmanów wierzących w moralne prawo Izraela do istnienia. Atmosfera w Wielkiej Brytanii jest wystarczająco toksyczna, jeśli jesteś przyjacielem Izraela, więc możesz sobie wyobrazić przed jakimi wyzwaniami stoją muzułmańscy przyjaciele Izraela. Jednak nie zamierzamy się tym zniechęcać. Nie stać nas na zniechęcenie.
AL: Co twoim zdaniem podsyca niechęć wielu muzułmanów w Wielkiej Brytanii do Żydów i do Izraela? I, poza tym, co robi twoja grupa, co jeszcze można zrobić, żeby przeciwstawić się nienawistnym ideologiom, które powodują taką bigoterię?
HA: Istnieje szereg powodów. Jeśli chodzi o niechęć muzułmanów, to moim zdaniem jest ona spowodowana dramatyczną zmianą granic debaty. Konflikt ten sprzedaje się teraz muzułmanom jako coś, wobec czego mają religijny obowiązek działania. Sam obserwowałem ten trend. Słyszałem mówców z Palestyńskiej Solidarności, którzy mówili o Palestyńczykach jako o swoich „muzułmańskich braciach i siostrach”. Ta retoryka religijna szerzej otwiera bramę dla działalności antyizraelskiej. Przedtem potrzebna był znajomość przynajmniej podstaw tego konfliktu, takich jak główni uczestnicy, główne wydarzenia historyczne itd. Teraz, wystarczy, że jesteś muzułmaninem, a skoro jesteś, to „dlaczego nie pomagasz twoim palestyńskim braciom?”
Więcej na Racjonalista.pl