Izraelskie służby specjalne ujawniają informacje, odnoszące się do prób ataków na cele żydowskie i izraelskie w Europie. Twierdzą, że zabici przywódcy Hamasu w Libanie byli mózgami planowanych ataków terrorystycznych.
W Danii, Holandii i Niemczech doszło do interwencji służb, które zneutralizowały zagrożenie. 12 stycznia duńska policja poinformowała, że siedem osób podejrzanych o udział w planowanym na 14 grudnia ataku terrorystycznym ma powiazania z Hamasem. Sprawę skomentował także duński minister sprawiedliwości Peter Hummelgaard, zwracając uwagę, że „zagrożenie dla Danii jest poważne, ale na szczęście mamy silną policję i służby wywiadowcze, które codziennie robią, co w ich mocy, aby nas chronić”.
Kancelaria premiera Netanjahu ujawniła, że Mossad i Szin Bet we współpracy ze służbami specjalnymi wykryły plany Hamasu, zmierzające do przeprowadzania ataków w Europie, Afryce i na Bliskim Wschodzie. Izrael odkrył „szczegóły dotyczące teatrów działań operacyjnych, celów terrorystycznych i osób zaangażowanych w przeprowadzanie ataków”.
Szczegóły akcji nie zostały podane do wiadomości publicznej. Ujawniono jedynie, że Hamas planował atak na ambasadę Izraela w Sztokholmie, a także aktywizowanie tamtejszych grup przestępczych do działań antyizraelskich.
Przywódcy Hamasu, którzy zginęli w Libanie, Saleh al-Arouri i Khalil Harraz, mieli być bezpośrednio zaangażowani w plany ataków terrorystycznych na synagogi i centra żydowskie w Europie Zachodniej. Arouri był poszukiwany przez Izrael do wielu lat. Był uznawany za głównego organizatora działalności terrorystycznej Hamasu na Zachodnim Brzegu. Zginał 2 stycznia na przedmieściach Bejrutu. Libańska Narodowa Agencja Informacyjna podała, że atak przeprowadzono z użyciem izraelskiego drona.
Chociaż oficjalnie Izrael nie przyznał się do zabicia jednego z przywódców Hamasu, to chcący zachować anonimowość amerykańscy urzędnicy w rozmowach z redakcjami „The New York Times” i „Washington Post” potwierdzili odpowiedzialność Izraela.
Izrael zresztą zadeklarował oficjalnie neutralizację wszystkich przywódców Hamasu w odwecie za atak terrorystyczny z 7 października, w którym zginęło blisko 1200 osób, a ponad 240 zostało porwanych. Rzecznik tej organizacji terrorystycznej powiedział, że wiele z uprowadzonych osób może już nie żyje. Według izraelskich szacunków w rękach terrorystów nadal znajduje się ponad sto osób.
13 stycznia w Tel Awiwie zorganizowano akcję mającą na celu zwrócenie uwagi na los zakładników przetrzymywanych w Strefie Gazy. Według organizatorów na ulice wyszło około 120 tysięcy ludzi. Manifestanci oskarżali rząd premiera Netanjahu, że nie zrobił wystarczająco dużo dla uwolnienia zakładników.
W odpowiedzi na bezprecedensowy atak strona izraelska rozpoczęła zakrojoną na szeroką skalę ofensywę w Strefie Gazy, której deklarowanym celem było zniszczenie Hamasu. Północ Gazy jest w dużej mierze pod kontrolą Izraela, podczas gdy na południu i w centrum toczą się intensywne walki.
Sto dni po ataku Hamasu tysiące ludzi w Londynie, Paryżu i Berlinie wyraziły swoją solidarność z Izraelem. Demonstracjom towarzyszyły zaostrzone procedury bezpieczeństwa. Jednocześnie propalestyńskie organizacje zorganizowały w 30 krajach rozmaite akcje przeciwko działaniom Izraela. Aktywiści wzywali do zawieszenia broni i wstrzymania wsparcia wojskowego i finansowego dla Izraela.
Premier Netanjahu oświadczył, że nikt nie zatrzyma Izraela. Wyraził wolę walki aż do zwycięstwa. Powiedział, że ofensywa wojskowa w Strefie Gazy wyeliminowała już większość oddziałów Hamasu, a kraj prowadzi wojnę moralną i sprawiedliwą.