Wiadomość

Wybory z imigracją w tle

Debata wyborcza w TVP (zdj. youtube TVP)
Debata wyborcza w TVP (zdj. youtube TVP)

Jak głosować, jeżeli polityka imigracyjna jest dla kogoś istotna? Nie opieram się w tym tekście na deklaracjach przedwyborczych, lecz na wieloletnim doświadczeniu zajmowania się tą problematyką.

Przyznaję, że trudno mi zdecydować na kogo oddać głos w niedzielnych wyborach, jeżeli decydującym czynnikiem miałaby być kwestia imigracji. Bynajmniej nie z nadmiaru opcji, lecz z ich braku. Postanowiłem więc podsumować sobie to, co już wiem, także z przeszłości, a nie z deklaracji polityków podyktowanych kampanią wyborczą.

PiS – to partia, która najgłośniej podkreśla swój sprzeciw wobec imigracji. Po 2015 roku zablokowała mechanizm relokacji, wspólnie z innymi krajami odmawiając jego wykonania i zmuszając UE do szukania nowych rozwiązań. Dzisiaj, gdy jednak Unia proponuje rozwiązanie możliwości zapłacenia za nieprzyjmowanie migrantów, a udzielenia jednak w ten sposób wsparcia krajom dotkniętym kryzysem, PiS wzywa nas do referendum. Z tego referendum, poza ewentualną presją dla następców obecnie rządzących, gdyby chcieli przyjmować imigrantów zamiast płacić, wiele nie wyniknie.

Referendum nie porusza także ważnych kwestii zawartych w pakcie imigracyjnym, czyli przyspieszonego zawracania imigrantów do państw pierwszego wejścia oraz procedury granicznej, a brak rozwiązań w tych kwestiach, w połączeniu z nieszczelnością granicy, może doprowadzić do coraz większej obecności imigrantów w granicach UE.

Co prawda PiS nie sprowadził tylu legalnych imigrantów z krajów muzułmańskich, ilu zarzuca mu Platforma Obywatelska, ale jednak jest to istotnie wyższa liczba niż w poprzednich latach, rzędu kilkudziesięciu tysięcy. W dodatku przedstawia fałszywą narrację, że imigracja legalna nie jest problematyczna, podczas gdy dopiero w kolejnych pokoleniach dowiadujemy się, jaki jest rzeczywisty obraz integracji takich migrantów. W UE Prawo i Sprawiedliwość było jednak tą siłą, która poprzez opór kierowała debatę w stronę wsparcia dla ochrony granic i innych środków ograniczania migracji. Z racji tego, że sprawuje rządy i najłatwiej poddać je krytyce, należałoby zapytać, co by było, gdyby władzę sprawował kto inny.

KO – chociaż Donald Tusk został nazwany kiedyś przez nas w jednym z tekstów „człowiekiem Euroislamu” w UE, ze względu na to, że od początku był realistą w sprawie migracji, to jednak duża część PO była zwolennikami relokacji, a niektóre środowiska opozycyjnej koalicji są zwolennikami otwartych granic. Poza tym w debacie były premier pokazał, że traktuje imigrację jedynie instrumentalnie, nie odnosząc się o pytania, a tylko przedstawiając fake newsa na temat 250 tysięcy wiz sprzedanych imigrantom. Kilka dni później jeden z polityków PO wyjaśnił w debacie Polsatu, że informacja ta nie ma solidnych podstaw. W kampanii wyborczej KO, zamiast punktować PiS za rzeczywiste liczby przybyłych do nas imigrantów, odwoływała się do danych, które nie dotyczyły prawdziwego napływu, na przykład do liczby wydanych wniosków o wizę. Pamiętamy jednak rok 2015, kiedy KO nie miała czasu na zapoznanie się z naszymi zastrzeżeniami wobec polityki imigracyjnej, a dziś z kolei prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski w krótkim czasie potrafi wygłosić dwie sprzeczne opinie na temat roku 2015 w dwóch różnych środowiskach. Nie sprawia to wszystko wrażenia wiarygodności.

Trzecia Droga – Szymon Hołownia punktował PiS za to, że płot graniczny nie jest jeszcze wyposażony w odpowiednią aparaturę, że za dużo osób przechodzi przez granicę, a PiS wykorzystuje to tylko marketingowo. Jaki jest naprawdę pogląd Hołowni na temat ochrony granicy trudno jednak w tej chwili określić. Pamiętamy, że w kampanii prezydenckiej jeden z założycieli promigracyjnej Grupy Granica, Karol Wilczyński, prowadził jego profil w mediach społecznościowych. Te środowiska są blisko siebie, a sam Hołownia akceptował relokację jako chrześcijański obowiązek, nawet gdyby groziło to konsekwencjami dla bezpieczeństwa kraju. W tym przypadku jeszcze trudniej o wiarygodność niż w odniesieniu do KO, a o taki image naprawdę trzeba się postarać.

Konfederacja – można powiedzieć, że jest to najbardziej antyimigracyjna partia. Z pozytywów należy zwrócić uwagę na to, że w jej środowisku mówi się nie tylko o niechęci do obcych, ale także o ekonomicznym wpływie migracji, o konkurencji w obszarze usług i zawłaszczaniu tematu przez przedsiębiorców potrzebujących taniej siły roboczej, a koszty społeczne jej sprowadzania zostawiających otoczeniu. Z drugiej strony partia jest bardzo przeciwna dużej obecności u nas Ukraińców i podkreśla projekt Polski jako państwa narodowego. To raczej wydaje się w dzisiejszej sytuacji gospodarczej nie do utrzymania i jest dla mnie zbyt radykalne.

Lewica – tu mamy dziwny twór w kwestii imigracji, bo z jednej strony są środowiska otwarcie proimigracyjne, wspierające typowo lewicowe hasła „żaden człowiek nie jest nielegalny”, ale są też takie osoby, jak Anna Maria Żukowska, mówiąca otwarcie o konieczności przyspieszenia deportacji i przeciwstawiająca się rozbiórce płotu granicznego, a także (podobnie jak Konfederacja) o kosztach imigracji dla pracowników polskich firm, co wiąże się z możliwością zatrudniania słabiej płatnej konkurencji.

Bezpartyjni Samorządowcy – ta organizacja nie miała czasu wykazać się w polityce migracyjnej. Jak wynikało z debaty, najrozsądniejsza na tle reszty dyskutantów była wypowiedź Krzysztofa Maja, który oczekiwałby całościowego ujęcia polityki migracyjnej, w kontekście zagrożeń, gospodarki i demografii.

Co wybrać? Trudno wyrokować jednoznacznie, są jeszcze inne czynniki, ale zachęcam do oddania głosu. Mam nadzieję, że trochę pomogłem.

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign
Avatar photo

Jan Wójcik

Założyciel portalu euroislam.pl, członek zarządu Fundacji Instytut Spraw Europejskich, koordynator międzynarodowej inicjatywy przeciwko członkostwu Turcji w UE. Autor artykułów i publikacji naukowych na temat islamizmu, terroryzmu i stosunków międzynarodowych, komentator wydarzeń w mediach.

Inne artykuły autora:

Jak Donald Tusk debatę o imigracji zakończył

Kolejny meczet w Warszawie. Kto go buduje?

Torysi boją się oskarżeń o islamofobię