Wiadomość

Czy Ronaldo strzeli gola konserwatywnym Saudyjczykom?

Christiano Ronaldo (zdj. wallpapers.net)
Christiano Ronaldo (zdj. wallpapers.net)

Cristiano Ronaldo za 400 milionów dolarów dołączy do saudyjskiego klubu Al Nassr, ale czy będzie mógł mieszkać ze swoją partnerką i matką dzieci Georginą Rodriguez?

Portugalski gwiazdor piłki nożnej podpisał w ubiegłym miesiącu umowę z saudyjskim klubem piłkarskim; jednocześnie stał się on najbardziej znanym graczem saudyjskiej ligi. Dodatkowo Ronaldo ma być ambasadorem Arabii Saudyjskiej w staraniach o przyznanie organizacji mundialu w 2030 roku. Pojawił się jednak pewien problem natury moralnej.

W ubiegłym tygodniu Ronaldo przybył do Arabii Saudyjskiej ze swoją wieloletnią partnerką i ich dziećmi. Niestety para pozostaje w nieformalnym związku, wiec media szybko podchwyciły temat. Pojawiły się pytania czy władze saudyjskie nagną własne prawa i pozwolą im żyć razem.

Arabia Saudyjska, zgodnie z prawami islamu, zabrania wspólnego mieszkania mężczyznom i kobietom, jeżeli nie stanowią oni dla siebie „mahram” lub „mahram” kobiety nie jest obecny. Arabskie słowo mahram oznacza członków bliskiej rodziny lub małżonków. Prawa te są powszechne także w innych krajach muzułmańskich.

W prawie jednak znajdują się wyłomy. W 2019 roku rząd saudyjski zdecydował, że w hotelach obcokrajowcy płci przeciwnej, nie pozostający w formalnym związku, mogą dzielić wspólnie pokój. To prawo dotyczy „zagranicznych turystów”, nie wiadomo czy nie obejmuje też „zagranicznych rezydentów”. Strona, która informuje o życiu w Arabii Saudyjskiej, pisze, że rezydentom jest to także zabronione, ale władze nie sprawdzają ich tak, jak par saudyjskich.

Hiszpańska agencja EFE potwierdziła jednak, że Arabia Saudyjska ma przymknąć oko na niemoralne prowadzenie się pary i zezwolić na ich wspólne mieszkanie. Celebryta żyjący niezgodnie z zasadami islamu to może być kolejny kamyczek w zmianach społecznych, jakie od kilku lat zachodzą w ojczyźnie Proroka Mahometa. W roku 2018 królestwo zezwoliło kobietom na prowadzenie samochodu, a rok później poluźniono niektóre elementy systemu kontroli mężczyzn nad kobietami. Nawet obecnie przymyka się oko na pary nieposiadające ślubu, ewentualnie wyciąga się ten aspekt dopiero w dochodzeniach kryminalnych.

Przeczytaj także:

„Archipelag Al-Reaya”, saudyjskie domy dla nieposłusznych kobiet

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign

Warto przeczytać

Tunezja zezwoli kobietom na małżeństwo z niewiernymi

Inicjatywa prezydenta Beji Caid Essebiego znosi zakaz małżeństwa z niewiernymi, który na podstawie prawa szariatu obowiązywał muzułmanki w Tunezji. Do tej pory tylko mężczyźni mogli poślubiać niemuzułmanki. Zmiana prawa jest odbierana różnie; część obywateli cieszy się z rewolucyjnego postępu, są też tacy, którzy uważają to za złamanie prawa islamskiego. Realizując zagwarantowaną w konstytucji równość płci, prezydent Essebi zaproponował także, żeby kobiety miały takie same prawa dziedziczenia jak mężczyźni, zastępując tym system oparty na szariacie, który przyznawał córkom połowie spadku otrzymywanego przez synów. To ryzykowna gra prezydenta, ponieważ świecka rządząca partia Nidaa Tunis jest w koalicji z partią islamistyczną Enahda. Samo takie wezwanie do zmiany jest już ostrym ruchem, ponieważ większość muzułmańskiego kleru uważa zasady dziedziczenia i zawierania małżeństw za niekwestionowane, zwłaszcza, że te pierwsze zostały objawione w Koranie, a drugie podane przez Proroka. Jednak prezydent twierdzi, że obecny system oparty na szariacie jest sprzeczny z konstytucją przyjętą przez kraj po Arabskiej Wiośnie i zamierza walczyć z dyskryminacją kobiet w kraju, gdzie połowa inżynierów jest płci żeńskiej, a większość pracowników z wyższym wykształceniem to także kobiety. Ruch prezydenta spotkał się z krytyką kairskiego uniwersytetu Al-Azhar, uznawanego za najważniejszy instytut islamski. „Wezwania do równości mężczyzn i kobiet w dziedziczeniu są niesprawiedliwością wobec kobiet, nie dają im nic dobrego i kłócą się z szariatem”, oświadczył wicerektor uniwersytetu, Abbas Shoman. Islamistyczna partia Tunezji Enahda nie zajęła jeszcze oficjalnego stanowiska, ale były premier Hamadi Jebali, jeden z liderów partii, ostrzegał przed „burzeniem spokoju społecznego” i zarzucił prezydentowi nieznajomość Koranu lub polityczną kalkulację.